Seria/cykl wydawniczy: Seria owocowa tom V
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 15 sierpnia 2013
„Dlaczego odchodzą dobrzy ludzie, za którymi rozpaczamy i tęsknimy, a ci źli trzymają się życia na przekór wszystkim?''
Coraz częściej ludzie decydują się na przeprowadzkę z miasta do jakiejś malowniczej i spokojnej wsi, w której będą mogli nabrać energii po pracy i zacząć żyć rytmem wolniejszym i też zdrowszym. Wiele jest zalet jak i wad, ale ci którzy odważyli się na tak odważny krok, wiedzą które miejsce sprawia większą radość i ukojenie. Takie uczucia będą również towarzyszyć czytelnikom powieści Katarzyny Michalak, która zasłynęła płynącymi z serca, ciepłymi opowieściami o życiu, o rodzinnych problemach, ale również szczęśliwych chwilach, które za wszelką cenę powinniśmy utrzymywać jak najdłużej. Minął niecały rok odkąd przeczytałam pierwszą książkę tej autorki i nadal wyraźnie pamiętam, jakie wywarła na mnie ogromne wrażenie. Dlatego też, kiedy zobaczyłam, że mam możliwość sięgnięcia po jej kolejną i nową historię - nie wahałam się ani chwili! Nawet nie przeczytałam opisu, a okładka tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto postawić na tę autorkę. Bo W imię miłości pozytywnie zaskakuje i sprawia, że zapominamy o całym świecie.
Ania to dziesięcioletnia dziewczynka, która pojawia się niespodziewanie w murach Jabłoniowego Wzgórza, pięknego i starego dworku, będącego własnością Edwarda Jabłonowskiego - jej nieznanego dotąd dziadka. Całkowicie przestraszona przebyła długą podróż z Warszawy, w której zostawiła śmiertelnie chorą mamę. Nie przyjechała tu by uciec, ale dlatego, że nie miała gdzie się udać. Edwarda nigdy nie interesowało życie swojej córki i wnuczki i nikt tak naprawdę nie wie, co postanowi zrobić z dziewczynką. Czy urokliwe miejsce na wsi wpłynie na niego pozytywnie i uświadomi sobie własne błędy z przeszłości? Czy Ned, nowo poznany przyjaciel Ani, będzie umiał jej pomóc i wyjawić prawdę o sobie?
Muszę przyznać, że porównanie tej książki do Ani z Zielonego Wzgórza było nawet dobrym pomysłem, ponieważ z pewnością zachęci wiele osób do sięgnięcia po nią. Będzie to powrót do pełnej radości, ciepła ale też i problemów opowieści z innymi bohaterami i całkowicie nowym, bardziej nowoczesnym miejscem. W imię miłości jest przeznaczona dla bardziej dojrzałych czytelników niż wspomniana wcześniej pozycja. Autorka wplotła w swoją historię nie tylko motyw rodziny, ale również miłości, przyjaźni i choroby. Powiązane ze sobą, dały niezmiernie ciekawą fabułę, w której żyje się wraz z postaciami, obserwuje ich zachowania i niezwykle wyraźnie odczuwa się, to co czują oni w danej chwili. To właśnie jeden z największych atutów, za które można pokochać powieści Katarzyny Michalak.
Osoby, które mają podobnie do Ani, czy które znają kogoś, będącego w takiej sytuacji, na pewno lepiej zrozumieją dziesięciolatkę i będą przeżywać każdą stronę jej opowieści coraz bardziej. Wiele razy miałam ochotę na to, by odwiedzić Jabłoniowe Wzgórze i porozmawiać z tą dziewczynką, pocieszyć czy chociażby przytulić i wysłuchać. Możecie pomyśleć, że bez sensu jest aż tak angażować się w słowo pisane, ale przecież książki nie tylko mają nas bawić, ale mogą również ukazywać prawdziwe życie. Tutaj nie do końca jest realistycznie - co przyznaję z lekkim smutkiem. Zapamiętałam kilka fragmentów, w których zachowania dorosłych w ogóle nie były odpowiednie do danych sytuacji, a wręcz sztuczne i można by rzecz, oburzające. Co z tego, że to wymyślone? Tak się nie robi. Pocieszające jest jednak to, że oprócz tego mankamentu, innych nie ma, albo byłam tak zajęta i zauroczona samym czytaniem, że nawet nie zwróciłam na nie uwagi. Może były chwile, w których ironicznie uśmiechałam się i z lekceważeniem wzruszałam ramionami. Może ślepo patrzyłam na całość. Jednak to nie zmienia tego, iż W imię miłości trafiło na listę moich ulubionych książek.
Jeśli ktoś zapytałby mnie, na jaką porę roku poleciłabym tę pozycję, bez wahania odpowiedziałabym, że na zbliżającą się właśnie jesień. Książka ta idealnie nadaje się na coraz dłuższe wieczory, czy na coraz chłodniejsze popołudnia na łonie natury. Lekki wiaterek wywoła delikatne ciarki na ciele, a promyki słońca będą przypominały o cieplejszej stronie opowieści, o nadziei i miłości, którą powinno być obdarzone każde dziecko. Zarówno prosty jak i poetycki język jeszcze bardziej wzbudzą w Was ciekawość i chęć dowiedzenia się, jak to wszystko się zakończy. Gdy dodamy do tego całkiem interesującą kreację bohaterów, wyjdzie nam produkt przez wielu pożądany. Historia, na którą według mnie warto poświęcić trochę czasu.
Nie skreślajcie tej powieści jakimiś dziwnymi uprzedzeniami. Bo wiem, że wiele osób, uważa że to z pewnością jakiś kolejny romans. Nie! Z tytułem wydawnictwo nie do końca trafiło, ale wystarczy przeczytać opis i dowiedzieć się, że uwaga będzie skupiona na czymś zupełnie innym. W imię miłości polecam Wam z całego serca - uważam, że spędzicie z lekturą przyjemnie czas!
Osoby, które mają podobnie do Ani, czy które znają kogoś, będącego w takiej sytuacji, na pewno lepiej zrozumieją dziesięciolatkę i będą przeżywać każdą stronę jej opowieści coraz bardziej. Wiele razy miałam ochotę na to, by odwiedzić Jabłoniowe Wzgórze i porozmawiać z tą dziewczynką, pocieszyć czy chociażby przytulić i wysłuchać. Możecie pomyśleć, że bez sensu jest aż tak angażować się w słowo pisane, ale przecież książki nie tylko mają nas bawić, ale mogą również ukazywać prawdziwe życie. Tutaj nie do końca jest realistycznie - co przyznaję z lekkim smutkiem. Zapamiętałam kilka fragmentów, w których zachowania dorosłych w ogóle nie były odpowiednie do danych sytuacji, a wręcz sztuczne i można by rzecz, oburzające. Co z tego, że to wymyślone? Tak się nie robi. Pocieszające jest jednak to, że oprócz tego mankamentu, innych nie ma, albo byłam tak zajęta i zauroczona samym czytaniem, że nawet nie zwróciłam na nie uwagi. Może były chwile, w których ironicznie uśmiechałam się i z lekceważeniem wzruszałam ramionami. Może ślepo patrzyłam na całość. Jednak to nie zmienia tego, iż W imię miłości trafiło na listę moich ulubionych książek.
Jeśli ktoś zapytałby mnie, na jaką porę roku poleciłabym tę pozycję, bez wahania odpowiedziałabym, że na zbliżającą się właśnie jesień. Książka ta idealnie nadaje się na coraz dłuższe wieczory, czy na coraz chłodniejsze popołudnia na łonie natury. Lekki wiaterek wywoła delikatne ciarki na ciele, a promyki słońca będą przypominały o cieplejszej stronie opowieści, o nadziei i miłości, którą powinno być obdarzone każde dziecko. Zarówno prosty jak i poetycki język jeszcze bardziej wzbudzą w Was ciekawość i chęć dowiedzenia się, jak to wszystko się zakończy. Gdy dodamy do tego całkiem interesującą kreację bohaterów, wyjdzie nam produkt przez wielu pożądany. Historia, na którą według mnie warto poświęcić trochę czasu.
Nie skreślajcie tej powieści jakimiś dziwnymi uprzedzeniami. Bo wiem, że wiele osób, uważa że to z pewnością jakiś kolejny romans. Nie! Z tytułem wydawnictwo nie do końca trafiło, ale wystarczy przeczytać opis i dowiedzieć się, że uwaga będzie skupiona na czymś zupełnie innym. W imię miłości polecam Wam z całego serca - uważam, że spędzicie z lekturą przyjemnie czas!
Moja ocena 5+/6, 9/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Literackie.
Seria owocowa:
Rok w Poziomce | Lato w Jagódce | Powrót do Poziomki | Wiśniowy Dworek | W imię miłości
Autorki czytałam tylko "Mistrza" , a po Twojej recce mam ochotę na odkrycie jasnej strony duszy Katarzyny Michalak
OdpowiedzUsuńPowieść jest niesamowita. To wspaniała ciepła historia do której z miłą chęcią powrócę jeszcze nie raz :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam w planach zapoznać się z twórczością tej autorki.
OdpowiedzUsuńWywarła na mnie ogromne wrażenie! Może i była infantylna, może i zbyt wiele zbiegów okoliczności i nadzwyczajnych sytuacji, ale w gruncie rzeczy książka nie zawsze musi być bliska prawdy. Spodobała mi się, a to najważniejsze. I cieszę się, że w gruncie rzeczy i Tobie przypadła do gustu. Także uważam, że jesień byłaby najlepszą porą na "W imię miłości".
OdpowiedzUsuńMi się książka bardzo podobała, byłam naprawdę wzruszona w trakcie czytania
OdpowiedzUsuńNiestety nie przemawia do mnie.
OdpowiedzUsuń"W imię miłości" to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Michalak, ale na pewno nie ostatnie. To piękna opowieść. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że i okładka nie sugeruje romansu :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam tylko zabrać się nie zabrałam, bo cała seria Gry o tron domaga się uwagi, a że pożyczona to ma pierwszeństwo.
Nie mogę przekonać się do Pani Michalak, a w zasadzie, to do jej twórczości.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, mam nadzieję, że wkrótce ją dorwę:) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńKsiążkę akurat w tej chwili czytam, więc twoją recenzję przeczytałam jedynie pobieżnie by się nią nie sugerować, ale na chwilę obecną mogę powiedzieć, że jestem książką zauroczona :)
OdpowiedzUsuń