wtorek, 30 października 2012

Zdobycze książkowe {13}

Cześć! Jakieś piętnaście minut temu zakończyłam trzecią próbę uczenia się z historii - usnęłam po raz trzeci i stwierdziłam, że to nie ma sensu. Przypomniałam też sobie, że ostatnio na blogu praktycznie nic nie dodaję, a że i tak nic produktywnego bym nie zrobiła - wyjęłam książki i na poprawę humoru porobiłam kilka fotek. Nie chciało wyjmować mi się aparatu więc są robione tym w telefonie, dlatego taka a nie inna jakość. :)

  • Cyrk nocy, Erin Morgenstern - książkę dostałam właściwie za darmo, za to że kupiłam w sklepie internetowym inną książkę, za min. 30 zł (promocja była chyba w weekend)
  • Nevermore, Kelly Creagh - od wyd. Jaguar z którym całkiem niedawno nawiązałam współpracę. Jestem strasznie ciekawa tej książki, bo naczytałam się mnóstwo pozytywnych o niej recenzji. Zobaczymy jak z nią będzie ;)
  • Żelazny cierń, Caitlin Kittredge - też od Jaguara. Książki miałam nie czytać, bo sobie stwierdziłam że ona mi się nie spodoba, ale później kiedy przeczytałam kilka recenzji, moje zdanie się zmieniło.
  • Zew księżyca, Patricia Briggs - z wymiany na nakanapie. W końcu ją mam *.* Chciałam, bo każdy ją tak polecał, że siłą rzeczy nie mogłam nie chcieć :D
  • Mężczyzna, którego nie chciała pokochać, Federico Moccia - od Muzy. Przygodę z tym autorem zacznę od jego najnowszej książki i ciekawe czy będzie ona udana czy nie.
  • Żelazna córka, Julie Kagawa - zakup własny. I dziś wchodzę do domu z nastawieniem na ''nie'' i mam zły humor i widzę paczkę. I kiedy ją otwieram i widzę to cudeńko to nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się uśmiechać sama do siebie jak kompletna idiotka, ale co tam! Mam ją, mam, mam <3 Tak, jestem nienormalna :D
 
  • Ukochany nieśmiertelny, Cate Tiernan - kupione w matrasie za 6,90, no nie mogłam nie kupić. ><
  • Siła trucizny, Maria V. Snyder - z wymiany na LC. Przeczytałam kilka recenzji, a kiedy przeczytałam reckę Tirindeth to wiedziałam że książkę tak czy siak będę musiała mieć. No i maaam *.*


Ostatnio na blogu (co pewnie też zauważyliście) nie dodaję recenzji, notek - nic. Nie mam praktycznie czasu na to, a jak mam to idę do znajomych, czy też czytam książkę (właśnie czytam teraz dwie, które są grube i zbyt szybko mi to nie idzie, no ale - czytam! :)) Na szczęście jeszcze tylko jutro do szkoły, a później cztery dni wolne i przez ten czas mam zamiar skończyć te dwie cegiełki i zacząć już inne, które czekają od września. I jutro też jest Halloween i znowu przeżywam że u nas się tego święta nie obchodzi. Ueh. No ale nic, może kiedyś? 
Tradycyjnie, wstawiam kawałek, tym razem Lana Del Rey, moja miłość :D

Co do książek, czytaliście któreś z nich? Polecacie, czy wręcz przeciwnie? Piszcie, jestem ciekawa! :) Tymczasem uciekam pochować książki. Życzę miłego jutrzejszego dnia!
PS. O, a jak Wam się tak bardzo nudzi i nie macie co robić, albo chcecie się o coś zapytać, to pytajcie: http://www.formspring.me/Cassielll (nie trzeba się rejestrować jak coś ;))
Trzymajcie się,
Cassiel

sobota, 27 października 2012

Renegat - Magdalena Kozak


Seria/cykl wydawniczy: Nocarz tom II
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: styczeń 2007


,,Powolnego losy prowadzą, opornego ciągną siłą”

Trylogia Nocarz przyniosła Magdalenie Kozak niemałą popularność i uznanie zarówno czytelników, jak i krytyków. Poparciem sławy i jakości autorki mogą być nominacje wszystkich trzech części z cyklu o wampirach do nagrody im. Janusza A. Zajdla. Po serię sięgają także dorośli, dlatego że (jeśli wierzyć opiniom czytelników) autorka stworzyła mocną literaturę. Pierwszy tom wprawiał czytelnika w dobry nastrój i zaskakiwał, jednak czy kolejna część również da radę?

Renegat to druga część trylogii Nocarz, kontynuacja wydarzeń z poprzedniego tomu. Dalej śledzimy losy Vespera (głównego bohatera), jednakże w kolejnej części staje się kimś innym – Renegatem (czyt. złym wampirem). Losem bohatera kieruje Pani Rodu mianując go generałem, by wyszkolił dobry, wytrzymały i sprawny oddział. Jednak mimo zaufania, którym go obdarzyła od samego początku myśli o zdradzie nowych kolegów..

Fabuła wciąga już od pierwszych stron, akcja powieści toczy się wartko, dzięki czemu pozycje czyta się naprawdę błyskawicznie. Pisarka tworzy typowo męską literaturę, dlatego nie należy oczekiwać w jej książkach wątków romantycznych. Zdarzają się co prawda momenty, w których kilka postaci zbliża się do siebie, ale jest to krótkotrwałe i mało znaczące.

Magdalenie Kozak nie można zarzucić zbyt wiele, niemniej jednak największą wadą powieści są dialogi, które potrafią doprowadzić czytelnika do szału. Są sztuczne, infantylne, dziecinne i to właśnie przez nie tom drugi można odebrać znacznie gorzej niż pierwszy. Drugim mankamentem jest kreacja Vespera, który powinien być najbardziej wyrazisty, a jest płytkim, wypranym z emocji i okropnie nudnym bohaterem.

Renegat to pozycja obowiązkowa dla fanów ,,Nocarza’’ - chociaż niektórzy mogą się na niej zawieźć. Powieść czyta się lekko, a po dość przewidywalnym zakończeniu i tak ma się ochotę sięgnąć po ostatni tom trylogii. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że autorka podniesie sobie poprzeczkę i zakończenie historii będzie równie ciekawe jak to w części pierwszej.

Moja ocena 4/6, 6/10

Recenzja tomu pierwszego TU
Chcę napisać jeszcze tylko tyle, że tom I powalił mnie na kolana i nie mogłam wyjść z podziwu nad tym co stworzyła autorka. A tu w drugiej części wyskakuje z dziwnym czymś co w ogóle mi się nie podobało, zresztą nie tylko mi, bo już dostałam wiadomość od mojej koleżanki że ją też denerwuje zachowanie Vespera i inne rzeczy też. A miało być tak pięknie..!

niedziela, 21 października 2012

W otchłani - Beth Revis


Tytuł oryginału: Across the Universe
Seria/cykl wydawniczy: W otchłani tom I
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: marzec 2012
Książka dostępna tutaj: .klik.
 „Chciałem cię tylko poznać. Nie wiedziałem, że zniszczę całe twoje życie.”

Dawno dawno dawno temu nie kręciły mnie powieści, których fabuła była osadzona w kosmosie, na statkach kosmicznych itp. Sama nie wiem dlaczego - może tak było bezpieczniej, nie musiałam się jeszcze bardziej obawiać o bohaterów, że coś się z nimi stanie, albo to takie moje ,,widzimisię''. Wiele osób pozytywnie wypowiadało się o pozycji Beth Revis W otchłani i w końcu postanowiłam sama zobaczyć, co jest w niej takiego, co przyciąga do niej rzesze nowych czytelników. No i się przekonałam. Kiedy zaczęłam ją czytać, nie mogłam przestać i strasznie cieszę się, że jednak dałam jej szansę.

Zanim ocenię całą książkę, chciałabym opowiedzieć Wam o czym i o kim ona jest. Wyobraź sobie, że jesteś nastoletnią dziewczyną o imieniu Amy i za chwilę masz poddać się hibernacji, aby móc polecieć na misję, której celem jest zasiedlenie innej planety. Musiałaś zobaczyć jak Twoi rodzice zostali zamknięci w specjalnych komorach i opuszczą je dopiero za ponad trzysta lat. Tyle ma trwać podróż. Możesz jeszcze zrezygnować i wrócić do rodziny, przyjaciół. Postanawiasz jednak zostać. Na statku dzieją się dziwne rzeczy, a na domiar złego zostajesz brutalnie obudzona - na pewno nie tak wyobrażałaś sobie pobudkę. Ktoś próbuje zamordować nie tylko Ciebie, ale też i innych, a Ty postanawiasz rozgryźć mordercę. Na statku kosmicznym rządzi despotyczny i przerażający Najstarszy, który żąda aby wszyscy byli wobec niego ulegli. Jest jednak jeszcze Starszy (następca Najstarszego), który jako jedyny stara się zrozumieć Twoją sytuację i próbuje przejąć władzę. Czy możesz mu zaufać? 

Beth Revis mieszka w Północnej Karolinie, gdzie pisze swoje książki. Pierwsza część jej dystopijnej trylogii W otchłani stała się bestsellerem, została też najlepszą książką Amazon.com oraz nominowano ją do wielu prestiżowych nagród. Prawa do powieści zakupiło już ponad dwadzieścia państw. Drugi tom Milion słońc cieszy się również wielkim rozgłosem, a obecnie pisarka pracuje nad trzecią częścią.

W otchłani całkowicie mnie oczarowało. Autorka zaserwowała nam coś zupełnie innego, od tego co było dotychczas - nie ma żadnych wampirów, wilkołaków, aniołów, mieszańców, wiedźm, elfów, wróżek i innych nadprzyrodzonych stworzeń. Jest kosmos, statek, ludzie i Najstarszy, który lubi zmieniać wszystko i wszystkich wokół siebie. Narracja prowadzona jest dwutorowo - poznajemy świat oczami Amy jak i Starszego, a dzięki takiemu zabiegowi powieść staje się dużo ciekawsza, ponieważ możemy porównywać ich patrzenie na świat, dostrzegać pomiędzy nimi różnice i podobieństwa.

Historia wciąga i to nawet bardzo, a mimo to nie odczułam jakiejś wielkiej ekscytacji czytając ją. A właśnie tego od niej oczekiwałam. Jasne, że bardzo mi się podobała i na pewno sięgnę jeszcze po nią nie raz, ale właśnie brakowało mi w niej więcej dynamizmu. Drugim i ostatnim, według mnie mankamentem jest infantylność Starszego, która była tak widoczna, że nie dało się tego nie zauważyć. Poza tym raczej wszystko oceniłabym pozytywnie. Kreacja bohaterów jest naprawdę interesująca - autorka stworzyła grupę Żywicieli (rolników), którzy potrzebni są tylko po to, aby ludzie ze statku mogli przeżyć. Oprócz tego nie umieją nic i są kontrolowani przez Najstarszego, który według nich jest najlepszy we wszystkim co robi. Ślepo wierzą w to co im powie, nie mają czegoś takiego jak swój sposób myślenia.  Drugą grupą są wariaci, czyli osoby kreatywne umieszczane w szpitalu - jako jedyni mogą czegoś dokonać, ulepszyć statek itp. Jest też Amy, która jako jedyna zna prawdę o Sol-Ziemi i której wcale nie podoba się to co robi z ludźmi despotyczny władca. Starszy natomiast zafascynowany dziewczyną, zaczyna buntować się przeciwko swojemu nauczycielowi. Co wobec tego wyniknie? Osobiście uważam, że nie sposób się nudzić czytając tę powieść, bo nawet sama różnorodność postaci mówi sama za siebie, że może być naprawdę ciekawie.

W otchłani jest książką, po której jeszcze długo żyjemy przygodami bohaterów, o których nieustannie rozmyślamy i nie możemy przestać. To pozycja, która nie tylko wywołuje wiele skrajnych emocji, ale też wyciska łzy - przykładem może być tu zakończenie, które wprawiło mnie w niemałe zaskoczenie, nie tylko ze względu na to co wydarzyło się podczas rozmowy Starszego z Amy, ale też dlatego, że to już się w jakimś stopniu zakończyło. Po drugi tom z pewnością sięgnę, w zasadzie to nie mogę się już doczekać, kiedy będę go miała w swoich rękach. W otchłani pokazuje nam też jakie są skutki władzy despotycznej i jak można uzależnić się od władzy, która później przejmuje kontrolę nad osobą, a nie tak jak powinno być - osoba nad władzą. Beth Revis stałą się jedną z moich ulubionych autorek i serdecznie dziękuje jej, że mogłam przeżyć tak fascynującą podroż na Błogosławionym.
Moja ocena 5+/6, 9/10
Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie Grupie Wydawniczej Publicat!

Tu strona na której można zapoznać się z nawigacją Błogosławionego: TU
A tutaj fragment książki: TU

Trailer:
Tu drugi, jeśli chcecie: TU

Trylogia W otchłani:
W otchłani | Milion słońc | Shades of Earth

niedziela, 14 października 2012

Spójrz mi w oczy - Lisa Scottoline


Tytuł oryginału: Look again
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: wrzesień 2011
Książka dostępna tutaj: .klik.
 „Złe rzeczy są jak fale. Zawsze będą się nam przytrafiać i nikt nic na to nie poradzi. To część życia, tak samo jak fale są częścią oceanu. Jeśli stoisz na brzegu, nigdy nie wiesz, kiedy nadpłyną. Ale nadpłyną. Trzeba tylko pamiętać, żeby po każdej z nich wynurzać się z powrotem na powierzchnię, to wszystko.”

Kiedy zobaczyłam okładkę książki Spójrz mi w oczy i rekomendację Picoult na górze, wiedziałam, że będę musiała tę pozycję przeczytać prędzej czy później. Do tego później doszedł opis, który bardzo mnie zaciekawił, no i stało się - powieść stoi na półce przeze mnie przeczytana i żałuję jedynie tego, że już się skończyła. Przypuszczałam, że może mi się spodobać, ale nie aż tak, snułam domysły nad tym, że może mnie wciągnąć, ale nie aż tak, że nie słyszałabym tego, co do mnie mówią domownicy..

Ellen Gleeson pewnego dnia w skrzynce pocztowej znajduje na ulotce zdjęcie, z którego spogląda na nią jej syn, o imieniu Will. Tylko że ulotka, którą trzyma w ręku, jest o uprowadzonym dziecku. Postanawia jednak nie zaprzątać sobie tym głowy, co na początku jej się udaje, ale po jakimś czasie nie może przestać o tym myśleć. Bohaterka podejmuje się niebezpiecznego zadania - chce dowiedzieć się prawdy, czy naprawdę Will został porwany, czy to po prostu inny chłopiec tylko podobny do jej synka. Jej prywatne śledztwo od początku nie idzie odpowiednim torem, nieustannie coś jest nie tak, a mimo to - nie poddaje się. Ellen na okrągło wyobraża sobie, co zrobi, kiedy to wszystko okaże się prawdą. Czy odda go jego biologicznym rodzicom? Na dodatek, gdy jest już blisko prawdy okazuje się, że życie jej i życie synka wisi na włosku..

Lisa Scottoline jest autorką licznych bestsellerów, a jej książki ukazały się w trzydziestu dwóch krajach, w łącznym nakładzie ponad trzydziestu milionów egzemplarzy. W Polsce do tej pory mogliście zapoznać się z jej twórczością w powieści Ocal mnie, a teraz przyszła pora na kolejną - Spójrz mi w oczy. To było jednak moje pierwsze spotkanie z piórem tej pisarki i uważam je za całkowicie udane, ponieważ historia wciągnęła mnie już od pierwszej strony i tak naprawdę nie mam praktycznie jej nic do zarzucenia. Może jedynym minusem jest to, że mimo napięcia (które towarzyszy podczas całej lektury) w pewnym momencie zaczęłam się nudzić, bo chciałam, aby w końcu się to wyjaśniło. Scottoline wprowadziła kilka pobocznych wątków, które właśnie wtedy, gdy powieść zaczęła mi się dłużyć, były najważniejsze. A później miałam wrażenie, że wybuchł wulkan, bo to co rozegrało się na kartkach tej pozycji wprawiło mnie w ogromne zdziwienie.

Są  książki, o których od razu po przeczytaniu się zapomina i takie, które pozostają w nas naprawdę na długo. To właśnie o nich nieustannie rozmyślamy, zadajemy sobie pytania, co zrobilibyśmy na miejscu bohaterów, co wtedy czulibyśmy itd. Do takich powieści zawsze należały te Jodi Picoult, a dzisiaj dołącza do nich Spójrz mi w oczy. Bo mimo tego, że zakończenie było całkiem pomyślne, nie wyobrażam sobie tego koszmaru, przez który przejść musiałaby matka adoptowanego dziecka.

Lisa Scottoline pisze prostym, przystępnym językiem, dzięki któremu łatwo jest zrozumieć wiele procedur prawa rodzinnego, czy też informacji związanych z medycyną. Autorka skonstruowała bardzo udaną fabułę, w której ciężko doszukać się czegoś, co by do niej nie pasowało. Warto też wspomnieć o kreacji bohaterów, którą uważam za całkiem ciekawą. Poznajemy Ellen, która jest dziennikarką i matką Willa. Spotkamy też Marcelo, który jest naczelnym Ellen, Sarah - jej wredną koleżankę z pracy, Connie - opiekunkę Wila i wielu innych, którzy przyczynią się do całkowitej zmiany w życiu bohaterki. W postaciach, które wymyśliła pisarka można doszukać się wielu cech, które każdy z nas posiada. Dzięki temu lepiej możemy zrozumieć ich postępowanie, przewidzieć to co zaraz zrobią itp.

Spójrz mi w oczy polecam przede wszystkim osobom, które lubią powieści obyczajowe wzorowane na prawdziwych wydarzeniach. Jestem też pewna, że jeśli twórczość Picoult do Was przemawia, ta też będzie, a może nawet bardziej? To pozycja, która wciąga od pierwszych stron i która sprawia, że nie można o niej od razu zapomnieć. Polecam gorąco. :)
Moja ocena 5/6, 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Pani Ani i wyd. Prószyński i S-ka! :)

wtorek, 9 października 2012

Niebezpieczna rozgrywka - Keri Arthur


Tytuł oryginału: Dangerous Games
Seria/cykl wydawniczy: Zew Nocy, tom IV
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Data wydania: wrzesień 2012
Książka dostępna tutaj: .klik.
 ,,-Nie proś o rzeczy, których wcale nie chcesz - odparł ochrypłym głosem. - Bo może się okazać, że je dostaniesz.''

Wiele osób słyszało o cyklu Zew Nocy, w którym wydarzyć się może dosłownie wszystko, który obfituje w wiele scen erotycznych i który wciąga już od pierwszych stron. O ile zbyt duża ilość erotyki wzbudzała niesmak, to do innych rzeczy nie można było się przyczepić. Przynajmniej według mnie. Kiedy kilka miesięcy temu skończyłam czytać Kuszące zło - tom trzeci, chciałam od razu sięgnąć po kontynuację. Na nią jednak musiałam trochę poczekać i gdy już ją miałam w swoich rękach z nieukrywaną radością, ale też i obawą - ze względu na to, że może być gorsza, że to już nie to samo co wcześniej - rozpoczęłam już po raz czwarty przygodę z pewną rudowłosą kobietą.

Jak się pewnie domyślacie, chodzi mi o Riley Jenson, która znana jest ze szczerości jak i władowywania się nieustannie w jakieś kłopoty, z których, o dziwo, wychodzi cała (no prawie). Tutaj historia zaczyna się w momencie, w którym nasza bohaterka szpieguje ze swoim bratem pewnego wampira, który doprowadza ją do kogoś, kogo najchętniej zabiłaby przy pierwszej nadarzającej się okazji.  I tutaj zaczyna się gra, w której albo ktoś zginie, albo przeżyje. Riley jako stała bywalczyni klubów nocnych w jednym z nich poznaje Jina, który może dać jej klucz do zdemaskowania zabójcy. Mężczyzna okazuje się być kimś zupełnie innym, kimś niebezpiecznym, a mimo to rudowłosa zagłębia się w świat, w którym nikt nie chciałby się znaleźć. Czy uda jej się rozwikłać zagadkę - odkryć zabójcę? 

Zazwyczaj zaczynam od plusów, więc dzisiaj będzie odwrotnie. Co prawda nie ma ich dużo, ale nie ukrywam - niestety są i moje obawy trochę się potwierdziły. Czwarta część jest gorsza od trzeciej, przede wszystkim ze względu na fabułę, która nie wciągnęła mnie tak jak przy wcześniejszych tomach. Czytałam z dość sporym zainteresowaniem, ale bez rumieńców na twarzy, nie czułam też tego napięcia, które towarzyszyło mi wcześniej. Drugim mankamentem jest zachowanie Riley, która tym razem irytowała mnie praktycznie na każdym kroku. Rozumiem jej naturę - wilkołaka, cieszę się, że pisarka nie skupiała się co kilka stron na scenach erotycznych, ale tym razem się trochę zagalopowała. Już nie wspomnę o tym, że bohaterka najchętniej lądowałaby w łóżku z każdym facetem, ale to co później się z nią działo - na przyjęciu (jak przeczytacie to będziecie wiedzieć o co mi chodzi) to tragedia jakaś.

To teraz czas na przyjemniejszą część, czyli co mi się podobało. Praktycznie rzecz biorąc to wszystko, oprócz tego co wypisałam wyżej. Książka wbrew pozorom nie nudzi i nie żałuję, że sięgnęłam po  Niebezpieczna rozgrywkę. Bardzo podoba mi się to, że autorka nie owija w bawełnę, tylko już na samym początku buduje napięcie, które osiągnie apogeum na końcu rozdziału pierwszego. I o ile pamiętam tak jest w każdym tomie i to właśnie jest jeden z elementów, za który polubiłam ten cykl. Po drugie wprowadzenie przez Keri Arthur nowych bohaterów i istot, sprawiło, że powieść stała się ciekawsza, mogło się odczuć uczucie świeżości, oryginalności. Dzięki takiemu zabiegowi cykl nie nudzi, a wywołuje dużą ciekawość, ponieważ nieustannie zadajemy sobie różne pytania, na które z niecierpliwością oczekujemy odpowiedzi.

Po trzecie - znane już nam postaci, o których dowiadujemy się non stop nowych rzeczy - niektóre nas będą śmieszyć, inne przerażać, jeszcze inne wzbudzać litość albo zainteresowanie. Zacznę od Quinna, który nie dawał nikomu rządzić swoim życiem, robił tak jak on chciał, nie patrząc na innych. Tym razem też tak robił - do pewnego czasu. Jego zachowanie strasznie mnie zaskoczyło i nie mogłam uwierzyć, że pół wampirzyca, pół wilczyca mogła coś takiego zrobić! :) Dalej mamy Jina, którego od samego początku nie lubiłam i nie mogłam się do niego przekonać - czy moje obawy się potwierdziły w stosunku do tej postaci, przekonajcie się sami, sięgając po Niebezpieczna rozgrywkę!  Jest też szef Riley - Jack, któremu non stop Jenson docinała i ich rozmowy doprowadzały mnie do łez. 

Podsumowując, Niebezpieczną rozgrywkę polecam fanom cyklu Zew Nocy, ponieważ warto jest przeczytać o tym, co dzieje się w świecie stworzonym przez Keri Arthur. Może trochę się zawiedziecie, ale w zamian znajdziecie wiele innych - nowych plusów, których we wcześniejszych częściach nie było. Pozycja ta zabierze Was w świat pełen niebezpiecznych przygód, od których nie będziecie mogli, się uwolnić. Zachęcam serdecznie.
Moja ocena 4/6, 6/10
Książkę otrzymałam od Instytutu Wydawniczego Erica - serdecznie dziękuję!

Seria Zew Nocy:
Wschodzący księżyc | Całując grzech | Kuszące zło | Niebezpieczna rozgrywka | Objęcia nocy | Pocałunek ciemności | Zabójcze pragnienia | Związana z cieniem | Przysięga Księżyca 

niedziela, 7 października 2012

Filmowo {8}

Po miesiącu nie-pisania o filmach, powracam. Wrzesień to powrót do szkoły, wracanie ze szkoły, odrabianie lekcji i robienie wszystkiego, aby się nie uczyć, a mimo to - o filmach nic nie napisałam i mało ich tak naprawdę obejrzałam. Cykl jest co dwa tygodnie, a jak opublikuję go raz na miesiąc to i tak jest dobrze :D Dlatego, jeśli natchnie mnie coś i wena nie zastrajkuje, filmowo będzie regularnie. A teraz do rzeczy.. :)
_____________________________________________________________

 Projekt X (2012)
"Project X" to szalona komedia o przygodach grupki kolegów, którzy postanawiają zorganizować najbardziej wystrzałową imprezę urodzinową w historii. Film przedstawia widziane z perspektywy cyfrowych kamer przyjęcie zorganizowane przez nastolatków, które zupełnie wymyka się spod kontroli.

Ostatnio, kiedy nie chodziłam do szkoły zaczęło mi się nudzić i postanowiłam coś obejrzeć, a mój brat zaproponował ten film - miał być fajny i śmieszny. Nie był. Oglądałam i śmiałam się z głupoty bohaterów i czekałam aż się skończy.
Ocena 3/10
_____________________________________________________________

Jedz, módl się, kochaj (2010)
Elizabeth Gilbert to trzydziestokilkuletnia, nowoczesna kobieta. Ma męża, wspaniały dom oraz dobrą pracę. Mimo to pewnej nocy leży nieszczęśliwa na podłodze w łazience i płacze ponieważ stwierdza, że życie, które wiedzie nie jest tym, którego tak naprawdę pragnie i nie wie co powinna z nim zrobić. W końcu decyduje się na rozwód, który jest bardzo bolesny i przez który popada w depresję. Jej kolejnym krokiem jest podróż do trzech państw zaczynających się na literę "I", a mianowicie Italii, Indii oraz Indonezji. Jest to podróż w głąb siebie, aby przemyśleć swoje dotychczasowe życie, lepiej zrozumieć samą siebie i zdecydować co zrobić dalej aby zmienić swoje życie na lepsze.
W sumie to nawet ciekawy film, chociaż chwilami się dłużył i mnie nudził. Niemniej jednak miło wspominam. :]
Ocena 6/10
_____________________________________________________________

 Duże dzieci (2010)
W weekend przypadający na święto 4 lipca, pięciu przyjaciół z dzieciństwa spotyka się po 30 latach, aby wziąć udział w pogrzebie ukochanego trenera koszykówki. Wraz z rodzinami zatrzymują się w domku nad jeziorem należącym do zmarłego trenera. Przyjaciele na nowo przeżywają szkolne czasy, nabijają się z siebie i usiłują pokazać dzieciom, że można się bawić tak jak za dawnych czasów. 
 Ostatnio chyba oglądałam same odmóżdżające filmy, jak widzę. Ten jest całkiem całkiem, można się trochę pośmiać i miło spędzić czas.
Ocena 6/10
_____________________________________________________________
 Pisałam wyżej, że mało obejrzałam stąd aż (:D) trzy filmy. I nie napisałam o Ludzkiej stonodze bo ten film to masakra jakaś :/
Opisy filmów pochodzą ze strony: http://www.filmweb.pl/
Filmy oglądam na stronie http://zalukaj.tv - :)
_______________________________________________________

sobota, 6 października 2012

Projekt C - Sophia Bennett



Tytuł oryginału: Threads
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: wrzesień 2011
Książka dostępna tutaj: .klik.
 ,,Musisz przedstawić swoją wizję. Musisz ją wykonać. To twoja historia. Twoje rozumienie istoty piękna. To opowieść o rzeczach, które cię zainspirowały, i o tym, jak je wykorzystujesz.''

Ostatnio chciałam przeczytać książkę przeznaczoną dla nastolatek, o ich codziennych problemach, wzlotach, upadkach. Dlatego właśnie sięgnęłam po Projekt C i tego po tej pozycji oczekiwałam. O tym czy dostałam do końca to, czego chciałam, dowiecie się w dalszej części recenzji.

Powieść Sophii Bennet opowiada o trzech przyjaciółkach - Nonie, której pasją jest moda, Edie, która zajmuje się ratowaniem świata i Jenny, która zagrała właśnie pierwszą rolę w hollywoodzkim filmie. Któregoś dnia przez przypadek spotykają cichą, nieśmiałą i zaniedbaną dziewczynkę z Afryki o imieniu Crow. Ma dwanaście lat, kiepsko idzie jej z czytaniem, ale za to fantastycznie rysuje i czyta - stwarza coś, co na początku wydaje się być czymś niemożliwym. Tak właśnie rodzi się wspólne przedsięwzięcie - Projekt C,za którym stoją trzy zupełnie zwariowane nastolatki. Ich celem jest pomóc Crow, zarówno w dziedzinie mody, czytaniu jak i w odnalezieniu rodziny. ,,Szalona, dowcipna, tętniąca życiem historia osadzona w świecie mody.''

Historię widzimy oczami Nonie, tej która według innych nie potrafi się normalnie ubrać, a jej babcia tak wyraża się o jej stylu: ,,-W co ty się ubrałaś, dziecko? Wyglądasz jak druciak do szorowania naczyń.'' Myślę, że dzięki takiemu zabiegowi powieść stała się ciekawsza, chociaż nie ukrywam, że chciałabym przeczytać, co o tym wszystkich sądziła sama Crow, która rzadko kiedy zabierała głos. Co sądzę o książce? Uważam, że warto ją przeczytać, ponieważ możemy dzięki niej nauczyć się wielu rzeczy. Jest to bez wątpienia mądra, trochę dowcipna pozycja, po którą mogą sięgnąć praktycznie wszyscy.

Język jest prosty, dzięki czemu powieść czyta się naprawdę szybko, mimo że nie wciąga aż tak bardzo jak tego po niej oczekiwałam. Fajnie się czytało, ale zabrakło mi w niej czegoś niezwykłego, czegoś po czym zapamiętałabym ją na naprawdę długo. Nie spotkamy tutaj jakichś niezrozumiałych słów związanych z modą, mogą jedynie pojawiać się nazwiska takie jak Lagerfeld, ale myślę że wiele osób będzie kojarzyło go i innych. Warto wspomnieć również o oprawie, która jest świetna. Po pierwsze okładka, dzięki której możemy domyśleć się o czym może ta powieść być, a po drugie ciekawie ozdobione strony, dzięki którym trzymanie i czytanie tej lektury to sama przyjemność.

Wspominałam wyżej praktycznie o samych plusach, a o minusach niestety też muszę. Może zacznijmy od tego, że od pozycji tej bije naiwność, która strasznie denerwowała mnie podczas czytania. No bo, bądźmy szczerzy, jaka nastolatka zrobiłaby z pomocą przyjaciółek pokaz mody, w którym wzięliby udział ważni ludzie z tej branży? Irytowała mnie też jedna z bohaterek, a mianowicie Jenny - całkiem świeżutka gwiazda, która myśli że dzięki zmianie stroju chłopak do którego coś czuje w końcu coś poczuje do niej. A wiadome jest, że nie szanuje on dziewczyn i zmienia je jak rękawiczki. Projekt C jest też przewidywalny i to nawet bardzo. Autorka chyba nie zaskoczyła mnie niczym, bo zanim coś się wydarzyło ja już wiedziałam jak to się rozegra..

Wspomnijmy jeszcze o innych postaciach. Nonie, o której pisałam wcześniej według mnie jest całkiem sympatyczną bohaterką, która nie potrafi rysować i ubierać się właściwie też, mimo że moda to jej hobby. Jest bohaterką z krwi i kości, którą łatwo jest sobie wyobrazić jako normalną dziewczynę robiącą milion rzeczy na sekundę. Edie, która prowadzi bloga i stara się ratować świat również polubiłam, mimo że raz ją skreśliłam po pewnej rzeczy, którą zrobiła, dzieki której jej blog stał się bardziej popularny. Crow wydaje mi się najciekawszą osobą, jaką stworzyła Bennett. Zapewne dlatego, że była strasznie tajemnicza, nieśmiała, mało mówiąca i potrafiąca kochać w bardzo skryty sposób.

Reasumując, Projekt C uważam za całkiem udaną powieść, po którą zachęcam sięgnąć. Może nie jest to pozycja z fajerwerkami, ale jest to bez wątpienia mądra książka, o nastolatkach dążących do wyznaczonych przez siebie celów. Można dzięki niej trochę się pośmiać, trochę się podenerwować z naiwności i ogólnie rzecz biorąc, dobrze spędzić czas.
Moja ocena 4+/6, 7/10
Książkę otrzymałam od serwisu nakanapie.pl - serdecznie dziękuję!