czwartek, 25 lipca 2013

Zdobycze książkowe {18}

Witajcie! Dzisiaj będzie stos, który powinien pojawić się na początku lipca, ale nikomu nie robi różnicy to, prawda? :D Miałam dodać go będąc w Anglii, ale tam nie chciało mi się robić nic związanego z blogiem, toteż robię to dopiero teraz. Postanowiłam też dodawać zdjęcia stosów częściej - bo dzięki temu nie będę zapominała o większości książek, które dostałam/kupiłam przez dany miesiąc. Napisałam na facebooku, że po siedmiu postach robię sobie przerwę wakacyjną, która ogólnie teoretycznie nadal trwa. Praktycznie - nie do końca ;) Ale o tym w następnym poście. Napiszcie jak Wam mijają wakacje - byliście gdzieś, jedziecie, macie jakieś konkretne plany czytelniczo - filmowe na ten okres? Chętnie poczytam! To teraz zdjęcia stosiku, pozycje stąd przyszły do mnie pod koniec czerwca:
  • Nowa Ziemia, Julianna Baggott - z wymiany na LC
  • Nefertiti, Michelle Moran - z wymiany na LC {właściwie to wzięłam ją dlatego, że podoba mi się tytuł (i imię przy okazji), a opis przeczytałam dopiero jak dotarła}
  • Kolor bursztynu, Hanna Cygler - od Rebisu [recenzja]
  • Przygody Alexa w krainie liczb, Alex Bellos - od wydawcy [recenzja]

Tradycyjnie na koniec:

środa, 24 lipca 2013

Przygody Alexa w krainie liczb - Alex Bellos


Tytuł oryginału: ALEX'S ADVENTURES IN NUMBERLAND
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 26 kwietnia 2013
„Jeśli ktoś gra wiele gier jedna po drugiej, co całkiem naturalne, że po długiej serii przegranych pomyśli: „Następnym razem na pewno wygram''. ''

Nie cierpię matmy od najmłodszych lat - samo patrzenie na liczby wprawia mnie w zły nastrój i mam ochotę je wymazać z pamięci. A jednak po książkę sięgnęłam. Dlaczego? Ponieważ nie mogłam uwierzyć, że można odbyć podróż po cudownym świecie matematyki. Po przeczytaniu książki Alexa Bellosa zmieniłam zdanie i zaczynam patrzeć na ten przedmiot trochę inaczej.

Autor zaczyna w dość nietypowy sposób, bo przedstawia nam ciekawostki, o których wcześniej nie wiedzieliśmy. Mnie zafascynowało to, w jaki sposób pisarz pokazuje nam to wszystko, a robi to z pasją i uśmiechem na twarzy. Czytając czuje się to, więc przygoda jest naprawdę udana. Będą tutaj również dowody, skąd wzięło się to i dlaczego coś nie może być takie, tylko akurat takie. Zobaczymy jak można mnożyć, nie znając na pamięć tabliczki mnożenia oraz dowiemy się o innych dziedzinach matematyki, które pełnią ważną rolę w innych kulturach. Porównamy czym różni się wiedza małego dziecka od wiedzy ludzi z plemienia Munduruku; co może zrobić szympans za przekąskę oraz przyjrzymy się jak autor prawie zmienił swoje imię!

Przyznam się, że nie wszystko oczarowało mnie w tej pozycji, jednak z pewnością mogę wymienić więcej jej zalet niż wad. Z racji tej, że do liczb nie pałam wielką miłością obliczenia i dowody nie bardzo mnie interesowały - raczej przyglądałam się im i nie rozwiązywałam ich sama w głowie. Niektórych rzeczy nie mogłam do końca ogarnąć, żebym coś zrozumiała od razu musiałabym posiąść nowy mózg. Ale nie o tym chciałam...  Zaskoczyło mnie to jak niektórzy matematycy  (albo i nie tylko!) mają kompletnego świra na punkcie cyferek, dowodów i bycia pierwszym w odnalezieniu jakiejś liczby z czegoś. Wydaje mi się, że poloniści nie mają takiego pola do popisu jak osoby z umysłami ścisłymi. Więcej do odnalezienia, udowodnienia itd.

 Ja jestem tą pozycją w większej części zachwycona, ponieważ nie spodziewałam się, że po jej przeczytaniu zmienię zdanie o swoim najgorszym przedmiocie w szkole oraz, że niektóre dziedziny jej mnie zainteresują. Osoby, które uwielbiają liczyć, powinny przeczytać tę książkę obowiązkowo - myślę, że zapałacie sympatią do Alexa i dowiecie się wielu naprawdę ciekawych i istotnych rzeczy. Ja o nich nie wiedziałam i szkoda, że nie uczą nas tak w szkołach. Tutaj jest masę sposobów na proste obliczenia, które ułatwią nam pracę i rozwiązywanie zadań, a na lekcji najczęściej wykorzystujemy jedna metodę. Matematyka może sprawiać radość, wystarczy wejść do świata Bellosa.

 Ludzie, którzy opowiadają w swoich książkach o swojej pasji muszą odnieść sukces w postaci uznania i zachwytów nad pozycją. Autorze - kolejny wędruje do Ciebie!
Moja ocena 4+/6, 7/10 
Za książkę dziękuję wydawcy.

wtorek, 23 lipca 2013

Kolor bursztynu - Hanna Cygler


Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania:  25 czerwca 2013
„-Lepiej się czujesz? - spytał, próbując wyczuć ręką mój puls.
-Towarzystwo mi nie odpowiada - wymamrotałam, nie wiedząc co mam o tym myśleć.''

Kiedy ktoś zapytałby mnie, jakie książki poleciłabym komuś na wakacje, z pewnością wybrałabym te spod pióra Hanny Cygler. Z twórczością autorki zapoznałam się po raz pierwszy rok temu, a dzisiaj chcę pokazać Wam już piątą przeczytaną przeze mnie jej powieść. Idealną na wakacyjne wyjazdy, które z pewnością ubarwi i sprawi, że będą dużo ciekawsze.

Przenieśmy się do Gdańska i poznajmy Nelę Lisiecką, która w swoim życiu przeżyła naprawdę wiele - nieudane małżeństwo, dwójka dzieci, których nie ma za co utrzymać i obietnica, którą złożyła trzy lata wcześniej.  Właśnie wtedy postanowiła, że dowie się, kto stoi za zabiciem jej ukochanego Wiktoria... Okazja na to by poznać prawdę, pojawia się z dnia na dzień - w sali bursztynów, w której pracuje, pojawia się mężczyzna, którego podejrzewa o udział w zabójstwie. Bohaterka postanawia zacząć go śledzić, a to co odkryje wzbudzi  w niej niedowiedzenie... 

Sama do końca nie umiem wyjaśnić sobie, co jest takiego w książkach tej autorki, że kiedy zaczynam je czytać, nie odpuszczę, dopóki nie doczytam ostatniej strony. Może to historie kobiet, napisane tak bardzo realistycznie, że jest mi łatwiej je zrozumieć i się z nimi utożsamić? A może sam fakt tych polskich, magicznych miejsc - tutaj Gdańsk, morze - a to wszystko otoczone wątkiem sensacyjnym i miłosnym? A może to poplątanie, całkowite zamieszanie, po którym naprawdę nie mam pojęcia jak to wszystko może się zakończyć? Bo przecież wiem, że Cygler potrafi uśmiercić każdego bohatera, którego polubię... Wydaje mi się, że właśnie za to cenię jej opowieści - ja nie umiałabym pożegnać się z kimś tak fajnym, kogo prawie co dopiero powołałam do życia!

No dobra, skupmy się teraz bardziej na Kolorze bursztynu.  Miałam problem z Nelą, ponieważ chwilami wydawała mi się taka... nijaka. Najpierw była biedna, później zobaczyła jak to jest mieć pieniądze i ni z tego ni z owego zaczęła zachowywać się jak rozkapryszony bachor. Nie zawsze, ale jednak. Drugim mankamentem, który zwrócił moją uwagę, na to że coś jest tu nie tak jest zbyt mało akcji. Bo owszem coś się działo, ale z taką fabułą spodziewałabym się więcej fajerwerków i szybszego tempa. 

Bardzo spodobał mi się pomysł przedstawienia historii tej z przeszłości i teraźniejszości - dzięki temu mogliśmy zobaczyć jak ewoluowali bohaterowie, czym zajmowali się wcześniej i jak wpłynęły na nich wydarzenia z młodości. Fajnie było poznać Kaja, popływać w polskim morzu i śmiać się razem z postaciami. Lubię pióro Hanny Cygler i z pewnością sięgnę po inne jej powieści.

A po Kolor bursztynu gorąco zachęcam sięgnąć.  Wzbudza w nas radość, ciepło, a po drodze również irytację, bo chce się wiedzieć jak się to zakończy... Ale warto!
Moja ocena 5/6, 8/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Rebis.

sobota, 20 lipca 2013

Dlaczego nie jestem muzułmaninem - Ibn Warraq


Tytuł oryginału: Why I Am Not a Muslim
Wydawnictwo: Europa Przyszłości
Data wydania: 16 kwietnia 2013
„Dlatego też ostateczna bitwa może rozegrać się nie pomiędzy islamem a Zachodem, lecz pomiędzy tymi, którzy cenią sobie wolność, i tymi, którzy jej nie cenią.''

O islamie wiedziałam naprawdę niewiele i jakoś specjalnie tym tematem się nie interesowałam. Jednak mając styczność z osobami, które pochłaniały dosłownie wszystko co z tym związane i ogólnie tamtejszą kulturą, sama zaczęłam szukać nowych informacji. A do tego później doszła wizyta muzułmanki w moim domu - i lektura książki Dlaczego nie jestem muzułmaninem wydała mi się obowiązkowa. Okazało się, że również bardzo zajmująca.

O czym przeczytamy w książce? Autor przedstawia nam w siedemnastu rozdziałach rzeczy istotne, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia, albo gdzieś słyszeliśmy jakieś urywki tego, co znajdziemy tutaj w znacznie obszerniejszej wersji. Przeczytamy  tutaj między innymi o sprawie Rudshiego, pochodzeniu islamu, problemach materiałów źródłowych, totalitarnym charakterze islamu, kobietach w islamie, tematach tabu (wino, świnie, homoseksualiści) i wielu innych. A przed tym zapoznamy się z przedmową profesora R. Josepha Hoffmana i zostaniemy wprowadzeni do tego, co da nam ta książka i w jakim celu została napisana.

Publikacja ta została napisana przez mężczyznę, który wydał ją pod pseudonimem Ibn Warraq. Urodził się i wychował w rodzinie muzułmańskiej - już jego pierwsze doświadczenia z ta religią nie należą do tych, które mogłyby sprawić, aby się z nią jakoś polubił. Na tę pozycję w Polsce musieliśmy czekać dość sporo, bo aż kilkanaście lat - myślę jednak, że przeczytać powinien ją każdy z nas, aby mieć przynajmniej jakiegoś ogólne pojęcie o tym co dzieje się w krajach, w których panuje islam, oraz co może się stać, gdy inne kraje pozwolą na rozwijanie się tej religii w państwach demokratycznych.

Czytanie tej książki nie było łatwe, to trzeba przyznać. W niektórych momentach miałam wrażenie, że wręcz z nią walczę i się przy niej męczę. Wtedy ją odkładałam i powracałam do niej za jakiś czas. Ale były też fragmenty, które wręcz połykałam w całości i wkurzałam się, gdy się kończyły. Może to wynikać z tego, że nie wszystko mnie tu interesowało, ale tak czy siak - łatwo nie było. Do większości tematów z pewnością też nie dorosłam i nie do końca je rozumiałam, dlatego posiłkowałam się informacjami znalezionymi w internecie albo pytałam osoby bardziej z tym wszystkim zaznajomione. Nie żałuję jednak, że postanowiłam po nią sięgnąć, bo teraz wiem co było fikcją, a co prawdą z tego co słyszałam wcześniej.

Dlaczego nie jestem muzułmaninem to pozycja, w której autor bardzo często odwołuje się do innych publikacji, porównuje różne dzieła, udowadnia nieścisłości w Koranie i w całym islamie. Porównania niespecjalnie przypadły mi do gustu, może dlatego że tą drugą religią niespecjalnie się interesuję. Czy polecam? Bez wątpienia tak, jednak trzeba być przygotowanym na to, że łatwo nie będzie. Jednak kiedy się przeczyta, będzie się zadowolonym z nowej wiedzy i z tego, że miało się styczność ze sprawami, które nie ujrzały światła dziennego na całym świecie. 
Moja ocena 4/6, 6/10
Za książkę dziękuję portalowi czytanieszkodzi.pl oraz wydawnictwu Europa Przyszłości.

środa, 17 lipca 2013

Wspieramy debiutującego pisarza!

Ci, którzy kochają czytać książki, uwielbiają również je pisać - ale nie tak łatwo je pokazać całemu światu. Warto spełniać swoje marzenia i uparcie dążyć do konkretnego, obranego przez siebie celu. Fajnie jest patrzeć na to, jak inni coś próbują zrobić ze swoim życiem i w końcu zrobić to co się naprawdę kocha. Bo kto z nas by nie chciał napisać jakiejś powieści? :)

Debiutujący pisarz z Węgrowa - Michał Lipka pomimo problemów zdrowotnych i braku wystarczających funduszy na pokrycie kosztów wydania zbioru opowiadań, próbuje na inne sposoby ten cel zrealizować. A my możemy mu pomóc - udostępniając tę informację, aby jak najwięcej osób się o tym projekcie dowiedziało, albo wpłacić daną kwotę. Więcej informacji znajdziecie tutaj:


Zachęcam Was do szerzenia informacji o tym, ja jestem niezmiernie ciekawa jak będzie wyglądać ta książka, oraz co konkretnie znajdę w środku.

Wspierajmy ludzi z pasją! 
Życzę powodzenia Michale. :)


środa, 3 lipca 2013

Cień i kość - Leigh Bardugo


Tytuł oryginału: Shadow and Bone
Seria/cykl wydawniczy: Trylogia Grisza I
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 2013
-Nie jestem przyzwyczajona do tego, że ludzie chcą mnie zabić.
-Naprawdę? Ja już prawie nie zwracam na to uwagi. 

Nie będę nikogo oszukiwać, ale w przypadku tej powieści to właśnie w pierwszej kolejności okładka zadecydowała o tym czy ją przeczytam. Dopiero na drugim miejscu uplasował się opis, a później jej sukcesy i inne dodatki. Zdaję sobie sprawę z tego, że kolejność powinna być inna, ale tak czy siak - nie żałuję, ponieważ książka stała się moim faworytem czerwcowym!

Alina Stakov jako asystentka kartografa nie spodziewałaby, że w jej życiu może wydarzyć się coś niezwykłego. Spędziła dzieciństwo w sierocińcu, w którym wszystko nie miałoby sensu, gdyby nie pewien chłopiec, który potrafił ją rozbawić i sprawić by była szczęśliwa.  To Mal, który teraz jest jej jedynym przyjacielem, coraz bardziej się od niej oddaającym. Jednak rozmyślania o uczuciach i przyszłości kartografki szybko zbiegają na dalszy plan, ponieważ najbliższym planem nie tylko jej ale i całej armii będzie przedostanie się przez niebezpieczną Fałdę Cienia, w której kryją się potwory, o których nikomu się nawet nie śniło.  Podczas przeprawy Alina i pułk zostają zaatakowani przez wilkry, latające istoty karmiące się ludzkim mięsem. To właśnie w momencie, w którym Mal jest bliski śmierci i nikt nie umie mu pomóc, Starkov odkrywa w sobie uśpioną przed laty moc. Moc, która zmieni nie tylko jej życie, ale całej Ravki. Bohaterka trafia na królewski dwór, na którym będzie musiała uczyć się na Griszę - osobę władającą magią pod czujnym okiem Darklinga. 

To co zasługuje na szczególną uwagę w tej książce jest sama otoczka -  świat, w którym miało miejsce tyle wspaniałych i strasznych zdarzeń.  Leigh Bardugo skorzystała ze swojej fascynacji Rosją i stworzyła fantasy z krwi i kości.  Zimne i srogie tereny, lasy, opuszczone drogi i tętniące życiem pałace, dwory budzące w nas zachwyt - to tylko część elementów nawiązujących do Carskiej Rosji, a jest ich o wiele więcej. Gdy do tego doda się magię i osoby nią władające oraz facetów z bronią w ręku na koniach - wychodzi cała mieszanka, która może oczarować każdego czytelnika.

Warto również wspomnieć o samej kreacji bohaterów, która jest bez wątpienia świetna. Od dawna nie spotkałam się z takimi postaciami, którzy swoim zachowaniem oszukiwaliby mnie i z dnia na dzień się zmieniali. Nie umiałam przewidzieć co się stanie, mogłam jedynie snuć domysły, chociaż pod koniec miałam wrażenie, że robiłam to na darmo. Bo nic tu nie było takie, jakbym ja chciała. Czytanie powieści, w której nie da się nic przewidzieć sprawiało zarówno wiele radości jak i zaskoczenia. Mal na samym początku był dla mnie chłopakiem, któremu nie zależy na tym co prawdziwe, a na tym co ulotne i sztuczne. Później się przekonałam, że to jedna z osób, które ukrywają całą prawdę o sobie w środku i rzadko kiedy dzielą się tym z innymi. Nie wiem dlaczego, ale na sam koniec miałam ochotę podejść do niego i go przytulić - bo to co przeżył było nieprawdopodobne i z pewnością bolesne.

Postacią najbardziej tajemniczą i mroczną jest jednak Darkling, którego wszyscy się boją i o którym snują  legendy z piekła rodem. To dzięki niemu opowieść stawała się bardziej przerażająca i bardziej nietypowa. Nie wiadomo co mógł zrobić i do czego był zdolny, ponieważ potrafił omamić dosłownie wszystkich, pokazując przy tym swoje fałszywe oblicze i jakoś to wykorzystać. Pomimo tego co robił, ja nie mogłam przestać go lubić - miał swoją rolę, którą odegrał niesamowicie dobrze i za to właśnie jest jedną z moich ulubionych postaci w tej książce. Główna bohaterka - Alina, która uczy się na Griszę mimo swojej początkowej bezużyteczności, tak naprawdę skrywa w sobie sekret, do którego tylko ona ma dostęp. Pokazała nam wszystkim jaka jest odważna i do czego może wykorzystać swój dar. Ze zwykłej i nic nie znaczącej dziewczyny staje się Griszą, noszącą rzadki kolor na ubraniu. Później jednak następuje jeszcze jedna przemiana... Chwilami podziwiałam ją za to, że potrafiła się aż tak poświęcić, ale czasami krzywiłam się nad jej głupotą i tak jawną słabością. 

Nigdy nie byłam aż tak pewna, ale Cień i kość to w 100% powieść z duszą, która przenosi nas w inny wymiar, z którego z wielkim bólem powraca się do rzeczywistości.  Pokochałam język autorki oraz nawiązanie do zimnej ale też i pełnej przepychu Rosji.  Myślę, że książka Leigh Bardugo podbije serca nie tylko wielbicielom fantastyki, ale nawet tym, którzy nie mają z nią częstszego kontaktu. Może nawet będzie bodźcem do sięgania po ten gatunek, tak jak wcześniej inne historie? Świat Grisz uwiódł mnie i mogłabym czytać o nim dzień w dzień, dlatego też z niecierpliwością będę wyczekiwała drugiego tomu! Gorąco zachęcam!
Moja ocena 5+/6, 9/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc.

I niesamowity trailer książki: