Nie umiem nie oceniać książek po okładkach. Nawet zaczęłam się do tego przyznawać, bo jeśli spodoba mi się zdjęcie, albo sposób w jaki została wykonana to wiem, że ją przeczytam. Mogę nie wiedzieć o czym będzie, ale dam jej szansę. To chyba mój błąd, bo nie zawsze okazuje się być tak kolorowo jak na pierwszy rzut oka to wygląda. Tak było z debiutem Radka Raka Kocham Cię Lilith, który wywarł na mnie raczej średnie wrażenie.
Główny bohater, Robert, przyjeżdża do sanatorium, by odpocząć i skorzystać ze wszystkich zabiegów, które mają pomóc w lepszym samopoczuciu. Nie jest to jednak łatwe, gdy dzieli się czas pomiędzy spotkaniami z malarką Iwoną, a lekarką Małgorzatą. Do tego dochodzi lektura powieści o lwowskim detektywie, który pojawia się w życiu Roberta i udziela mu miłosnych rad. Najbardziej intrygujące jest to, że Iwona w pewnym momencie znika, a nikt nie kojarzy, żeby taka kobieta w ogóle istniała. Co jest więc wizją, a co prawdą?
Ja nadal na przykład nie wiem. Oczekiwałam luźnej i niezobowiązującej historii, przy której miło spędzę czas i będę się dobrze bawić. Nie było tak do końca. Bo książka ta w większej mierze oparta jest na wizjach Roberta, które przeplatają się co jakiś czas z tym co rzeczywiste. I byłoby to dobre gdyby nie to, że wszystko to z czasem się ze sobą plącze, a ja nie wiem czy przyszła kolej na przedziwną fantastykę, czy na co. Gdy do tego doda się kreację głównego bohatera, która w ogóle mi się nie spodobała, to książka zaczyna podobać się coraz mniej. Kuracjusz mający ponad trzydzieści lat zachowuje się jak nastolatek, który ma swoje niespełnione marzenia o kobietach, a jego rozmowy nie przypominają rozmów dorosłych, tylko nastoletnich ludzi.
Inni piszą, że Radek Rak posługuje się pięknym, oryginalnym językiem. Może i tak, bo widać że powieść napisana jest zupełnie inaczej niż inne tego typu. Widać, że autor lubi bawić się językiem i chwilami podobało mi się to, że ze zwykłego zdania potrafił zbudować takie ładne, bardziej docierające do czytelnika. Umiejętnie też połączył ze sobą drugi świat przedstawiony - czytaną przez Roberta książkę, z której wyłania się postać detektywa Jesipowicza. Obie postacie pochodzące z innych utworów ze sobą rozmawiały, kłóciły się i udzielały rad, a wyszło to naprawdę ciekawie i zostało zakończone tak, aby wywołać w czytelniku jeszcze większe zainteresowanie.
Największym atutem Kocham Cię Lilith były wierzenia lokalne sprzed wieków, w które wierzyli mieszkańcy Beskidu Niskiego. To właśnie z nimi styka się Robert i słucha opowieści o rusałkach i o tym co mogą robić. W podróży kuracjusza nieustannie prawda miesza się z mitami. Dla mnie właśnie było tego za dużo pomimo niesamowitych opowieści o Lilith, to jednak wolałabym, aby coś przez pobyt w sanatorium wydarzyło się naprawdę, a nie tylko w głowie bohatera.
Kocham Cię Lilith to książka średnia, po której spodziewałam się czegoś więcej. Fajne jest to, że pisarz nie podążył za tłumem innych pisarzy, a napisał coś, co zasługuje z pewnością na uwagę, bo jest inne i nowe na polskim rynku wydawniczym. Mnie nie do końca przekonał debiut Radka Raka, może po części dlatego, że spodziewałam się czegoś innego, ale też nie podobała mi się kreacja Roberta i parę innych rzeczy. Jest tutaj też za dużo erotyzmu, na którym miałam wrażenie została oparta cała historia.
Dlatego też specjalnie nie zachęcam do przeczytania jej. Ale może już czytaliście i macie zupełnie inne wrażenia niż ja? :)
Recenzja napisana dla:
Odpuszczę sobie, okładka mi się nie podoba, a i ocena mnie nie zachęca.
OdpowiedzUsuńMoże w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńTym razem odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńAkurat dwie rzeczy mnie zaintrygowały - okładka i to, że jak piszesz, jest to coś innego i bardziej oryginalniejszego od większości. Nie wiem czy przeczytam, jak jakoś łatwo wpadnie mi w ręce to pewnie tak. Aczkolwiek to dopiero debiut, na pewno dopracuje jeszcze swój warsztat :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się tytuł ;) Ale raczej po nią nie siegnę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam i niestety (albo stety) nie przekonuje mnie ten tytuł :/
OdpowiedzUsuńja tez często oceniam książke po okładce, wydaję mi się, że każdy z nas nawet podświadomie ocenia książki, czasem gdy czytam ksiązke w starej okłądce, takiej bez niczego to sobie myślę - szkoda, ze nie ma ładnej okładki. A co do ksiazki nie czytałam, nie znam i jakoś mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńJa też mam taki nawyk, że po prostu książka, którą czytam musi mieć ładną, przyciągającą wzrok okładkę, na której można zawiesić oko. Ale podejrzewam, że po tę książkę nie sięgnę, choć okładka niczego sobie - fabuła nie przekonuje mnie.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale sporo czytelników sobie Kocham cię, Lilith chwali, więc będę się musiała mocno zastanowić nad sięgnięciem po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz się z nią spotykam ;) Jednak raczej spasuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Myślę, że może mnie zaciekawić ze względu na wierzenia lokalne :)
OdpowiedzUsuńJa mam to samo, zawsze najpierw oglądam okładkę lub też oceniam tytuł, ale zawsze jakoś się to u mnie sprawdza i sięgam po ciekawe książki :)
OdpowiedzUsuń