„Piękna rzecz jest cenna, nieważne, ile kosztowała. Ci, którzy nie
potrafią dostrzec w swoim życiu wartościowych rzeczy, nigdy nie będą
szczęśliwi.”
Niby nie powinno się oceniać książek po okładce, a i tak większość ocenia. Tak samo jest z wyglądem ludzi - nie oszukujmy się, każdy z nas zwraca mniej więcej uwagę na to, kto jest jak ubrany i ogólnie jak wygląda. Niektórzy, zazwyczaj nastolatkowie, jednak czasami trochę przesadzają. I właśnie o takim postępowaniu, a bardziej o jego konsekwencjach w życiu jest książka Alex Flinn, inspirowana Piękną i Bestią.
Kyle Kingsbury był przystojny, miał pieniądze, dziewczynę - idealne życie. Teraz jednak jest bestią - nie wilkiem, niedźwiedziem czy innym zwierzęciem. Może chodzić na dwóch łapach, ma kły i pazury. Pewna wiedźma rzuciła na niego czar, ale podarowała mu dwa lata, w ciągu których może go zdjąć. Nie jest to łatwe, gdy nie przypomina się człowieka i gdy przyjaciele się od niego odwracają. W Bestii chłopak, który był Kylem opowie wam dlaczego stał się potworem i jak wyglądała jego walka z samym sobą.
Sięgając po tę książkę nie do końca wiedziałam czego się po niej spodziewać, ale kiedy zaczęłam ją czytać byłam zawiedziona po kilku pierwszych rozdziałach. Wiedziałam, że dużo osób uwielbia tę powieść i miałam nadzieję, że mnie również w jakiś sposób zachwyci. Ale nie zachwyciła. Doczytałam do 84 strony i zadawałam sobie pytanie, czy to ze mną jest coś nie tak czy z tą historią. Później była ponad 180 któraś, gdzie zaczęło był trochę ciekawiej, a dopiero około 200 strony wciągnęłam się w opowieść autorki.
Oprócz tego, że mnie trochę wynudziła, to miała trochę denerwujących bohaterów. Kyle'a, który później zmienił nie tylko imię, ale i siebie - jego myślenie i początkowe zachowanie było no cóż... idiotyczne i wyglądało to tak, jakby wiedźma zabierając mu piękno, zabrała przy okazji mózg. Później na szczęście zaczął przypominać normalnego chłopaka, którego nawet da się polubić, ale początkowy Kyle... NIE. Jego przyjaciele też zachowywali się dziwnie i ogólnie większa część tej książki była do granic możliwości absurdalna i nie potrafiłam się wczuć w tę historię. Była też przewidywalna, skończyła się dokładnie tak jak myślałam. Okej, jest inspirowana Piękną i Bestią, ale powinna zaskakiwać.
Przed 200 stroną zaczęłam lubić tę powieść. Czytanie jej nie było już nudne i denerwujące, a przyjemne. Alex Flinn pisze prosto i lekko i często nawiązuje w swojej książce do innych, znanych dzieł. Bardzo mi się to podobało, bo większości z nich nie czytałam, a w jakiś sposób poprzez postaci zachęciła mnie do tego, by po nie sięgnąć. Fajna jest również przemiana głównego bohatera, który zaczyna dostrzegać w życiu coś więcej niż tylko pieniądze i piękne rzeczy. Zaczyna rozumieć, że najważniejsze i najpiękniejsze kryje się w środku, a nie z zewnątrz.
Bestia to książka przeciętna, która rozkręca się dopiero w połowie. Gdybym miała przeczytać ją teraz od nowa, to nie zrobiłabym tego. Jest dużo lepszych powieści, po które warto sięgnąć, a ta niknie w tłumie. Bo nie wyróżnia się tak naprawdę niczym szczególnym - czyta się ją średnio dobrze (do połowy się ją raczej męczy), ma trochę dziwnych bohaterów i jest przewidywalna. I może uczucie, które musi się narodzić ma swój jakiś urok i przyjaźń, która rozkwita też została pokazana w ciekawy sposób, to jednak odradzam, jeśli nie lubicie romantycznych historii kończących się wiadomo jak.
Kyle Kingsbury był przystojny, miał pieniądze, dziewczynę - idealne życie. Teraz jednak jest bestią - nie wilkiem, niedźwiedziem czy innym zwierzęciem. Może chodzić na dwóch łapach, ma kły i pazury. Pewna wiedźma rzuciła na niego czar, ale podarowała mu dwa lata, w ciągu których może go zdjąć. Nie jest to łatwe, gdy nie przypomina się człowieka i gdy przyjaciele się od niego odwracają. W Bestii chłopak, który był Kylem opowie wam dlaczego stał się potworem i jak wyglądała jego walka z samym sobą.
Sięgając po tę książkę nie do końca wiedziałam czego się po niej spodziewać, ale kiedy zaczęłam ją czytać byłam zawiedziona po kilku pierwszych rozdziałach. Wiedziałam, że dużo osób uwielbia tę powieść i miałam nadzieję, że mnie również w jakiś sposób zachwyci. Ale nie zachwyciła. Doczytałam do 84 strony i zadawałam sobie pytanie, czy to ze mną jest coś nie tak czy z tą historią. Później była ponad 180 któraś, gdzie zaczęło był trochę ciekawiej, a dopiero około 200 strony wciągnęłam się w opowieść autorki.
Oprócz tego, że mnie trochę wynudziła, to miała trochę denerwujących bohaterów. Kyle'a, który później zmienił nie tylko imię, ale i siebie - jego myślenie i początkowe zachowanie było no cóż... idiotyczne i wyglądało to tak, jakby wiedźma zabierając mu piękno, zabrała przy okazji mózg. Później na szczęście zaczął przypominać normalnego chłopaka, którego nawet da się polubić, ale początkowy Kyle... NIE. Jego przyjaciele też zachowywali się dziwnie i ogólnie większa część tej książki była do granic możliwości absurdalna i nie potrafiłam się wczuć w tę historię. Była też przewidywalna, skończyła się dokładnie tak jak myślałam. Okej, jest inspirowana Piękną i Bestią, ale powinna zaskakiwać.
Przed 200 stroną zaczęłam lubić tę powieść. Czytanie jej nie było już nudne i denerwujące, a przyjemne. Alex Flinn pisze prosto i lekko i często nawiązuje w swojej książce do innych, znanych dzieł. Bardzo mi się to podobało, bo większości z nich nie czytałam, a w jakiś sposób poprzez postaci zachęciła mnie do tego, by po nie sięgnąć. Fajna jest również przemiana głównego bohatera, który zaczyna dostrzegać w życiu coś więcej niż tylko pieniądze i piękne rzeczy. Zaczyna rozumieć, że najważniejsze i najpiękniejsze kryje się w środku, a nie z zewnątrz.
Bestia to książka przeciętna, która rozkręca się dopiero w połowie. Gdybym miała przeczytać ją teraz od nowa, to nie zrobiłabym tego. Jest dużo lepszych powieści, po które warto sięgnąć, a ta niknie w tłumie. Bo nie wyróżnia się tak naprawdę niczym szczególnym - czyta się ją średnio dobrze (do połowy się ją raczej męczy), ma trochę dziwnych bohaterów i jest przewidywalna. I może uczucie, które musi się narodzić ma swój jakiś urok i przyjaźń, która rozkwita też została pokazana w ciekawy sposób, to jednak odradzam, jeśli nie lubicie romantycznych historii kończących się wiadomo jak.
Ocena 3+/6