wtorek, 7 października 2014

Rywalki - Kiera Cass

„Tu, na widoku? Myślałaś... na litość boską, jestem przecież dżentelmenem!''

Słodkie powieści, w których pojawia się książę na białym koniu i wybiera najbardziej nieszczęśliwą dziewczynę, jako wybrankę swojego życia - nieszczególnie mnie ciekawią. Szelest cudownie skrojonych sukien, odgłos tupiących butów na obcasie, a w tle romantyczna miłość, również nie bardzo. Dlaczego więc sięgnęłam po Rywalki, które zapowiadały się raczej średnio? Przede wszystkim ze względu na okładkę, która dosłownie śledziła mnie i pojawiała się na każdej wyświetlanej przeze mnie stronie, a po drugie - chciałam się przekonać, skąd wziął się fenomen tej cukierkowej serii.

Eliminacje to konkurs, do którego zgłaszają się młode dziewczyny po to, by móc zawalczyć o zwycięstwo, jakim jest zostanie żoną księcia, a w przyszłości władczynią Illei. Dla trzydziestu pięciu kandydatek to również szansa na lepsze życie, w którym nie ma miejsca na głód, czy brak pieniędzy. Jednak Ami, która jest Piątką i należy do kasty artystów jako jedyna z wybranych nie chciała trafić do pałacu i walczyć o koronę. Udział w Eliminacjach to dla niej wyrzeczenie się zbyt wielu rzeczy, które kocha i zostawienie ludzi, bez których nie wyobraża sobie ani jednego dnia. Jednak gdy pozna księcia Maxona, być może jej nastawienie ulegnie zmianie...

Rywalki, o dziwo, wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Gdy usiadłam opatulona pod kocem, z herbatą obok i zagłębiłam się w lekturze, to... dosłownie przepadłam. Czytanie tej, wydawać by się mogło, banalnej historii sprawiło mi wiele przyjemności i dzięki niej mogłam zapomnieć o otaczającej mnie rzeczywistości, o szkole i innych rzeczach. Miałam wrażenie, że płynę przez tę powieść, dzięki takiemu prostemu, a zarazem precyzyjnemu językowi, który nadał jej ciekawy charakter.
Kiera Cass przez swoją książkę potrafi też bawić - nie wpada się co prawda w histeryczne napady śmiechu, ale co jakiś czas można się pośmiać, czy uśmiechnąć pod nosem z zabawnych sytuacji. Podobało mi się również to, że pomimo walki o koronę, tych wszystkich bogactw, sukienek, biżuterii, autorka nie zapomniała o przedstawieniu całego świata przedstawionego - kontrastu pomiędzy poszczególnymi kastami, samymi dziewczynami, jak i normalnymi ludźmi i dworem. Oraz o tym, jak to mniej więcej wygląda w rzeczywistości. Książka nie ma zbyt wielu stron, ale te najważniejsze punkty zostały zrealizowane i to nawet dość dobrze.

Nie umiem do końca odpowiedzieć sobie na pytanie, co tak naprawdę myślę o bohaterach. Główna postać, Ami, zachowywała się ogólnie normalnie i nie sprawiała wrażenia sztucznej, ale miała swoje momenty, w których moja mimika pewnie wyraźnie wskazywała na to, że coś tu jest nie tak. Maxon to taki zabawny chłopiec-mężczyzna, którego trudno było do końca rozszyfrować, ale to właśnie ta tajemniczość i jego naturalność (dość dziwna, ale patrzę przez pryzmat wychowania) mnie oczarowały. Najbardziej irytujący był i tak Aspen, do którego nie potrafiłam się przekonać i to właśnie przez jego obecność został wprowadzony schemat trójkątu, który już był tyle razy powielany w literaturze, że... No właśnie.

Ogólnie rzecz biorąc, Rywalki czytało się przyjemnie i to nawet bardzo. Książka nie ma jakichś ogromnych wad; może i jest czasami przewidywalna, a słodkość aż wylewa się z kartek, ale nie zwraca się na to jakiejś szczególnej uwagi. Przynajmniej ja nie zwracałam. Nie oczekiwałam powieści, która mnie porwie w jakiś szczególny sposób. Chciałam dostać historię, którą będzie się dobrze czytać i która umili mi dzień. Ta sprawdziła się w tym przypadku prawie idealnie.
Ocena 4+/6
Książka otrzymana od wydawnictwa Jaguar.

19 komentarzy:

  1. Całkiem przyjemna lektura, okraszona pięknymi obrazkami, trochę naiwna, ale idealna na jesienny wieczór. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ami mnie strasznie irytowała. Im bardziej zagłębiałam się w serię tym bardziej mnie denerwowała. Książka faktycznie dobra jako "czytadło". Wydaje mi się zresztą, że to książka skierowana raczej do trochę ode mnie młodszych czytelników. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że książka Ci się podobała. Ja właśnie jestem po lekturze drugiego tomu, czyli "Elity" i już nie mogę się doczekać przeczytania "Jednej". Jestem bardzo ciekawa kogo wybierze America :)

    www.im-bookworm.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkie okładki, całej serii są piękne. Mi osobiście książka się podobała, chociaż nie powala :) Jednak druga część jest o wiele gorsza... Ale trzecią na pewno przeczytam.

    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam właśnie, że 2 jest już mało fajna, ale kiedyś się sama przekonam :).

      Usuń
  5. Ostatnio czytałam sporo mocno negatywnych recenzji o tej serii i juz sama nie wiem co o niej myśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się przekonaj, może Ci się spodoba tak jak mi :).

      Usuń
  6. Dla mnie spotkanie z tą książką było miłym i przyjemnym doświadczeniem

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie mam chęć na tę całą serię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jest to nic, co zasługuje na Nobla, ale to przyjemna w odbiorze książka i podobała mi się. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tematycznie zupełnie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety mnie ta książka zupełnie nie przyciąga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hm. Ami ja osobiście znienawidziłam dopiero w "Elicie", więc ciekawa jestem jaka będzie twoja reakcja na - dużo gorszą moim zdaniem - drugą część trylogii. :D O Aspenie nawet mi nie wspominaj, bo po wyżej wspomnianym tomie, miałam ochotę go po prostu zadusić gołymi rękami. Ogólnie rzecz biorąc, pierwszy tom również wspominam miło, bo choć nie był rewelacyjny to dostarczył mi rozrywki i bardzo sympatycznie spędziłam z nim czas. Inaczej się ma sprawa z "Elitą" no, ale. To już inna bajka. :D
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no właśnie boję się sięgać teraz po 2 tom bo chyba nikomu się on nie podoba! o.O Więc ja Aspena też pewnie będę miała ochotę udusić bo już tu miałam. :))

      Usuń
  12. Też mnie interesowała ta powieść, gdziekolwiek wejdę do księgarni w centrum zawsze była ta powieść XD
    Po twojej recenzji na pewno ją przeczytam, jak tylko znajdę czas :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Książkę mam w planach, ale jeszcze nie teraz po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Moim zdaniem Aspen był z pewnością o wiele ciekawszą postacią niż Maxon, strasznie "słodka" była ta jego miłość do Ami w elicie i z pewnością był moim ulubieńcem w tej książce. Chociaż muszę przyznać, że w pierwszej części zachowywał się trochę dziecinnie z tym swoim "zrobię wszystko sam".

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz pozostawić po sobie jakiś ślad - proszę przeczytaj post wyżej, żebyś wiedział/a przynajmniej, co komentujesz. =)