niedziela, 9 listopada 2014

Zew księżyca - Patricia Briggs

Tańcz, kiedy śpiewa księżyc i nie płacz z powodu kłopotów, które jeszcze nie nadeszły.''

Okładka wołająca o pomstę do nieba, opis, który niespecjalnie intryguje. Dlaczego więc przeczytałam Zew księżyca? Sama do końca nie wiem, książkę dorwałam kiedyś na jednej z wymian, a w ostatnich tygodniach mój wzrok zatrzymywał się właśnie na niej. Stwierdziłam, że pora dać jej szansę, a że o wilkołakach ostatnio czytałam... dawno temu, to był to kolejny argument za tym, by poznać twórczość  Briggs.

Mercedes Thompson ma swój warsztat samochodowy, w którym naprawia właśnie furgonetkę należącą do wampira. Jej sąsiadem jest za to wilkołak, który nieustannie próbuje uprzykrzyć jej życie... Sama wie, że nie wchodzi się wilkołakom w drogę, bo w innym wypadku mogą być niebezpieczne. Dlatego stara się zachować ostrożność, co nie jest do końca łatwe, bo zarówno one jak i ona potrafią się nawzajem rozpoznać. Mercedes nie jest do końca zwyczajna, a to właśnie wpakuje ją w kłopoty, które prawie wcale jej nie dotyczą.

Patricia Briggs ma lekki, swobodny styl, dzięki któremu łatwo jest wejść w świat przez nią stworzony. A jest to świat, w którym swój prym wiodą przede wszystkim wilkołaki, chociaż nie można zapomnieć również o wampirach, wiedźmach i innych różnych dziwactwach, które czasami ze sobą współpracują, wiążą, zostają wrogami i to dzięki temu wymieszaniu istot paranormalnych książka stała się z pewnością dużo ciekawsza i bogatsza.
Zew księżyca to takie czytadło urban fantasy, przy którym miło spędza się czas i od którego z trudem się oderwać, ale nie ma w sobie nic wyjątkowego. Bo okej - czyta się tę powieść w mgnieniu oka, ma swoje lepsze i gorsze fragmenty, całość trzyma się jako tako, ma trochę wyrazistych bohaterów. Ale chyba nie ma jakiegoś mocnego plusa, który mógłby spowodować, że ta pozycja stanie się jedną z moich ulubionych. Nie czytałam jej z wypiekami na twarzy, nie przypominam sobie fragmentów, które mnie rozbawiły - a tego oczekiwałam po książce, która miała być mrocznym urban fantasy.

No właśnie. Zabrakło też trochę klimatu. Skoro są istoty paranormalne, a przede wszystkim wilkołaki, powinno być mrocznie, tajemniczo. Było tak tylko kilka razy, a powinno utrzymywać się przez całą książkę. Podobało mi się za to pokazanie jak funkcjonuje społeczność wszystkich nieludzi, chociaż też nie wszystko zostało tu wyjaśnione. Polubiłam za to główną bohaterkę, co samo w sobie jest już jakimś sukcesem książki - wydała się całkiem okej, no i nie mogę nie wspomnieć o jej sąsiedzie - po przeczytaniu tego tomu mam ochotę pokroić się z ciekawości i dowiedzieć co dalej się z nim dzieje.

Ogólnie rzecz biorąc Zew księżyca polecam. Ale nie aż tak, że mam ochotę o tej książce gadać i się nie zamykać. Miło ją wspominam, dzięki niej oderwałam się od szkolnej rzeczywistości, no i w końcu zaczęłam coś czytać. Jeśli nie macie pomysłu po co sięgnąć, a macie akurat u siebie tę pozycję, to wydaje mi się, że i wam powinna przypaść do gustu.
Ocena 4/6

13 komentarzy:

  1. Po raz kolejny spotykam się z sytuacją, w której widzę, że pierwszy tom od Briggs nie zachwycił. Też tak miałam! Czytało się szybko, ale na kolana nie powaliło. Za to drugi już był lepszy, więcej się działo i marzy mi się trzecia część. A ciężko ją dostac z tego, co się zorientowałam niestety ;) W każdym razie jak dla mnie nie ma co się zrażać po pierwsyzm tomie...
    poczytalna-umyslowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy tom jest okej, ale nic poza tym. Myślałam, że jakoś bardziej mnie porwie, ale może faktycznie kontynuacja będzie lepsza. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się przeczytać :).

      Usuń
  2. Treść mnie zaciekawiła - moje po części klimaty ( historie o wilkołakach mniej mnie wciągają, ale wampiry jak najbardziej ). Opinia też w miarę zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od dawna nie kręci mnie tematyka wilkołaków i wampirów - chyba nigdy nie kręciła zresztą, bo co sięgałam po książki z takimi istotami, tak kończyłam je zła i poirytowana, dlatego wątpię, że sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że się wtrącę, ale KOCHAM TWÓJ NICK <3

      Usuń
  4. Okładki nie będę nawet komentować, bo ten, kto ją zatwierdził powinien wylecieć z pracy... Co do samej książki, to stanowczo odpuszczę mimo, że wilkołaki i wampiry mnie nie odstraszają. Jakoś mimo tego mnie do tej pozycji nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest tragiczna, też nie wiem jak można takie coś zatwierdzić :3

      Usuń
  5. Kiedyś czytałam pierwszy tom tej serii, ale nie wciągnęła mnie na tyle, żebym miała chęć sięgnąć po kolejne przygody bohaterki.

    PS. Mój blog działa pod nowym adresem, wpadnij pojawiła się nowa recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm. Pani Briggs już od dawna mnie kusi swoimi powieściami urban fantasy, bo gatunek bardzo lubię. Jest specyficzny i jeśli dany autor umie tworzyć książki pod kątem rzeczywistego urban-fantasy raczej nie ma szans się rozczarować. Widzę, że pani Patricia... nie czaruje. Niemniej jednak, pierwszy tom mam na tablecie, być może przeczytam jeszcze w tym roku (raczej nie), ale nie będę niczego wymagać, a może moja ocena będzie lepsza od twojej. ;)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak, chociaż właśnie podobnie nie tylko ja tak odebrałam pierwszy tom. Drugi jest podobno lepszy, tylko nie wiem czy uda mi się go przeczytać. Mam nadzieję, że tak, ale no :3.

      Usuń
  7. Okładka tak nie odstrasza jak treść... Osobiście nie przepadam za takimi klimatami, chociaż fantasy czytuję nałogowo, ale nie "urban fantasy", bo znaleźć dobrą książkę z tego podgatunku to jak szukać igły w stogu siana. Kwestia czasu akcji mnie odstrasza, a do tego Ci schematyczni bohaterowie: wilkołaki i wampiry. Nie da się stworzyć nic innego? Ja osobiście podziękuję :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej, okładka nie jest taka zła! Ja na tę serię natknęłam się przypadkiem - kupowałam jeden tom przyjaciółce na urodziny DAAAAAAAAAWNO temu. Okazało się, że kupiłam drugi, więc "Zewu księżyca" jeszcze nie czytałam, jestem natomiast po jednokrotnym czytaniu "Więzów krwi" ;) I "Więzy krwi" mnie osobiście podobały się bardzo, ale może to dlatego, że ogólnie 2 tom jest lepszy od pierwszego.

    Teraz na półce mam 1 i 2 tom, właśnie w starych okładkach (które są dla mnie ok) i czekają, aż dokupię pozostałe :D Ale dzięki za recenzję. Nie będę więc oczekiwać po "Zewie księżyca" jakichś fajerwerków ^__^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to nie jest zła! Jest, no może oprócz tatuażu, ale popatrz się na tę postać :3. No właśnie jestem ciekawa tego 2 tomu, bo jest podobno lepszy od 1. Więc musi się tam dziać więcej, także muszę kiedyś przeczytać :D

      Usuń

Jeśli chcesz pozostawić po sobie jakiś ślad - proszę przeczytaj post wyżej, żebyś wiedział/a przynajmniej, co komentujesz. =)