Do świąt pozostało jeszcze trochę czasu, ale przecież o tym magicznym okresie można zacząć mówić już dużo wcześniej. Przynajmniej ja nie mam nic przeciwko temu, jak i wszystkim dekoracjom, które pojawiają się we wszystkich galeriach, sklepach już w listopadzie albo i pod koniec października. Tworzą za to taką ciepłą atmosferę i pomagają w oczekiwaniu na te cudowne dni. Może nie pisałbym o tym na blogu, gdyby nie to, że w ostatnim tygodniu dotarła do mnie pewna książka, w której znajdują się świąteczne opowiadania o miłości. Sam fakt, że ma zimową okładkę, a jednym z autorów jest John Green zachęcił mnie do tego, aby po nią sięgnąć. Nie będę się o niej dzisiaj rozwlekle rozpisywać, bo jeszcze jej nie skończyłam, ale za to mam co innego w planach :).
Chciałabym wprowadzić Was jak i siebie w nastrój śnieżnej, wigilijnej nocy. U mnie przede wszystkim pierwszymi objawami niecierpliwego oczekiwania na święta są piosenki. Potrafię zacząć je słuchać już we wrześniu i wyobrażać jak będzie fajnie za kilka miesięcy, kiedy nie będę musiała rano iść do szkoły, będę mogła zawiesić lampki u siebie w pokoju, ubrać choinkę i poprzeszkadzać w kuchni.
Co zaś tyczy się samej Wigilii, to u mnie w domu bywa z nią różnie. Jak byłam małą dziewczynką, zawsze szukałam pierwszej gwiazdki na niebie i biegałam po całym domu z okna do okna. Ale nawet jak się pojawiła, to nie zmieniało to nic, bo dorośli musieli dokończyć gotowanie, sprzątanie i inne tego typu rzeczy. Teraz jest podobnie :). Ubieranie choinki przypada mnie i potrafię spędzić nad nią stanowczo za dużo czasu i rozważać kilka minut, gdzie powiesić tę bombkę, tego mikołaja, tego cukierka, tego... Tak. :D Najfajniejsze w tym dniu jest to, że wszyscy starają się być dla siebie mili nawet pomimo jakichś różnic zdań i po prostu cieszyć się z tego, że są razem i mają czas porozmawiać na tematy, których nie porusza się na co dzień. Poza tym nie można zapomnieć o jedzeniu, na które przynajmniej ja czekam chyba najbardziej *.*. I o śniegu, bo święta bez śniegu są takie trochę nijakie.
Nie wyobrażam sobie też tego okresu lenistwa bez filmów takich jak Holiday, Listy do M., Love Actually i oczywiście książek :). Opowieść wigilijną każdy już zna, a w tym roku warto zwrócić uwagę na coś nowego - W śnieżną noc autorstwa Maureen Johnson, Johna Greena i Lauren Myracle. O czym jest?
Punktem wyjścia jest burza śnieżna, która w Wigilię kompletnie
zasypuje miasteczko Gracetown. Na tle lśniących białych zasp pięknie
prezentują się prezenty przewiązane wstążeczkami i kolorowe światełka
połyskujące w nocy wśród wirujących płatków śniegu.
Śnieżyca zamienia małe górskie miasteczko w prawdziwie romantyczne
ustronie. A przynajmniej tak się wydaje... Bo przecież przedzieranie się
z unieruchomionego pociągu przez mroźne pustkowia zazwyczaj nie kończy
się upojnym pocałunkiem z czarującym nieznajomym. I nikt nie oczekuje,
że dzięki wyprawie przez metrowe zaspy do Waffle House uda się odkryć
uczucie do wieloletniej przyjaciółki. Albo że powrót prawdziwej miłości
rozpocznie się od nieprzyzwoicie wczesnej porannej zmiany w Starbucksie.
Jednak w śnieżną noc, kiedy działa magia Świąt, zdarzyć może się
wszystko…
Premiera 19 listopada, czyli już jutro. Ja swój przedpremierowy egzemplarz już mam i powoli staram się czytać. :) Tradycyjnie na blogu możecie spodziewać się recenzji i konkursu, w którym ktoś w prezencie świątecznym dostanie ode mnie i wydawnictwa tę książkę. :>
Jesteście ciekawi nowej książki, w której znajdzie się jedno opowiadanie Greena? A może znacie inne pozycje, które nawiązują do świąt? Piszcie, chętnie przeczytam! ^_^
A ja NIENAWIDZĘ ubierać i rozbierać choinki. To jest dla mnie katorga ;) Wolę w tym czasie przeprowadzić generalne porządki. Nie lubię też za dużo piec i gotować, bo właśnie przez to tak bardzo tyjemy w święta - bo potem wpychamy na siłę to, co wcześniej w pocie czoła przygotowywaliśmy na kilogramy.
OdpowiedzUsuńDla mnie idealne święta to bardzo skromna wigilia (ale ja ogólnie mam bardzo malutką rodzinkę), a reszta świąt pod kocem, w wysprzątanym pokoju ze świątecznymi dekoracjami ;) Ewentualnie lepienie bałwana (ale śnieg w święta już dawno się nie zdarzył).
Holiday, Listy do M i Love Actually <3 Mi się dwa ostatnie już przejadły, ale Holiday wrzucę na tapetę w tym roku znowu ;) Polecam jeszcze "Two Night Stand" - on bardziej traktuje ogólnie o pewnym zimowym wieczorze, ale można go delikatnie podciągnąć pod tematykę świąteczną ;) I tutaj, tak jak w przypadku "W śnieżną noc" mamy do czynienia z burzą śnieżną.
Czekam na konkurs, bo mam ochotę na książkę, hyhyhy 3:)
Jak ubiera się ją za długo to pod koniec faktycznie jest katorgą :3. Ale na początku jest dość fajnie, noo tak jakby. ;) Ja w kuchni tylko pomagam, a później i tak wybieram swoje ulubione potrawy. Chociaż wszyscy i tak mówią, że może jeszcze zjesz to czy to, to nie wpycham nic na siłę hahah :-D. U mnie Wigilia też jest zazwyczaj w małym gronie, jeszcze zależy gdzie jestem:)
UsuńZobaczę sobie ten film, bo go nie znam! A Holiday i Listy do M. nie znudzą mi się chyba nigdy, Love Actually może juz trochę się przejadł, ale i tak pewnie obejrzę.
Będzie jak tylko przeczytam książkę, dodam recenzję! :))
Już nie mogę się doczekać kiedy i ja przeczytam "W śnieżną noc", tylko chciałabym to zrobić typowo w Boże Narodzenie, no chyba, że jednak ciekawość zwycięży i mi się to nie uda...
OdpowiedzUsuńCo do świąt, to ja również nie wyobrażam sobie by chociażby nie ustroić choinki, czy nie obejrzeć "Listów do M.", uwielbiam święta i klimat im towarzyszący :)
Może jednak nie zwycięży, czytanie tej książki w święta pewnie będzie fajniejsze niż wcześniej:)).
UsuńAAAACH ŚWIĘTA! Kocham. Absolutnie kocham. To najlepsze dni w całym roku. I czekam na nie z utęsknieniem i szybciej bijącym serduszkiem. Dzień, w którym Święta i związane z nimi rzeczy, jak świąteczne piosenki, ozdoby w sklepach i tak dalej, zaczną mi przeszkadzać, będzie dniem apokalipsy prawdopodobnie ^^
OdpowiedzUsuńKsiążki szalenie ci zazdroszczę, bo jednak wszystko co związane ze Świętami jest cudowne, a książki... To to już w ogóle ^^ Nad tytułami się nigdy nie zastanawiałam, ale rozejrzę się za czymś! :)
Pozdrawiam,
Sherry
Dniem apokalipsy hahah, pewnie tak! :) Zapraszam więc na konkurs, który pojawi się na blogu jak tylko przeczytam książkę i dodam jej recenzję ^^
Usuńtaaak, film "Holiday" mnie też kojarzy się ze świętami :) fajny wpis, też zacznę wspominać. mnie po raz pierwszy w tym roku czeka Wigilia poza domem rodzinnym, ciekawe jak będzie :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach :) Ja już nie lubię świąt tak jak kilka/kilkanaście lat temu, straciła niestety gdzieś swoją magię, przypomina o przemijaniu, bo przecież pamiętam jakbym to wczoraj ubierała choinkę, a to już kolejny rok zleciał :(
OdpowiedzUsuńNiby tak :). Dla mnie też nie są już tak bardzo magiczne jak kiedyś, ale nadal w jakiś tam sposób są... :]
UsuńA ja w przeciwieństwie do Ciebie nienawidzę tego medialnego szumu wokół świąt, kiedy jeszcze mnóstwo czasu do nich! Niebywale drażnią mnie te wszystkie dekoracje świąteczne w listopadzie, bo ani trochę nie sprawiają, że czuję tę atmosferę, za to tylko potęgują wrażenie przesytu tym. Rozumiem całe zamieszanie dwa tygodnie przed świętami, ale dwa miesiące?! Dla mnie zdecydowana przesada - rok temu już przed świętami byłam tak zmęczona tym usilnym wprowadzaniem wszystkich w klimat świąteczny, że czasami myślałam sobie, że najlepiej by było, gdyby te święta się już skończyły... Oczywiście nie znaczy to, że nie lubię tych świąt, bo tak nie jest - mają w sobie urok i czar, które uwielbiam, ale chcę się w ten stan radosnego oczekiwania sama naturalnie wprowadzać, a nie na siłę przez medialną otoczkę.
OdpowiedzUsuńZależy jeszcze co, faktycznie niektóre rzeczy mogą wkurzać, ale raczej staram się przymykać na nie oko. Wprowadzenie samej siebie w klimat świąteczny jest najfajniejszy.
UsuńJa będę teraz czytać "Gwiazd naszych wina" Johna Greena. Jak mi się spodoba, to na pewno sięgnę do innych jego powieści :)
OdpowiedzUsuńO, jak fajnie! Jestem ciekawa, czy Ci się spodoba.
UsuńJuż bardzo chcę ja przeczytać, ale poczekam do wigili i może wtedy ja kupię :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Już wiem jaką następną pozycję chwycę i przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie lubię tego, kiedy w galeriach i sklepach pojawiają się ozdoby za szybko. Często nawet Adwentu nie ma, a markety toną w świątecznych dekoracjach, choinkach itd
Hmm ja z chęcią polecę, co prawda nie książkę ani film, ale utwory/kolędy świetnego zespołu Pentatonix - "Carol of the bells" albo "Angels we have Heard on High" :) Uwielbiam je :D
Pozdrawiam :)
Dzięki za polecenie :))
UsuńJedyne książki nawiązujące do Świąt, jakie znam, to właśnie "Opowieść wigilijna", "Noelka", którą mam zamiar przeczytać i jakoś tak mi się kojarzy pierwsza część "Opowieści z Narnii", bo jest tam mowa o śniegu i czytałam ją w okresie świątecznym. Uwielbiam Święta i wszystko, co z nimi związane :) Kolędy, piosenki, śnieg, mróz... Z piosenek chciałabym Ci polecić moją ukochaną z serialu Glee (serial też jest świetny ;))- Do They Know It's Christmas. Gdybym zaczęła wymieniać tu inne ulubione, wyszłaby dłuuuga lista ;) A "W śnieżną noc" mam nadzieję, że wkrótce wpadnie w moje łapki ;) Natalia.
OdpowiedzUsuń