niedziela, 29 grudnia 2013

Dziecko śniegu - Eowyn Ivey


Tytuł oryginału: The Snow Child
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 25 października 2013
„Czy jej siostra mogła mieć rację, sugerując, że sami decydujemy o zakończeniach, wybierając smutek bądź radość? A może po prostu okrutny świat dawał i odbierał, dawał i odbierał, miotając się na oślep?''

Baśnie bywają piękne i smutne. Nie zawsze kończą się szczęśliwie i tak jakbyśmy tego chcieli. To najczęściej one uczą dzieci odróżniać dobro od zła oraz przekazują ważne wartości w życiu każdego człowieka. Wszyscy znają opowieść o Czerwonym Kapturku, Jasiu i Małgosi czy chociażby o Kopciuszku. Jednak niewiele osób kojarzy historię o dziewczynce, która pojawia się każdej zimy w sercach starszego małżeństwa. Eowyn Ivey stworzyła powieść, w której rzeczywistość przeplata się ze starą rosyjską baśnią, o której pamięta tylko garstka osób. Odtwarza ją na nowo, a przy tym wplata umiejętnie nowe wątki i tworzy książkę, o której chce się dyskutować.

Jack i Mabel zdecydowali się wyruszyć na Alaskę, by zacząć od nowa swoje życie i zapomnieć o stracie dziecka, którego brak w ich życiu powodował nieustannie smutek i ból. Szukali spokoju, wyciszenia i na początku to otrzymali. Ich życie było bezbarwne i pozbawione jakichkolwiek kolorów. Wszystko się jednak zmieniło, gdy spadł śnieg, to właśnie wtedy u Jacka i Mabel pojawiła się radość z tak zwykłego, wydawać by się mogło zjawiska. Podczas chwil szczęścia postanowili ulepić postać dziewczynki. Następnego dnia figurki nie było, a jedynym co zauważyli to ślady niewielkich stóp i dziewczynkę, która zniknęła za drzewami. To ona zaczęła nadawać ich życiu jakikolwiek sens: jej odwiedziny, krótkie rozmowy, zapach, wygląd. Małżeństwo obdarzyło ją ciepłym uczuciem i traktowało jak członka rodziny...

Dziecko śniegu to powieść, na którą nie zwróciłabym uwagi gdyby nie jej piękna oprawa. Wydaje mi się, że każdy kto ją gdzieś zauważy, po chwili do niej wróci i zacznie czytać opis. Okładka jest jedną z największych zalet tej książki i trudno byłoby mi o niej nie wspomnieć. Drugim czynnikiem, który popchnął mnie do przeczytania tej historii był fakt, iż fabuła rozgrywa się na Alasce - krainie zimna, lasów, dzikiej przyrody. Muszę przyznać, że trochę mnie zaintrygowało to, jak autorka poradzi sobie z opisem tego miejsca i jak przedstawi swoją opowieść o tamtym rejonie. Teraz po przeczytaniu tej pozycji mogę szczerze napisać, że Eowyn Ivey poradziła sobie z tym świetnie i dużo lepiej niż mogłam się tego spodziewać.

Autorka buduje napięcie już od samego początku, gdzie też przedstawia nam tylko ogólny zarys fabuły, a później rozdział za rozdziałem coraz bardziej ją komplikuje, a nowe wątki pokazuje w całkowicie innym świetle. To co najbardziej urzeka w tej książce to codzienność życia starszych ludzi obok których pojawia się dziecko, o którym nie wiedzą zupełnie nic. Postać dziewczynki otoczona jest aurą tajemniczości, a zjawiska których są świadkiem wydają się być dla nich nienaturalne. To sprawia, że czytelnik nie wie w co tak naprawdę wierzy, ale zdaje sobie sprawę z tego, że jest widzem jakiegoś pięknego i spektakularnego spektaklu. 

Eowyn Ivey stworzyła opowieść podzieloną na trzy części. Na początku każdej z nich jest tak jakby zapowiedź całości w formie krótkiego fragmentu baśni. Czytelnik chce wiedzieć czy historia autorki popłynie takim samym torem oraz jak się ona zakończy. Książka o dziewczynce pojawiającej się każdej zimy u Mabel i Jacka wywarła na mnie niezmiernie pozytywne wrażenie i cieszę się, że postanowiłam ją przeczytać. Na pewno nie zmieniła mojego życia, ale myślę, że wniosła do niego odrobinę magii, nadziei i wiary w to, co na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwe.

Dziecko śniegu mogę bez wahania zaliczyć do jednych z najlepszych książek tego roku - świadczy o tym nie tylko charakterystyczny język autorki, którym ukazuje nam piękną i dziką Alaskę, ale również różnobarwna kreacja bohaterów, którzy po bliższym zapoznaniu tętnią życiem i energią. To powieść, która pozostaje na długo w nas i ma się ochotę opowiadać o niej nie tylko swoim przyjaciołom, ale ludziom których praktycznie nie znamy. Jestem pewna, że kiedyś wrócę do tej historii i spróbuję poznać ją na nowo, a teraz pozostaje mi zazdrościć tym, którzy mają ją jeszcze przed sobą. Gorąco zachęcam do przeżycia wspaniałej przygody u boku ludzi, którzy mogą nas czegoś nauczyć.
Moja ocena 5+/6, 9/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Pascal.

***
W końcu coś przeczytałam i napisałam recenzję, a blogger nawet normalnie działał! Powinnam na dniach dodać konkurs, w którym do wygrania będzie jeden egzemplarz Dziecka śniegu.:)

15 komentarzy:

  1. Książka ( a nie oceniam zwykle po okładce) przykuwa moją uwagę właśnie okładką. Po przeczytaniu recenzji stwierdziłam, że muszę zapoznać się z tą pozycją! :)
    Zapraszam do siebie i
    pozdrawiam :)
    Natalia :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się nie oceniać po okładce, ale jakoś nigdy mi to nie wychodzi :D.

      Usuń
  2. Przypomina się Pinokio. Samotny staruszek Dżepetto wystrugał sobie chłopca, a oni ulepili dziewczynkę. Tylko sceneria inna od włoskiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. nabieram coraz większej ochoty na tę książkę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka zaczyna mnie coraz bardziej intrygować...

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzy mi się ta książka, to musi być cudowna lektura!

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka jest piękna i klimatyczna *_* Nie powiem... Chętnie widziałabym ją u siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oprawa rzeczywiście przyciąga oko, a i pomysł na powieść bardzo ciekawy. Chciałabym ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale nie jestem chyba do niej do końca przekonana... Muszę to przemyśleć :) Choć okładka rzeczywiście przyciąga wzrok
    Pozdrawiam :)
    izkalysa

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam takie recenzje, po których pierwsze, co robię to wchodzę na lubimyczytac i dodaję książkę do list MUST HAVE lub na stronę biblioteki i sprawdzam, czy znajduje się tam ta pozycja. :) W bibliotece, niestety, nie ma, więc pewnie ją kupię, ale nie będzie to szybko.
    Ślicznie piszesz! :)
    Kolorowych snów :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaka piękna okładka! Koniecznie muszę zdobyć tę książką jeśli jest podobna do baśni :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta książka śni mi się po nocach od momentu wydania,jak ja marzę by ją przeczytać;-)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam basnie, sa takie... no wspaniale i tajemnicze po prostu. Bardzo zainteresowalas mnie ta ksiazka. Okladka jest niesamowita, a opis intrygujacy. Spodobala mi sie rowniez Twoja recenzja, swietna jest. :) Mam nadzieje, ze wkrotce nadarzy sie okazja, bym przeczytala te ksiazke. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz spróbować w konkursie, który pojawi się niedługo. :))

      Usuń

Jeśli chcesz pozostawić po sobie jakiś ślad - proszę przeczytaj post wyżej, żebyś wiedział/a przynajmniej, co komentujesz. =)