niedziela, 28 września 2014

Miasto 44 - Marcin Mastalerz

Celowanie. Strzał. Uskok. Celowanie. Strzał. Uskok. Zmiana magazynka. Celowanie. Strzał. Uskok. Celowanie. Strzał. Uskok. Celowanie. Strzał. Hipnotyczny rytm tańca śmierci.''

Od dawna wiedziałam, że będę musiała obejrzeć film Jana Komasy, Miasto 44. Nie tylko zwiastun zachęcił mnie do tego, ale również mnóstwo plakatów w mieście oraz wystawa zdjęć, którą mogłam zobaczyć w wakacje. Nie dało się więc o nim zapomnieć nawet na chwilę, a gdy do tego doszła powieść na podstawie scenariusza - nie wahałam się ani chwili, by po nią sięgnąć. Stwierdziłam, że może być dobrym dopełnieniem obrazu, który zobaczę w przyszłości.

Stefan opiekuje się matką i swoim młodszym bratem - chodzi do pracy i stara się być niewidzialny dla innych. Krytykuje ludzi, którzy narażają własne życie dla ojczyzny. Jednak z czasem zmienia się jego nastawienie do tego typu spraw, tak samo jak odmieniają się losy wielu młodych warszawiaków. Miasto 44 to przede wszystkim opowieść o ludziach, którzy mają swoje marzenia, plany na przyszłość, a pomimo tego działają w konspiracji nie tylko z powodu obowiązku, ale również po to, by pokazać swoim rówieśnikom swoją odwagę i siłę. Nie są świadomi jak wygląda prawdziwe okrucieństwo, jednak nadchodzący sierpień 1994 roku ma im to pokazać.

Książka Marcina Mastalerza zapowiadała się naprawdę obiecująco. Po pierwsze - oprawa, który cieszy oko; piękna, twarda okładka, w środku zdjęcia i śliski papier. Po drugie - sam opis, po którym można spodziewać się ciekawej historii młodych ludzi, którzy stanęli w obliczu powstania, a pomimo tego musieli nauczyć cieszyć się nawet z najprostszych rzeczy. Dlatego kiedy zaczęłam czytać, oczekiwałam powieści, która wywrze na mnie ogromne wrażenie i która wzbudzi we mnie jakieś emocje.
No i raczej nie wzbudziła. Wcześniej słyszałam od innych, że ma za bardzo młodzieżowy język, ale stwierdziłam, że ja tak tego nie odbiorę, bo sama jestem jeszcze nastolatką. Ale nawet to nie pomogło, bo cała historia właśnie przez zbyt proste słownictwo stała się taka... nijaka. Owszem, były fragmenty, które wywołały jakieś zaskoczenie i większe zainteresowanie, ale wiele razy też odkładałam książkę ze znużenia. Wypowiedzi bohaterów były za to tak irytujące i sztuczne, że chwilami nie dało się tego czytać i z trudem przychodziło mi uwierzenie w ich jakąkolwiek prawdziwość.

Miasto 44 to książka, która nie jest ogólnie zła i którą odebrałam nawet dobrze, ale nie mogłam nie zwracać uwagi na pewne jej mankamenty. Ciekawe jest to, że nie odbiega od prawdy historycznej, dlatego wiele osób może dzięki tej pozycji się wiele dowiedzieć, a przede wszystkim młode pokolenie Polaków, które w ogóle nie orientuje się w historii naszego kraju. Dla mnie była to pozycja, której może nie zapamiętam jakoś szczególnie, ale nie uważam czasu poświęconego na jej lekturę za stracony.

Według mnie Miasto 44 jest pozycją dobrą i właściwie tylko tyle. Oczekiwałam po niej naprawdę wiele, a otrzymałam coś co czyta się raz z ciekawością, innym razem ze znużeniem. Marcin Mastalerz najbardziej przekonał mnie opowieściami o młodych ludziach, często dzieciach nie do końca świadomych tego, co robią. Oraz o tych starszych, którzy poświęcają się nie tylko dla kraju, ale również dla przyjaciół, rodziny. Miasto 44 to lekcja historii, której nie powinno się przegapić.
Ocena 4/6
Książka otrzymana od wydawnictwa PWN.

20 komentarzy:

  1. Przyznam szczerze, że twoja recenzja nie jest pierwszą, którą czytam, a ocenia "Miasto 44" na przeciętną. Nie miałam w planach jej czytać, znacznie bardziej ciekawi mnie film, a teraz to już w ogóle nie sądzę, bym kiedykolwiek po nią sięgnęła. No chyba, że cud się stanie i wyląduje w bibliotece.
    Pisanie pozycji pod młodzież to jak dla mnie całkowita głupota, bo później ów powieść jest strasznie płytka i sztuczna. :/ Niestety nie sądzę bym odebrała ją jakoś pozytywnie...
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy inaczej odbiera język autora tej książki, ale według mnie był za prosty. I film tez ciekawi mnie bardziej i muszę go obejrzeć! :)

      Usuń
  2. Bardzo chcę obejrzeć ten film przeczytać książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, wady i zalety. Sądzę jednak, że mnie odrzuci ten młodzieżowy język i sztuczność samych wypowiedzi. Jestem na to uczulona - ostatnio. Sama ostatnio obserwuję, jak bardzo zmienia się mój gust, dlatego lepiej odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sam anie jestem przekonana, ale obejrze i tak najpierw film, ponieważ jadę z klasą w srodę do kina.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo obiecuję sobie po tej pozycji choć Twoja recenzja trochę "schłodziła" moje oczekiwania. Najpierw jednak chciałbym wybrać się na film.

    OdpowiedzUsuń
  6. Po wersję książkową raczej nie sięgnę. Film za to widziałam, kilka dni temu i nadal nie wiem, co mam o nim myśleć...

    OdpowiedzUsuń
  7. Już któryś raz czytam negatywną recenzję "Miasta". Szkoda, bo książka miała potencjał. A film jest... No cóż... Świetny. Polecam gorąco pójść do kina.

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam, że film jest marny, a teraz jeszcze piszesz, że książka też szału nie robi - odpuszczę sobie

    OdpowiedzUsuń
  9. Sam film jest arcydziełem przez wzgląd na stronę techniczną np. dźwięk, montaż, efekty, kostiumy itd. Jeśli zaś chodzi o scenariusz to niestety nie powala, można się więc było spodziewać, że ta konkretna historia przelana na papier i obdarta z całej tej kinowej otoczki będzie marna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że niedługo sama się przekonam jak z filmem jest, bo bardzo mnie ciekawi. :)

      Usuń
  10. A ja jestem zaskoczona recenzją, bo mnie książka przypadła do gustu bardziej niż film. Na pewno zachwycił mnie klimat, jaki Mastalerz oddał, a także to, że oglądamy Powstanie z perspektywy różnych osób. Spodobał mi się też rozdział, gdzie znajdowały się fragmenty oryginalnych dokumentów - to pozwoliło mi prawie że "dotknąć" powstania. Do mnie bardziej niż film, właśnie przemówiła książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrafię jeszcze napisać co bardziej mi się spodobało, bo nie oglądałam filmu. Pewnie książka po prostu będzie jedynie takim dopełnieniem filmu, albo odwrotnie :)

      Usuń
  11. Czytać raczej nie zamierzam, interesuje mnie natomiast film pod tym samym tym samym tytułem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To dziwne, bo ja nie uważam, że książka jest opisana prostym językiem i ani przez moment mnie nie znurzyła, a bynajmniej nie jestem nastolatkiem. Dla mnie to jest bardzo poruszająca opowieść o młodych ludziach, którzy znaleźli się nie na własne życzenie w piekle wojny. Lektura wywołała silne emocje i wciągnęła mnie do końca. Po przeczytaniu uważam że było warto, już dawno żadna lektura nie wywołała u mnie tak mocnych emocji. Dla fanów filmu to pozycja obowiążkowa, a reszcie też śmiało można polecić, nie tylko nastolatkom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to chyba zależy po prostu od gustu albo nie wiem czego. Jestem nastolatką i odebrałam ten język tak, a nie inaczej, mój wujek nie będący nastolatkiem odebrał to tak samo jak ja. :) Za to innym się też to podobało. Zdania podzielone.

      Usuń
  13. Szykuję się na tę książkę od dnia, w którym weszła na rynek, ale ostatnio przejrzałam ją pobieżnie w Empiku i troszkę mnie rozczarował język. Chyba jednak sobie ją odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytam Wasze komentarze i wydaje mi się, że mówimy o dwóch różnych książkach z tą różnicą, że ja powieść już czytałam. Czytał też mój tata, pasjonat historii. Moim zdaniem Mastalerz pisze barwnym, ciekawym językiem. Bardzo dobrze oddaje emocje i przeżycia bohaterów. Oprócz samej historii Biedronki czy Stefana można sporo dowiedzieć się o współczesnej Warszawie, realiach życia podczas okupacji, cenach żywności. Łatwo coś skreślać po pobieżnym przekartkowaniu, ale wtedy można przegapić coś wartościowego. No ale to już Wasza sprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałaś pierwsze zdanie tak, jakby inni tej powieści nie czytali. A skoro się o niej wypowiadamy to chyba przeczytaliśmy, nie? Nie zgadzam się co do ciekawego i barwnego języka - dla mnie i dla wielu taki nie był. Informacje o Warszawie, realiach życia tamtego okresu - to było ciekawe, o czym wspomniałam w recenzji. I zarzucasz pobieżne przekartkowanie w ogóle bezpodstawnie. Gdybym książki nie przeczytała, tobym jej nie zrecenzowała. A inni by się o niej nie wypowiadali. Przy czym zauważ, że opinie są podzielone i każdy ma inne gusta.

      Usuń
    2. To bardzo dobrze, że książka się tobie i tatusiowi podobała. :) Może się podobać - nie przeczę. O ówczesnej (bo to chyba miałaś na myśli pisząc "współczesnej"...) Warszawie też się można dowiedzieć kilku ciekawych rzeczy, fakt. Ale to samo można przeczytać na Wikipedii lub w innych książkach o powstaniu, albo chociażby obejrzeć jakiś dokument w telewizji. W samej książce chodzi też o emocje, styl pisania. A ten w "Mieście 44" na pewno nie był dobry - poprawny, co najwyżej. Wystarczy przeczytać w życiu książek więcej niż pięć, żeby to zauważyć. No ale cóż, jak widać przeczytało się tylko kilka, a resztę kartkowało. :)

      Usuń

Jeśli chcesz pozostawić po sobie jakiś ślad - proszę przeczytaj post wyżej, żebyś wiedział/a przynajmniej, co komentujesz. =)