sobota, 7 września 2013

Niewolnica - A.M. Chaudière


Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 26 czerwca 2013
„-Twoje odczuwanie, Arino - powiedział raptem, nie podnosząc wzroku - jest nieco zniekształcone, wiesz o tym. To co myślisz, że zaczynasz do mnie czuć, zasadniczo może tym nie być... Lepiej, jeśli pozostaniesz przy twierdzeniu, że nie zdołalibyśmy, razem... - uśmiechnął się cierpko. - Jesteś pełna sprzeczności.''

Czasem jest tak, że pomimo przeczytania opisu książki, który wcale nie przedstawia nam niezwykle intrygującej historii i tak po nią sięgamy. Na polskim rynku wydawniczym nie mamy zbyt wielu powieści paranormalnych napisanych przez rodzimych pisarzy, dlatego jeśli się już pojawiają, jesteśmy sceptycznie do nich nastawieni. No ale, ale... Przecież sami wiecie, że zdarzają się i u nas same perełki. I nawet krótkie streszczenie, które może zwiastować nam przewidywalną lekturę, ma w sobie parę kluczowych słów, które wskazują jednak na to, że autor wymyślił coś nowego i trochę kontrowersyjnego. Ja miałam tak z Niewolnicą, która okazała się jednak warta poświęcenia jej jednego dnia.

Arina jest zniewolonym magiem, a pomimo tego zna swoją wartość. Pochodzi z jednego z najstarszych i najbardziej potężnych rodów - jest jedną z Veilleur. Odkąd pamięta, służy swojemu panu Azraelowi, Magowi Aszarte, którego obecność powoduje strach, zwątpienie i pozbycie się wszelkich nadziei na lepsze jutro. Jednak z jakiegoś powodu bohaterka jest jego ulubienicą, a to dopiero zapoczątkuje w niezwykłe zdarzenia... Na drodze Ariny stanie nie tylko uczucie, które nie powinno mieć miejsca, ale również inni mężczyźni, którzy tak łatwo nie odpuszczą. Nie wiadomo więc, który z nich będzie miał dobre zamiary.

Muszę przyznać, że tak naprawdę nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po Niewolnicy, która jest równocześnie debiutem autorki. Już na samym początku ruszył mnie tytuł i wiedziałam, że w trakcie czytania mogę zgrzytać zębami, bo nawet wiedząc, że to jest fikcja, trzeba przyznać, że to trochę chora fikcja. Bo jakby na to nie patrzeć, niewolnictwo w dzisiejszych czasach nie jest postrzegane jako coś niezwykle interesującego i ciekawego. Osadzić w takim świecie całą historię też z pewnością nie jest łatwo i zachęcić jakoś czytelników do dalszego czytania też nie bardzo. Trochę się jednak zdziwiłam, kiedy spostrzegłam, że fabuła ze strony na stronę wciąga mnie coraz bardziej, a nieścisłości wbrew pozorom jest niewiele. Właściwie przez tę książkę nie bardzo wiedziałam, co dzieje się wokół mnie przez cały dzień. A myślę, że samo to jest jakimś plusem tej powieści - rzadko kiedy jakaś pozycja wywiera na mnie taką ciekawość, przez którą chciałabym od razu wiedzieć, co wydarzy się pod sam koniec.

Jednym z największych atutów, za który należy się autorce uznanie, są bohaterowie, którzy są wyraziści i których nie zapomina się tak łatwo. Można podzielić ich na tych dobrych i złych, ale jak się sami przekonacie, przy zakończeniu będzie można dostrzec w nich inne cechy, inne spojrzenie na całe ich dotychczasowe życie. Uważam, że ewolucja postaci jest ciekawym zabiegiem i dzięki temu w powieści nie ma czasu na nudę. Możemy ich porównać również do nas - ludzi bez mocy, którzy również się nieustannie zmieniają, a wobec tego nie są idealni i uczą się na własnych błędach. Z początku Arina wydawała mi się całkowitym zaprzeczeniem tej kobiety, o której było parę słów na okładce, ale dopiero później ukazała nam, jaka jest naprawdę. Azrael to jeden z tych czarnych bohaterów, ale pomimo tego nie umiałam go polubić i raczej już nie będę mogła. Nadal uważam go za chorego i niesprawiedliwego, ale wiem, że inni mają o nim inne zdanie. Severio jest tym ulubionym - lekko tajemniczym, niebezpiecznym, zimnym, ale gdzieś w głębi serca - ciepłym.

Najbardziej spodobała mi się część, w której historia rozgrywa się w murach Akademii Morza Deszczów, ponieważ dopiero tam poznaje się świat magów, obserwuje się ich moce, zachowania, czy nawet same ubrania i odznaki. Uwielbiam powieści, w których bohaterowie uczęszczają do szkół - wtedy dostrzegamy jak bardzo ciekawe wydarzenia mogą się tam odbywać oraz do czego są zdolni nasi przyjaciele. Często w codziennym życiu tego nie dostrzegamy, a po przeczytaniu tego typu książek, staramy się to chociaż trochę zmienić. Powracając do miejsca nauki Ariny - pomimo tego, że tę część lubię najbardziej, mam do niej pewne zastrzeżenia. Tak naprawdę dowiadujemy się niewiele o rodach, o ich historii i o całym świecie, w którym żyją postaci. Zabrakło mi wielu informacji, bez których czytanie zdawało mi się strasznie ogólne. Miałam również w pewnym momencie wrażenie, że śledzę dwie odrębne historie. Nie jestem pewna dlaczego, ale te dwa najważniejsze miejsca, w których znalazła się bohaterka, nie bardzo się ze sobą wiązały - aż do pewnego momentu...

Momentu, który z początku nie był aż takim zaskoczeniem, ale z sekundy na sekundę, robił się coraz bardziej przerażający i intrygujący. Bo, cholera - jak można napisać takie zakończenie, no?! Spędziłam cały dzień na czytaniu o losach magów, czarownic, niewolników i wampirów z myślą, że przecież nie skończy się to wszystko aż tak źle. No przecież nikt nie postąpiłby tak i nie zrobiłby na złość swoim czytelnikom. Muszę jednak uprzedzić, że A.M. Chaudière może doprowadzić Was do białej gorączki i że będziecie chcieli na sam koniec walnąć książką o ścianę ze złości. Ja miałam taką ochotę, ale powstrzymałam się, bo jedyny argument, który przemawiał za nie rzuceniem jej, to taki, że przecież czytało się ją dobrze i przy okazji naprawdę nie była nudna.

Czy polecam Niewolnicę? Jasne, że tak! Kiedyś z pewnością do niej wrócę, a po drugi tom sięgnę od razu po premierze. Bardzo zastanawia mnie to, jak poradzi sobie pisarka w drugiej części i czy będzie nadal umiała mnie nieustannie zaskakiwać. Fajnie byłoby, gdyby postanowiła opowiedzieć nam trochę więcej o całym świecie magów i ich historii - aż zżera mnie ciekawość, co działo się z nimi wcześniej i skąd się w ogóle wzięli. Myślę, że powieść spodoba się również trochę starszym czytelnikom - zresztą przekonajcie sie o tym sami.
Moja ocena 4+/6, 7/10
Za książkę dziękuję portalowi A-G-W.info oraz WFW.

21 komentarzy:

  1. Słyszałam o tej książce wiele pochlebnych opinii. Chętnie przeczytam :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Także chętnie przeczytam, Twoja opinia tym bardziej mnie zachęciła :)
    Obserwuję i zapraszam http://naszksiazkowir.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ochotę na tą ksiażkę, a nie bylam nią wcześniej zainteresowana! Niezła recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie fantasy, więc chętnie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz o niej słyszę :) Skusiłabym się :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ogromną ochotę na książkę. Sama autorka jest zresztą niesamowita, niezwykle przyjemnie się z nią rozmawia, więc nie dziwię się, że taką perełkę stworzyła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie dodałaś recenzję "Niewolnicy", nie wierzę! :o

    Po książkę chyba raczej nie sięgnę - mimo że z początku mnie interesowała, to po przeczytaniu w jednej z recenzji spoilera dotyczącego zakończenia, moja ochota na tę lekturę gdzieś wyparowała. :/

    Pozdrawiam,
    R

    OdpowiedzUsuń
  8. 'Niewolnice' mam od dłuższego czasu w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomimo tak wielu zachwytów, jakie ostatnio czytałam o tej książce, nie mam na nią zbytniej ochoty :c.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo polubiłam tę książkę, spodobało mi się zakończenie :D Ta Arina to ma pecha :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam na nią wielką ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie w moim typie! Na pewno sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam na nią przeogromną ochotę!

    OdpowiedzUsuń
  14. Brzmi spoko więc może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  15. Z tytułem już się zetknęłam :)
    Wydaje się interesującą książką i oryginalną :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Koniecznie muszę dorwać tę powieść w swoje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo chcę przeczytać tą książkę. Świetna recenzja. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku. Świetna recenzja, naprawdę.
    Chciałabym przeczytać, może znajdę w bibliotece :)

    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  19. Też niejednokrotnie chciałam rzucić książką - ale pozostawało mi tylko nieustanne kręcenie głową z ogromnym niedowierzaniem. Nie wiem jak Ciebie - ale mnie Arina irytowała, wkurzała i kilka razy musiałam przerwać lekturę aby ochłonąć. Powieść jednak nie jest mi obojętna, wywołała wiele emocji - od ciekawości, radości po rozczarowanie, złość, a nawet zagubienie. Czułam się zdezorientowana w pewnym momencie samą akcją i zachowaniem bohaterów. Polecam jednak bo jest to coś nowego na naszym, rodzimym rynku. Chociaż rasowej fantastyki mi zabrakło - to wątek miłosny dominował, nie pozwalając na przebicie się świata przedstawionego...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz pozostawić po sobie jakiś ślad - proszę przeczytaj post wyżej, żebyś wiedział/a przynajmniej, co komentujesz. =)