niedziela, 13 kwietnia 2014

Tajemnica Filomeny (2013)

Z pewnością każdy kto interesuje się w jakimś stopniu filmami, kojarzy Tajemnicę Filomeny, obraz, który był nominowany w czterech kategoriach do Oscarów.  Najważniejszej nagrody nie otrzymał, ale i tak pozostał w pamięci wielu ludzi. Nie znajdzie się w nim efektów specjalnych czy też szybkiej akcji i nawet nie powinno się tego doszukiwać. Zachwyca zupełnie czymś innym - prostotą, szczerością, charakterystycznym brytyjskim humorem i historią zaczerpniętą z życia.

Kiedy Filomena Lee była nastolatką zaszła w ciążę. Trafiła przez to do klasztoru, gdzie miały zaopiekować się nią siostry. W rzeczywistości było inaczej - gdy urodziła swojego synka, została zmuszona do oddania go amerykańskiej rodzinie i od tamtej pory nie wiedziała co się z nim działo. Po pięćdziesięciu latach postanawia wyjawić sekret i podjąć ponowną próbę odnalezienia go.

Zanim obejrzałam film, przeczytałam książkę, która mnie zachwyciła, poruszyła i o której nie potrafiłam przestać myśleć. Nie oczekiwałam tego samego po ekranizacji, miałam jednak nadzieję, że historia nie została przekręcona i nie pojawią się żadne sprzeczności. Kilka się pojawiło. O ile w powieści stosunki pomiędzy niektórymi bohaterami były przyjazne, tak tutaj było zupełnie inaczej. Nie spodobało mi się również powierzchowne przedstawienie pewnych wątków, które w pierwowzorze stanowiły ważną część całej opowieści. Przykładem tego może być tutaj homoseksualizm, czy nawet same dzieciństwo syna Filomeny. W filmie tego zabrakło.
Pisząc o tym dramacie nie mogłabym nie wspomnieć o Judi Dench (Filomenie) i Steve'ie Cooganie (Martinie), którzy stworzyli idealnie dobraną parę, dzięki czemu film oglądało się z wielką przyjemnością. Aktorzy musieli wcielić się w bohaterów diametralnie różniących się od siebie - Martin niewierzący, Filomena zaciekle broniąca Boga, on szczery, a co za tym idzie wredny, ona dobra i nierozumiejąca postępowania swojego partnera. Obserwowanie ich zachowań, rozmów przywodziło czasami na myśl komedię ze specyficznym poczuciem humoru.

Tylko, że Tajemnicę Filomeny komedią nazwać nie można. Film przedstawiający wzruszającą historię kobiety, której zabrano dziecko porusza do głębi i pozostaje w pamięci na bardzo długo. To jeden z takich obrazów, w którym można doszukać się drugiego znaczenia, ale i nie tylko, gdyż widzom ukazana zostaje prawda, której nikt nie odważył się dotąd opowiedzieć. Wydaje mi się, że każdy z nas odbierze tę ekranizację zupełnie inaczej - dla jednych będzie to historia o potędze miłości, dla drugich o nadziei, a dla innych o wybaczaniu. Według mnie warto dać szansę temu obrazowi, chociaż jeśli chce się go bardziej zrozumieć lepiej zacząć od książki.

Ocena 7/10