Cześć! Dzisiaj mamy ostatni dzień 2013 roku i większość z nas robi podsumowania minionych miesięcy oraz wymyśla przeróżne postanowienia noworoczne. Ja za to mam krótkie podsumowanie listopada i grudnia, a to większe może wstawię jutro. Spróbuję Was nie zanudzić i szybko przedstawić co ostatnio robiłam, czytałam, oglądałam - a nie jest tego dużo, więc powinno pójść łatwo:).
LISTOPAD - przeczytałam siedem książek. Żadna z nich nie otrzymała ode mnie oceny maksymalnej, niemniej jednak w tym miesiącu w końcu dokończyłam czytać trylogię IŚ! Zakończyłam również swoją przygodę z Trylogią Moorehawke. Najciekawsze książki listopada, które recenzowałam:
- Zbuntowany książę, Celine Kiernan 5+/6
- Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem, Abigail Gibbs 5/6
- Pierwszy grób po prawej, Darynda Jones 5/6
- Na szczęście mleko..., Neil Gaiman 5/6
GRUDZIEŃ - przeczytałam trzy książki. Cholera. To nawet gorzej niż w kwietniu o.O. Mogę się usprawiedliwić Lalką, której nadal nie skończyłam? A zostało mi 20 stron, tylko że z każdą stroną próbuję walczyć i mi nie wychodzi. Naprawdę nie czytałam wcześniej bardziej męczącej książki. Za to te, które udało mi się przeczytać były świetne. Serio. Marina, o której pisałam na blogu już wiele razy. Dziecko śniegu - opowieść pełna magii, nadziei i wiary. Oraz Hrabina, która mnie pozytywnie zaskoczyła, ale niestety dopiero dzisiaj ją doczytałam i nie zdążyłabym z recenzją.
Jeśli chodzi o filmy, seriale i inne takie, to w sumie nie mam się czym pochwalić. Powtarzałam sobie filmy, które doskonale znam, a nowe włączałam i po kilku minutach wyłączałam. Byłam też w teatrze na Dziadach, ale jakoś niespecjalnie mi się podobało, bo wśród śmiechów, szelestów papierków i rozmów nie da się oglądać sztuki. A jakoś nikt z organizujących tego typu spektakle nie był w stanie uciszyć ludzi. Chciałam wybrać się do kina na W pierścieniu ognia, ale na początku grudnia nie wyszło bo szkoła, a pod koniec - bo zachorowałam. Zaczęłam kilka dni temu oglądać jednak serial, który oglądałam parę lat temu - Skazanego na śmierć i muszę przyznać, że nadal robi na mnie dość spore wrażenie. :) A jak wygląda to u Was?
I na koniec domowe melodie:
Szczęśliwego Nowego Roku!
Aż tak wymęczyła Cię "Lalka"? Jejku, to moja ulubiona lektura! :)
OdpowiedzUsuńNiestety tak. Może jeśli przeczytałabym ją kilka lat później spodobałaby mi się bardziej. :>
UsuńCiekawe książki, chyba wszystkie przede mną poza "Lalką" :)
OdpowiedzUsuńW styczniu będzie lepiej, zobaczysz! Ja do "Lalki" robiłam dwa podejścia. Pierwsze, bez przymusu, że terminy mnie gonią w szkole. Ale zrezygnowałam, bo jakoś nam nie po drodze. A później przyszedł czas, by przeczytać w ramach lektury szkolnej i... przepadłam. "Lalka" naprawdę mi się podobała. Ale gusta w końcu mamy różne ;)
OdpowiedzUsuń