niedziela, 7 grudnia 2014

KONKURS, wygraj ''W śnieżną noc''!

Czeeść! Jakiś czas temu zapowiadałam, że zorganizuję z Bukowym Lasem na NP konkurs, w którym ktoś z Was będzie mógł wygrać jeden egzemplarz książki W śnieżną noc. Więc oto jest! :D Dodam tylko, że opowiadania są super i naprawdę warto je przeczytać :).

Wystarczy w komentarzu podać swój e-mail, oraz odpowiedzieć na pytanie/zadanie konkursowe (i tutaj sobie wybieracie jedno, na które chcecie odpowiedzieć):
  1. Opisz swoją ciekawą historię z ubieraniem choinki.
  2. Jaka jest według Ciebie wizja idealnych świąt?
  3. Jeśli podczas świąt przydarzyła Ci się jakaś niecodzienna, dziwna albo śmieszna sytuacja - opisz ją :).

Konkurs trwać będzie do 20 grudnia. Wygra osoba, której odpowiedź najbardziej mi się spodoba (będzie najciekawsza, najbardziej się wyróżniająca itd.). Wyniki podam na blogu następnego dnia i odezwę się na podany e-mail. 
Powodzenia! :)

11 komentarzy:

  1. Zgłaszam się, email: anastazja166@gmail.com

    Idealne święta...Nic nie jest idealne tak naprawdę. Ale wiecie jakie marzą mi się święta? Takie moje, przyszłościowe, kiedy założę już rodzinę? Pełne śniegu za oknem. W przededniu Wigilii chciałabym piec ciasteczka, słynne pieguski dla Mikołaja. A potem schrupać je z drugą połówką, po cichu, popijając jeszcze ciepłym kakao. Mikołaj istnieje,kochani istnieje! Tylko czasami potrzebuje małych pomocników, bo przecież nie sposób wcisnąć się do każdego komina, a co jak mieszkanko nie ma takiego? No właśnie!
    W Wigilię dom byłby przepełniony zapachami. Cynamon, goździki, pomarańcze i mandarynki, pierniczki i makowce...Pięknie ustrojona choinka, ozdobne figurki i świeczki, dźwięki kolęd. Uśmiechy członków rodziny, dzieci wypatrujące pierwszej gwiazdki na niebie. Dwanaście potraw, w międzyczasie opowiadanie. Wigilijne opowiadanie, które zaczyna najstarsza osoba w gronie, potem kolejna coś dopowiada. Tak powstaje nasza wspólna, tradycyjna opowieść. Średnia osoba wpisuje ją do kroniki świątecznej, pod którą znajdzie się potem jeszcze wspólna fotografia. Kolędowanie, dzielenie się opłatkiem, wspólne życzenia...i prezenty. Tak, tak właśnie wyglądałyby moje (nie)idealne święta. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. 2. To co zaraz napiszę to trochę banał, ale idealne święta to dla mnie święta spędzone z rodziną, przy pięknie ozdobionej choince, zapachu świątecznych specjałów i cichej melodii kolędy płynącej w tle wesołych rozmów. Jestem osobą, która bardzo przywiązuje się go bliskich i wspólnie obchodzonych świąt, szczególnie tych zimowych, dlatego święta, Bożego Narodzenia to dla mnie bardzo znaczący czas kiedy w 100% poświęcam swój czas rodzinie.

    oliwiapotocka@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, nie wiem, czy moja historia będzie pasować, bo jest o ubieraniu choinki, której rezultatem było...jej szybkie rozbieranie;)
    W moim rodzinnym domu zazwyczaj choinkę ubieramy w przedświąteczną niedzielę. Wtedy to wszyscy: moi rodzice, ja i moja młodsza siostra, rezerwujemy sobie popołudnie, by wspólnie dekorować choinkę. Tak było też w ubiegłym roku. Mieliśmy zamiar kupić żywą choinkę, ale jakoś nikomu nie starczyło czasu i musieliśmy się zadowolić wręcz już wiekową sztuczną. po około 2 godzinach choinka, która początkowo nie wyglądała zachęcająco ze swoimi wychudzonymi zielonymi gałązkami, olśniewała już blaskiem. Połyskiwała łańcuchami, światełka lampek odbijały się w bombkach, a wokół unosił się apetyczny zapach pierniczków. W chwili gdy moja mama powiedziała, że chyba zasłużyliśmy na kubek popołudniowej kawy, usłyszeliśmy przeraźliwy huk... Naszym oczom ukazał się widok istnego pobojowiska - potłuczone bombki, kawałki pierników i resztki lampek rozrzucone były po całym pokoju, a na środku tego pandemonium leżała nieszczęsna choinka. Patrzeliśmy na to wszystko jak osłupiali! Aż w końcu przemówił mój tata: "Padła po prostu ze starości". Wtedy wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Tak w rzeczywistości było. Choinka miała już swoje lata i co roku była bardziej chybotliwa, aż w końcu nie wytrzymała;) Chcąc nie chcąc musieliśmy ją rozebrać i to co się dało uratować pochować z powrotem do pudełek, a w poniedziałek z samego rana tata był zmuszony jechać do leśniczówki po żywą pachnącą choinkę. Cała ta przygoda wyszła nam więc na korzyść:) Aż sama jestem ciekawa, jak nam wyjdzie to ubieranie choinki w tym roku;))

    kasiaj1-86@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Historia jest bardzo związana ze Świętami - może nie wydarzyła się w ich trakcie jednak dotyczyła Świąt.

    Było to jakieś 8 lat temu, kiedy to jeszcze z plecakiem maszerowałam do szkoły.
    Lekcja niemieckiego - do którego mam dwie lewe ręce i zawsze na klasówkach pomagałam sobie "pomocami naukowymi".
    Jedna była ze słówkami Świątecznymi, druga słówka związane ze szpitalem, trzecia z więzieniem.
    Nie wiem jak to się stało, ale zaginęło słownictwo szpitalne.
    Trudno się mówi. Pozostały jeszcze dwa.
    Patrzę na zadania, a tam widnieje: "Opisz jak spędzasz Święta".
    Jako, że pozostało mi słownictwo Świąteczne i związane z więzieniem musiałam coś z tego napisać.
    Tak więc mój elaborat wyniósł około dwóch stron, a w nim opis jak to odwiedzamy Tatę w więzieniu, przynosimy mu prezenty w Wigilię i nie może być z Nami, bo zabił kogoś nożem ...

    Naprawdę mina nauczycielki przy oddawaniu prac bezcenna...

    a.h.hejduk@gmail.com

    P.S sprawdzian zaliczyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak więc...Odp. do ''Jaka jest według Ciebie wizja idealnych świąt?''
    Święta to czas, w którym oczekujemy, na przyjście, kogoś bliskiego naszemu sercu. Chcielibyśmy multum prezentów, stół uginający pod pysznościami, rodzinnych wspomnień przy nim poruszanych. Chcielibyśmy wiele, tak mało nam dane. Ja mam wzór takich swoich idealnych świąt. Chciałaby by w te święta, każdy miał swój własny kąt, swój koc, swoje beznadziejnie proste marzenie do spełnienia wraz z spadającą gwiazdką. Chciałabym...aby każdy miał gdzie zasnąć...aby mógł się cieszyć z rodziną...tym, że ją ma. Aby nie bał się tego, że po świętach zniknie wszystko, jak zjawa. Święta nie są idealne, bo życie takie nie jest, ale pamiętajmy, przy wigilijnym stole, że my do niego siadamy, a inni o nim marzą.
    Ania_0970@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. 1. Moja przygoda z udziałem choinki mogła skończyć się naprawdę tragicznie. Wydarzyło się to w czasie kiedy mój starszy brat (nałogowy palacz, dodajmy) przeżywał fascynację różnymi dziwnymi firmami zapalniczek. Jak można było się spodziewać, finezyjne kształty nie uszły uwadze małego kuzyna, który był nimi nie mniej zafascynowany co właściciel. Prawie wszystko było już gotowe do Wigilijnej kolacji, brakowało jedynie blasku choinkowych lampek, które oszczędna babcia przezornie wyłączyła, żeby nie "żarły" prądu. Ktoś rzucił więc hasło "zapalcie choinkę", ale zostało ono zagłuszone przez harmider w kuchni. Tak mi się przynajmniej wydawało. Nagle poczułam zapach dymu, a brat wszedł do pokoju z papierosem w ustach z rozczarowaniem nie mogąc znaleźć zapalniczki w kształcie mikołaja. Wszyscy w mig pojęli co się wydarzyło kiedy rozradowany kuzyn przybiegł do kuchni z zapalniczką wołając radośnie: "Zapaliłem choinkę!". W akcie desperacji mama postanowiła ugasić pożar... barszczem z uszkami. W tym samym czasie brat rzucił się na choinkę z kocem by zdusić płomienie. Ta jednak nie wytrzymała jego ciężaru i przewróciła się na stół zastawiony świątecznymi daniami. Niestety w te święta nikt nie narzekał, ze się przejadł, za to ja nauczyłam się, że precyzja językowa czasem naprawdę się przydaje ;-)

    patrycja.kuchta.uK@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Dwa lata temu w wigilię, w moim domu miało miejsce pewne zdarzenie. Teraz wydaje się zabawne i często je wspominamy, ale tamtego dnia było straszne.
    Wszystko było gotowe. Na stole 12 potraw, prezenty pod choinką, cała rodzina szczęśliwa, gotowa na przywitanie Jezusa. Była u nas wtedy rodzina od strony taty. Wujek bardzo lubił nosić spodnie na szelkach - mimo, że już dawno wyszły z mody. Kilka minut przed rozpoczęciem wigilijnej kolacji, oznajmił ze musi iść do pokoju podłączyć telefon do ładowania. Po chwili usłyszeliśmy stamtąd huk.Kiedy weszliśmy, zobaczyliśmy straszny widok. Choinka razem z wujkiem leżała na podłodze, a wokoło nich porozbijane bombki. Kiedy zapytaliśmy co się stało, wyjaśnił nam, że chciał sięgnąć do gniazdka, które było za drzewkiem, jedna z gałęzi zaczepiła się o jego szelkę, a kiedy stracił równowagę choinka runęła razem z nim. Stwierdziliśmy że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i wzięliśmy się za zbieranie nienaruszonych ozdób, a resztę wyrzuciliśmy. Zasiedliśmy do stołu i staraliśmy się zachowywać jak zawsze, ale nikt już nie miał tak dobrego humoru jak wcześniej. Wujek natomiast rok później przyjechał w spodniach bez szelek :D

    natka1859@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. 3. Postanowiłam opisać moją historię w trochę innej formie :-)



    Historia, która przytrafiła mi się w Święta,
    czas, o którym się zawsze pamięta.
    Choć banalna, z wszystkich okien
    patrzył ktoś wesołym wzrokiem.

    Gdy jest wszystko już gotowe
    Mama łapie się za głowę:
    "Cóż to - mąż mój nie przychodzi,
    choć już późno, czas nadchodzi".
    Nagle ktoś tu we drzwi puka,
    wchodzi, grzecznych dzieci szuka.
    I prezenty daje spiesznie:
    "Nie otwierać ich za wcześnie!"
    I nastała wielka szkoda,
    bo Mu wnet odpadła broda.
    Więc Mikołaj się zawstydził,
    że to każde dziecko widzi.
    Nie śmiał nic już więcej zrobić,
    rzekł wychodząc: "Bądźcie zdrowi!"

    Odtąd brat mój w Święta głosi,
    że On sztuczną brodę nosi.



    plastus69@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgłaszam się...
    Odp. do ''Jaka jest według Ciebie wizja idealnych świąt?''
    Moje idealne święta to takie, podczas których cała rodzina siedzi przy stole, przede wszystkim, żeby mama miała przez te 3 dni wolne w pracy (a co roku, albo 2 dni ma wolne, a 1 pracuje, albo odwrotnie). Aby w te dni nie zasiadać przed komputerem i grać w rózne gry... A kolędować... By brat wziął do ręki gitarę i grał melodie kolęd, a pozostali śpiewali razem ;)
    Oto moje wymarzone idealne święta ;)

    natka294@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. 2. Moje wymarzone święta miałyby miejsce sześć lat temu, w ostatnią wigilię z pradziatkiem. Los jednak nie dał mi tej możliwości spędzenia jej razem ze względów prywatnych, ale gdyby moje wymarzone święta mogłyby kiedyś mieć miejsce wyglądałyby tak:

    Stoję przed drzwiami frontowymi, rozglądając się do okoła. Białe płatki wirują w około, mróz szczypie mnie w policzki. Wyciągam rękę i chwytam za klamkę. Otwieram drzwi, dom wypełnia zapach żywicy, mieszający się z aromatów innych potraw. Zdjęłam kurtkę i razem z rodzicami ruszyliśmy w głąb domu. Tata się uśmiecha, był tutaj, przyszedł z nami... Z salonu dochodził gromki śmiech wujków, cioć,kuzynek, mojego pradziadka... Rzucam mu się na szyję. Czuję łzy w oczach bo znów mogę być obok niego bo mogę mu powiedzieć że go kocham... Rak niszczył go, wyglądał bardzo słabo, ale zawsze się uśmiechał. Dzielimy się ostatni raz opładkiem. Ostatni raz z NIM. Łzy cisną mi się do oczu, bo wiem że to ostatni taka wigilia. Mimo wszystko nie mogę płakać, bo jestem szczęśliwa. Rozmawiamy, wszyscy. śmiejemy się. Później przychodzi czas na rozdawanie prezentów. Młodsze kuzynki z radością czytają i roznoszą paczuszki, w między czasie zaczynamy śpiewać kolędy...

    Nigdy później, po śmierci pradziadka nie spotykaliśmy się wtakim gronie. Jego śmierć położyła się cieniem na naszej rodzinie, więzi zostały osłabione i naderwane.

    krzyaczek@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym...
    blasku pierwszej gwiazdki na niebie,
    zapachu ustrojonego świerku,
    stołu z dwunastoma potrawami,
    sianka pod obrusem,
    jednego miejsca dla wędrowca,
    życzeń przy łamaniu opłatka,
    szczerych pocałunków pod jemiołą,
    dźwięku kolęd,
    kolorowych prezentów pod choinką,
    starego mikołaja z siwą brodą,
    mrugających lampek wokoło,
    wspólnego wyjścia na Pasterkę,
    ... tak zawsze było w domu,
    teraz też tak będzie.

    PAULina143511@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz pozostawić po sobie jakiś ślad - proszę przeczytaj post wyżej, żebyś wiedział/a przynajmniej, co komentujesz. =)