piątek, 12 czerwca 2015

Stuck in Love (2012)

Stuck in Love, w Polsce znany jako Bez miłości ani słowa (nie pytajcie, dlaczego wolę oryginalną nazwę) jest filmem, na który wpadłam trochę przez przypadek. Sama o nim wcześniej nie słyszałam, co jest trochę dziwne ze względu na aktorów, którzy w nim grają. Lily Collins, Nat Wolff, Logan Lerman, Greg Kinnear - kiedy zaczęłam oglądać i zobaczyłam ich na ekranie, zaczęłam przypominać sobie, że już gdzieś ich widziałam. Niektórych nawet w kilku produkcjach. A sam obraz naprawdę zasługuje na uwagę!

Opowiada o dość popularnym pisarzu przeżywającym po trzech latach nadal swój rozwód, przez który przestał pisać oraz jego dzieciach, które stawiają pierwsze kroki w tworzeniu powieści, opowiadań i wierszy. Nastolatkowie oprócz tego mają standardowe problemy miłosne, z którymi muszą nauczyć sobie radzić oraz rodzinne, których nie do końca potrafią zrozumieć.
Film po przeczytaniu opisu raczej średnio zachęca do jego obejrzenia. Pisząc ten tekst, zdałam sobie sprawę z tego, że gdy zaczęłam oglądać Stuck in Love, nie wiedziałam o czym będzie, chociaż zazwyczaj staram się zapoznać ze zwiastunem albo czymkolwiek, co jest związane z danym obrazem. Jednak muszę przyznać, że fajniej jest nie wiedzieć, bo wtedy jest większa szansa, że coś może zaskoczyć. Tak jak mnie aktorzy, opowiadana historia, muzyka.

Wszystko w tej produkcji jest piękne, urzekające i ogląda się ją z ogromną przyjemnością. Snuta opowieść może wydaje się być bardzo schematyczna, ale tak naprawdę ma ona swoje przesłanie i dzięki niemu film zostaje w pamięci na długo. Warto zwrócić również uwagę na problemy, które są w nim poruszane, bo według mnie zostały przedstawione w naprawdę świetny sposób. Ilość wątków nie przytłacza, ale jest ich dość sporo, by nie nudzić się podczas oglądania i wyczekiwać finału historii.

Najbardziej w Stuck in Love podobały mi się relacje pomiędzy bohaterami i ich rozmowy, których aż chciało się słuchać. Aktorzy genialnie poradzili sobie z odegraniem swych ról i widać, że bardzo zżyli się ze swoimi postaciami. A najpiękniejszą sceną jest zdecydowanie ta z udziałem piosenki Elliotta Smitha Between the Bars. Musicie ją koniecznie zobaczyć!
Ocena 9/10

18 komentarzy:

  1. Obejrzałam połowę filmu i strasznie się na nim wynudziłam, a szkoda bo naprawdę fantastycznie się zapowiadał!
    Moim zdaniem angielski tytuł jest o wiele lepszy niż polski.
    Świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam ten film jakieś pół roku temu i zrobił na mnie identyczne wrażenie, jak na tobie. Po protu się w nim zakochałam ♥ Śmiałam się płakałam, wszystko! Jednak w głównej mierze film zachęcił mnie (mało że do refleksji) do zapoznania się z twórczością aktorską Nata Wolffa. Poważnie, kochałam jego rolę w tym filmie, więc tym bardziej się cieszę, że zagra on główną rolę w ekranizacji Papierowych Miast ♥ Kogo spotkam w kinie na premierze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mogę doczekać się Papierowych Miast. A aktor faktycznie jest super:)

      Usuń
  3. Uwielbiam <3 Mam słabość do filmów z książkami w tle, ale tutaj to tylko bonus. Świetna historia i relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądałam dawno temu właśnie ze względu na aktorów, którzy tam grają. Pamiętam, że było to uroczy i sympatyczny film ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że to jeden z moich ulubionych filmów. Oglądałam go już kilka razy, a i tak nie mam dosyć i często wracam do swoich ulubionych fragmentów. Nie wiem co takiego ten film w sobie ma, ale podnosi mnie na duchu i napawa jakąś dobrą energią... co prawda dorzucając przy tym nieco melancholii, jednak koniec końców wychodzi mi to na dobre. No i "Between the bars"... wspaniały, poruszający utwór. To taki mój mały skarb, który podrzucam znajomym, gdy pytają o coś do posłuchania; ale tylko takim, którzy na niego zasługują :D Gdyby nie ten film i ta wzruszająca scena (a ja rzadko się wzruszam!) pewnie nigdy nie miałabym okazji poznać tej piosenki.
    Dobra, koniec już tych ochów i achów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że Tobie też się tak podoba. Ja na pewno do niego będę wracać, bo jest świetny <3 A piosenka wow, też jej wcześniej nie słyszałam, a teraz katuję ^^

      Usuń
    2. Ja katowałam ją do tego stopnia, że w pewnym momencie musiałam zrobić sobie przymusowy odwyk z obawy, że w końcu mi się znudzi ^^

      Usuń
    3. Chyba też będę musiała :D

      Usuń
  6. Zapisuję tytuł, rzeczywiście motyw przewodni przyciąga książkoholików. Z chęcią obejrzę, nie podejrzewałam, że to tak dobry film. Po kilku zdaniach dotyczących fabuły wcale tego nie podejrzewałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi świetnie! Obejrzę, mam nadzieję. Tytułem polskim rzeczywiście się nie popisali. Uwielbiam Lily Collins, więc bardzo chętnie zobaczę ją w tym. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się, bardzo fajny film. :) Oglądałam go już jakiś czas temu i bardzo przypadł mi wtedy do gustu, chyba w te wakacje obejrzę go jeszcze raz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh.. MAz racje! Cały film jest fantastyczny a szczególnie ta scena o której napisałaś. Muszę obejrzeć go sobie jeszcze raz!

    OdpowiedzUsuń
  10. Widziałam i uwielbiam! Właściwie to oglądałam go dawno, może nawet rok temu, więc czuję się usprawiedliwiona, że w tym momencie chcę sobie powtórzyć seans. :D Mnie urzekł duet Lily&Logan, wyglądali razem cudownie, w dodatku historia ich bohaterów mnie zauroczyła. Była taka... ładna. Zwłaszcza, że bohaterka Lily przechodziła przemianę i strasznie przypominała mi mnie charakterem. :)
    Cieszę się, że tak ci się film podobał! :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  11. 'Stuck in love' to zdecydowanie jeden z moich ulubionych filmów. I tak naprawdę sama nie wiem dlaczego, przecież scenariusz nie powala,a jednak kiedy zatraciłam się w nim po raz pierwszy ok. rok temu zachwycił mnie i ten zachwyt trwa to tej pory. Aktorzy muzyka, zdjęcia pokochałam wszystko...

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz pozostawić po sobie jakiś ślad - proszę przeczytaj post wyżej, żebyś wiedział/a przynajmniej, co komentujesz. =)