_____________________________________________________________
Narzeczony mimo woli (2009)
Rzutka bizneswoman Margaret Tate (Sandra Bullock), podpora potężnego nowojorskiego wydawnictwa, postanawia wyjść za mąż za swego asystenta Andrew Paxtona (Ryan Reynolds), którego traktowała dotąd więcej niż bezceremonialnie. Zmuszają ją do tego fikcyjnego związku niespodziewane okoliczności. Kobieta jest Kanadyjką. Chce uzyskać amerykańskie obywatelstwo, ponieważ grozi jej deportacja z powodu zaniedbania procedur wizowych. Ale ten wyrachowany plan zaczyna brać w łeb, gdy para spędza weekend z rodzicami Andrew w miejscowości Sitka na Alasce. Pojawia się bowiem autentyczne uczucie...
To jeden z niewielu filmów, który mogę oglądać kilka razy w roku i nadal dobrze się bawić oglądając go. Bardzo podoba mi się przedstawiona historia w tej produkcji, a bardziej sposób w jaki została pokazana widzom. Pomimo tego, że brzmi to trochę banalnie, wcale takie nie jest! Kiedy doda się do tego dobrą grę aktorką Sandry Bullock i Ryana Reynoldsa, wiele zabawnych scen oraz piękne widoki Alaski otrzymamy naprawdę warty uwagi film.
Ocena 8/10
_____________________________________________________________
Łzy słońca (2003)
Lojalny weteran amerykańskich sił specjalnych por. A.K.Waters (Bruce Willis) wysłany zostaje z ryzykownym zadaniem do rozdartej wojną Afryki. Ma uratować dr Lene Hendricks (Monika Bellucci), amerykańska obywatelkę, która prowadzi tam misję. Gdy odmawia ona porzucenia uchodźców, którzy znajdują się pod jej opieka, por. Waters musi dokonać wyboru: albo wykona rozkazy przełożonych, albo podąży za głosem sumienia. Wspólnie z dr Hendricks wyrusza na niebezpieczna przeprawę prze dżunglę, a ich tropem podążają uzbrojeni rebelianci, którzy maja jeden cel: zlikwidować oddział Watersa i towarzyszących mu uchodźców.
Łzy słońca to obraz, którego z początku nie chciałam oglądać ze względu na bardzo zróżnicowane recenzje - jedni wychwalali ten film jak tylko się da, a inni znowu bardzo negatywnie się o nim wypowiadali. Postanowiłam jednak zaryzykować i... spodobał mi się! Może było to spowodowane tym, że w okresie wakacyjnym (kiedy go oglądałam) nie oczekiwałam po nim czegoś ambitnego, a czegoś co po prostu umili mi kolejne upalne popołudnie. Oprócz tego poruszyła mnie przedstawiona historia oraz wiele scen, w których wszystko ulegało zmianie w ciągu zaledwie paru sekund. No i muzyka, dzięki której został stworzony ten niepowtarzalny nastrój produkcji. Polecam!
Ocena 8/10
_____________________________________________________________
Wolverine (2013)
Hugh Jackman ponownie w roli tajemniczego, obdarzonego niezwykła mocą Wolverine’a, który wyrusza do współczesnej Japonii. Stawia tam czoła nie tylko obcej kulturze, lecz także śmiertelnie groźnym wrogom, którzy gotowi są na wszystko, by go zniszczyć. Wolverine odkryje swoje słabości, zyskując przy tym siłę, o której dotąd mógł tylko marzyć, a jego los zmieni się na zawsze.
Nie przepadam raczej za filmami o superbohaterach i nie widzę w nich nic tak bardzo ciekawego jak inni. I też raczej nie wybieram się na nie do kina, ale tym razem dałam się przekonać. Teraz nawet nie umiem powiedzieć jak to się stało, ale kiedy w sali światła zgasły, a Wolverine się zaczął, nie mogłam oderwać oczu od tego obrazu. Nie zaprzeczę temu, że był ciekawy, a historia mnie porwała, niemniej jednak według mnie było trochę za dużo kombinowania. Chociaż pewnie o to tutaj chodziło. Ale tak czy siak - polecam, bo warto zobaczyć.
Ocena 6/10
_____________________________________________________________
Carrie (2013)
Nastoletnia Carrie White (Chloë Grace Moretz) nie ma łatwego życia. Dziewczyna jest wychowywana przez surową i religijną matkę, Margaret (Julianne Moore), a w szkole jest obiektem nieustannych kpin ze strony rówieśników. Wydarzeniem, które zmienia życie zaniedbanej dziewczyny jest jej pierwsza miesiączka pod szkolnym prysznicem, wtedy Carrie odkrywa u siebie zdolności telekinetyczne. Tymczasem jedna z dziewcząt planuje ośmieszyć Carrie na oczach całej szkoły podczas balu, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji jakie wywoła.Książkę czytałam dwa razy i wywarła na mnie spore wrażenie. Parę lat temu próbowałam obejrzeć pierwszą ekranizację powieści, ale kompletnie mi się nie podobała. Kiedy usłyszałam, że ma powstać nowa ekranizacja znanej pozycji Kinga, nie mogłam doczekać się jej premiery na dużym ekranie. A film okazał się mocno średni - wiele fragmentów z książki zostało zmienionych, a unowocześnienie historii wypadło trochę słabo. Poza tym to miał być horror, a na sali dosłownie każdy się zaśmiewał z pewnych scen, a mnie bolał brzuch od ciągłego wybuchania śmiechem. Zdecydowanie przesadzono z ilością efektów specjalnych, a krew, która pod koniec była dosłownie wszędzie i miała pewnie za zadanie nas wystraszyć, bardziej zniesmaczała. Podobała mi się za to gra Julianne Moore, która idealnie sprawdziła się w roli kobiety nieobliczalnej.
Ocena 5/10
_____________________________________________________________
Opisy filmów pochodzą ze strony: http://www.filmweb.pl/
_______________________________________________________
Carrie oglądałam i wspominam dość miło- prawdopodobnie dlatego, że nie czytałam książki. Natomiast narzeczony mimo woli oglądałam w te święta i naprawde podobał mi się ten film ^^
OdpowiedzUsuńTeż oglądałam w te święta, leciał w TV. Ja czytałam właśnie dwa razy i te nieścisłości mi się nie podobały, no i ogólnie był taki średni. Liczyłam na dużo więcej, a dostałam coś właściwie nie do końca wiadomo co. :D
Usuń"Narzeczony mimo woli"- ten film również uważam za warty uwagi. Niby pozorna historia romantyczna, ale również mogę go oglądać po kilkanaście razy :)
OdpowiedzUsuńI pewnie w niedalekiej przyszłości go obejrzę... ponownie :))
Ja pewnie też. :D
UsuńOglądałam "Narzeczony mimo woli" oraz "Carrie" i całkowicie zgadzam się z Twoimi opiniami co do tych filmów. Po "Carrie" spodziewałam się prawdziwego dreszczyku strachu, a było śmiesznie, a na koniec niesmacznie....
OdpowiedzUsuńW sumie na ''Carrie'' bawiłam się lepiej niż na niektórych komediach :).
UsuńJa też mam słabość do 'Narzeczonego'. Nie oglądam wielu komedii, ale ta wyjątkowo przypadła mi do gustu - mogłabym oglądać ciągle :)
OdpowiedzUsuńPozostałe propozycje już zdecydowanie nie dla mnie :)
Ja oglądałam jedynie ''Narzeczonego Mimo Woli''. Podobał mi się, taki lekki film na nudny wieczór :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog, z pewnością będę go odwiedzać :)
Pozdrawiam Serdecznie
weronine-library.blogspot.com
Lekki, ale bardzo przyjemny :).
UsuńDziękuję!
Widziałam ,,Narzeczonego mimo woli" i choć pozytywnie wspominam ten film, to o wiele bardziej lubię ,,Ja Cię kocham, a Ty śpisz", w którym też gra przeurocza Sandra. ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że tego filmu nie oglądałam, ale zobaczę sobie zaraz. :)
Usuń"Łzy słońca" oglądałam już kilka razy. Zawsze się na nim denerwuję, zwłaszcza przy scenach z wioski, kiedy pokazują te okaleczone kobiety. A muzyka jest genialna.
OdpowiedzUsuńWczoraj oglądałam Carrie i całkiem przyjemny film, aczkolwiek nie najlepszy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ,,Narzeczonego mimo woli", też mogę oglądać go kilka razy i za każdym razem śmieszy tak samo :)
OdpowiedzUsuńZ powyższych filmów oglądałem tylko ten pierwszy, ale nie podobał mi się aż tak bardzo, o czym świadczy fakt, że już go wyrzuciłem z pamięci. Miałem ochotę obejrzeć "Carrie" i może kiedyś to zrobię, choć nie pali mi się do tego, bo opinie jednak raczej nie mówią o tym filmie pozytywnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
(PS Zapraszam do mnie na konkurs :D)
Łzy słońc bardzo mi się podobały, narzeczony mimo woli już trochę mniej ;d
OdpowiedzUsuńZ powyższych lubię tylko "Łzy..."
OdpowiedzUsuńWidziałam jedynie "Narzeczony mimo woli" oraz "Carrie". Obydwa mi się podobały. :) Przy tym pierwszym rzeczywiście można pośmiać się do łez (w szczególności wszystkie sceny z pieskiem nienawidzącym Margaret xD).
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzę "Łzy słońca". Nie tylko ze względu na to, że polecasz czy brzmi ciekawie, ale wprost uwielbiam kompozytora, który napisał muzykę filmu. Filmy z soundtrackiem Hansa Zimmera zawsze mnie zadowalają! :)
Mi ''Carrie'' dużo mniej, może dlatego, że dużo wymagałam od tej ekranizacji :). Hahah, ta scena jest faktycznie świetna, lubię jeszcze tą gdy wpada do wody Margaret i jak wpadają na siebie w pokoju :D
UsuńW takim razie polecam, powinien Ci się spodobać i ja też lubię tego kompozytora bardzo ^^
"Narzeczony mimo woli" też bardzo mi się podobał, ale może dlatego że lubię Bullock i Reynoldsa :-)
OdpowiedzUsuń"Wolverine" to faktycznie przekombinowany obraz, ale w sumie źle nie było. Chętnie obejrzę "Łzy słońca" o "Carrie" to już nie wspomnę, w końcu lubię się zdrowo pośmiać ;-)
Też lubię tych aktorów. A najfajniejsze w tym filmie jest to, że mogę go oglądać naprawdę wiele razy, a nadal mnie bawi tak samo jak za pierwszym razem. :)
UsuńOgłądałam "Narzeczonego mimo woli" :) Naprawdę świetny film na wieczory z cappuccino w ręce. A poza tym naprawdę można się pośmiać! Zdecydowanie najlepsza scena była z psem i orłem - takie komiczne! Film godny polecenia ;)
OdpowiedzUsuń