Tytuł oryginału: Fortunately, the Milk...
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 6 listopada 2013
„- Ale jeszcze nie jest później - zauważył profesor Steg. - Wciąż jest teraz. Później będzie dopiero później.''
Neil Gaiman to autor, którego praktycznie każdy miłośnik książek kojarzy. Być może znacie jego inne powieści, czytaliście i lubicie, albo może tylko zdajecie sobie sprawę, że ktoś taki jak on jest i tworzy sobie gdzieś w zaciszu domowym kolejne dziwne historie. Ja należałam do tej drugiej grupy osób i w końcu postanowiłam sięgnąć po któreś z jego dzieł, a że nadarzyła się okazja by zapoznać się z niedawno wydaną jego pozycją - zgodziłam się bez wahania. I muszę przyznać, że zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. Opowieść może głównie zainteresować młodszych czytelników, ale również ci starsi będą przy niej się dobrze bawić.
Kiedy miałabym opowiedzieć w skrócie, o czym ona jest, odpowiedziałabym, że po prostu o mleku. Ale zapewne tym, nikogo nie zachęciłabym do przeczytania jej. Rozpoczyna się dość zwyczajnie. Mama zostawiła w domu dwójkę swoich dzieci z mężem, wcześniej przekazując pełną listę rzeczy, które muszą zrobić podczas jej nieobecności. Rano, kiedy rodzeństwo chce zjeść na śniadanie płatki z mlekiem, okazuje się, że mleka nie ma. Ich tata więc udaje się do sklepu, jednak jego nieobecność przedłuża się, a oni nie wiedzą co się z nim dzieje. Gdy wraca, opowiada im dziwną historię, w której został porwany przez zielonych i śluzowatych ludzi. W swojej opowieści wspomina o spotkaniu z bogami dżungli, piratami, policją galaktyczną i innymi dziwnymi istotami. Nawiązuje również do mleka, które musiał pilnować i dzięki któremu udało mu się powrócić do domu...
Muszę przyznać, że sięgając po tę książkę, nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Byłam przekonana, że to pozycja przeznaczona tylko i wyłącznie dla dzieci - ale po przeczytaniu wiem już, że nie do końca tak jest. Z pewnością pięcioletniemu dziecku trudno byłoby zrozumieć większość słów, które tutaj występują, chociaż same obrazki mogą w jakiś sposób zaciekawić do poznania historii bohaterów. Wracając do moich wrażeń po lekturze. Uważam ją za niezwykle ciekawą i intrygującą, którą czyta się naprawdę bardzo szybko. Warto również wspomnieć o dynamicznej akcji, dzięki której nie da się nudzić - jedno wydarzenie goni drugie, a główna postać znajduje się nieustannie w jakimś niebezpieczeństwie. Neil Gaiman zabrał mnie do jednego z najdziwniejszych światów fantastycznych, w którym spotkałam różnobarwnych bohaterów, którzy swoimi wypowiedziani nieustannie mnie rozśmieszali.
Na szczęście mleko... to jedna z najbardziej zabawnych i ciepłych opowieści, jaką udało mi się przeczytać w tym roku. Do plusów zaliczyć trzeba również świetne ilustracje Chrisa Riddella, które wiernie odzwierciedlały przygody taty z mlekiem. Bardzo spodobała mi się też ogromna ilość pomysłów Gaimana i sposób ich przedstawienia. Jestem pewna, że historia skradnie serca nie tylko dzieci, ale również dorosłych.
Moje skradła. Polecam serdecznie.
Moja ocena 5/6, 8/10
Za książkę dziękuję BookSenso.
PS. Jutro na blogu możecie spodziewać się konkursu, w którym do wygrania będzie jeden egzemplarz tej książki. :)
PS. Jutro na blogu możecie spodziewać się konkursu, w którym do wygrania będzie jeden egzemplarz tej książki. :)
Pamiętam tę książkę ze zdjęcia na Twoim profilu na Instagramie :-). Nie jestem pewna, czy na razie bym po nią sięgnęła. A co do autora, to wydaje mi się, że czytałam jakąś jego książkę... Czekaj, wygoogluję XD.
OdpowiedzUsuń*Googluje*
No tak, "Koralina"! Gapa ze mnie, mimo że pamięć do tytułów i autorów mam zwykle dość dobrą :-).
Zdjęcie z taką książką trzeba mieć, hihi. :D Książkę polecam - jest dużo krótsza niż inne jego, ale pewnie równie ciekawa. :]
UsuńAutora jednak nie znam, ale zaraz się rozejrzę za jego książkami :)
OdpowiedzUsuńGaimana od tej strony nie znałam, więc dałabym szansę tej książce, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalny pomysł na książkę, no i samo nazwisko autora najbardziej do niej przekonuje. Na pewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńGaiman, Gaiman, Gaiman. Czekaj na mnie. "Ocean na końcu drogi" nadchodzi :)
OdpowiedzUsuń