Czasami bardzo trudno jest mnie przekonać do czegoś, na przykład do przeczytania jakiejś książki, czy całej serii. Bo postanowię sobie, że wcale nie mam ochoty jej poznawać i tak uparcie stoję przy swoim zdaniu do czasu, aż uzmysłowię sobie, że dana osoba nie da mi spokoju dopóki nie zapoznam się z nią. Tak miałam z Akademią Wampirów. Kiedy pierwszy raz o niej usłyszałam (i musiałam przy okazji wysłuchać hymnu pochwalnego na jej cześć), pomyślałam sobie: kolejna seria o wampirach! I tak sobie myślałam przez kilka miesięcy co jakiś czas maltretowana przez przyjaciółkę - Jak możesz nie chcieć tego czytać!; To jest takie fajne!; Musisz to przeczytać!. Sami rozumiecie, cierpliwość ma swoje granice...
Przeczytałam pierwszy tom. Był całkiem okej. Chociaż parę rzeczy mi się nie spodobało, to jednak sięgnęłam po kolejny, a potem po trzeci, czwarty i tak do szóstego. Sześć tomów w cztery dni - druga klasa gimnazjum. Dużo się nie zmieniło, bo w tym roku zrobiłam powtórkę z rozrywki! Zajęło mi to tylko dwa dni dłużej, a bawiłam się równie dobrze jak parę lat temu. Akademia Wampirów jest teraz jedną z moich ulubionych, co ja piszę, jest moją ulubioną serią książkową do której mogę wracać milion razy i ekscytować się pewnymi fragmentami jak małe dziecko, które dostanie nową zabawkę. Tak, tak - a teraz postaram się Wam wyłożyć co i jak.
„Dawno temu zawarłam układ z Bogiem. Obiecałam mu wiare, pod warunkiem, że pozwoli mi pospać dłużej w niedzielne poranki.”
Rosemarie Hathaway jest pół-człowiekiem i pół-wampirzycą (dhampirem), której zadaniem jest ochrona dobrych wampirów - morojów przed złymi strzygami.
Od urodzenia uczy się zasad walki w szanowanej i szczycącej się
pradawną historią szkole dla wampirów i dhampirów - w Akademii Świętego Władimira. Najlepsza przyjaciółka Rose, a zarazem ostatnia dziedziczka
rodu - Wasylissa Dragomir przeżyła śmierć rodziców i starszego brata, a
teraz grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Na dodatek dziewczyny
poznają wybitnego nauczyciela walki Dymitra Bielikowa (tak jak Rose,
również jest on pół-wampirem).
Wikipedia lepiej radzi sobie z opisami niż ja i jest większa szansa, że lepiej zrozumiecie. Kiedyś przeczytałam podobny i wcale nie wydał mi się szczególnie oryginalny. Bo szkoła kojarzyć się może z Hogwartem (z tą tylko różnicą, że tam są czarodzieje, a tutaj wampiry i dhampiry), a same istoty nocy były wtedy tak popularne w literaturze, że nie dawałam AW praktycznie żadnych szans. Ale wszystko się zmieniło, kiedy poznałam świat stworzony przez Richelle Mead.
Jest inny, a tę inność zawdzięcza niesamowicie wyrazistym i barwnym bohaterom, których rozmowy często mogły rozłożyć na łopatki i wywoływać niekontrolowane wybuchy śmiechu. Autorka zbudowała główne wątki, na których starała się skupiać nie tylko swoją, ale i czytelników uwagę - wątek walki o władzę, miłości, walki ze strzygami, przyjaźni i wielu innych pobocznych, niemniej równie ważnych. Ich mnogość sprawiała, że nie dało się zrobić kilkudniowej przerwy między tomami - dlatego skończenie tomu trzeciego o drugiej w nocy nie przeszkadzało mi w tym, żeby zacząć czwarty kilka minut później. AW to takie pudełeczko czekoladek - czyta się dotąd, aż skończy się wszystko. Co z tego, że bolą oczy i powinno się pójść spać. Rose i spółka ważniejsi!
Akademię Wampirów kocham przede wszystkich za dziką i szaloną dhampirkę Rose oraz surowego i śmiesznego Dymitra (Dimkę). Mogłoby nie być pozostałych postaci, a i tak byłoby ciekawie bo to oni są, że się tak wyrażę, gwiazdami tego cyklu. Często wkurzałam się na pisarkę za to, że nie skupia się na tej dwójce, tylko pokazuje nam, co dzieje się u pozostałych, ale no... Hathaway i Bielikow są fajniejsi! Później dołącza tu również Adrian, który jest przeciwieństwem Dymitra - ale nie będę się o nim rozpisywać, bo mogłoby się to skończyć źle. Na przykład na dwóch stronach worda. Także nie. Sami zobaczcie jacy są kochani i jak szybko ich polubicie :).
Kiedy czyta się jakieś książki po dwa razy, albo i więcej, to czasami może zmienić się nasze zdanie o nich. Moje zmieniło się na lepsze (tak jakby). Bo bardziej zaakceptowałam część pierwszą, ale zauważyłam dziwną przypadłość Richelle Mead. Autorka lubi się powtarzać, czyli że w drugim tomie będzie przypominać co działo się w pierwszym, a w trzecim co... no wiecie. A najwięcej uzbierało się tego w części czwartej. I jest to okej dla osób, które miały kilkumiesięczną przerwę pomiędzy tomami, dla mnie nie bardzo. Bo pięć minut wcześniej przeczytałam o tym i teraz muszę czytać to znowu. Trochę irytujące, ale da się z tym żyć dalej. No i jeszcze Rose, która ogólnie jest cudowną bohaterką, ale chwilami jej waleczność i to, że sama sobie ze wszystkim poradzi było dziwne. Wybaczyłam. Bo to Akademia Wampirów, rozumiecie.
Fabuła rozgrywa się nie tylko w murach szkoły, ale i poza nimi, gdzie dzieje się duużo więcej. Brak ochrony, latające sobie gdzie popadnie strzygi czyhające na wampiry czystej krwi - to taki ułamek życia poza Akademią. Jednak czytanie o przygodach bohaterów wśród społeczeczności młodych i uczących się ma swój jakiś niepowtarzalny klimat. Pokazuje też pewien kontrast, pomiędzy tym jak wygląda szkolenie na strażnika w szkole, w której wszyscy mają zapewnione bezpieczeństwo i poza nią, kiedy każdy jest zdany wyłącznie na siebie.
Richelle Mead miała naprawdę bardzo dobry pomysł na stworzenie świata, w którym dhampiry chronią morojów przed strzygami i wyszło jej to rewelacyjnie. Połączyła ze sobą mnóstwo wątków, które razem tworzyły coś co miało sens i co bawiło mnie podczas czytania. Akademia Wampirów to gigantyczny pochłaniacz czasu, a przynajmniej w moim przypadku taki jest - bo nie potrafię oderwać się od przygód Rose, Dymitra, Lissy, Christiana i wielu innych postaci. Cały czas dzieje się u nich coś ciekawego i chwilami chciałoby się, aby autorka przestała wpakowywać ich w kłopoty - odpoczynek od czytania raz na jakiś czas byłby fajną sprawą. Tylko tak jakby się nie da.
Przekroczyłam próg Akademii Świętego Władimira, odwiedziłam kurort zimowy podczas ferii, widziałam walkę z całym zastępem strzyg, wraz z Rose przebyłam całą Syberię w poszukiwaniu kogoś, kto powinien umrzeć i próbowałam ocalić z nią pewną duszę... A to tylko przedsmak tego, co udało mi się zobaczyć i zrobić w podróży dzięki Richelle Mead. Pewnie pokroiłabym się na kawałki, gdyby pisarka nie wpadła na taki wspaniały pomysł, jakim było stworzenie kolejnej serii opartej w jakimś stopniu na AW. Mowa tu o Kronikach krwi, cyklu, w którym spotkać można dobrze znane nam postaci. Wracając jednak do Akademii Wampirów. Dla mnie jest to jedna z ważniejszych serii, a książki zajmują specjalne miejsce nie tylko na półce, ale również w moim sercu. Rzadko kiedy udaje mi się aż tak bardzo zżyć z głównymi bohaterami jak tutaj i tak często wracać do nich myślami.
Właśnie dlatego zachęcam Was do zapoznania się z tą serią. Może Wam spodoba się tak bardzo jak mi? Bo z pewnością nie jest ona nudna, a zabawna, szczera, z niespodziewanymi zwrotami akcji i najlepszymi bohaterami, jakich widział świat. Serio!
Fabuła rozgrywa się nie tylko w murach szkoły, ale i poza nimi, gdzie dzieje się duużo więcej. Brak ochrony, latające sobie gdzie popadnie strzygi czyhające na wampiry czystej krwi - to taki ułamek życia poza Akademią. Jednak czytanie o przygodach bohaterów wśród społeczeczności młodych i uczących się ma swój jakiś niepowtarzalny klimat. Pokazuje też pewien kontrast, pomiędzy tym jak wygląda szkolenie na strażnika w szkole, w której wszyscy mają zapewnione bezpieczeństwo i poza nią, kiedy każdy jest zdany wyłącznie na siebie.
Richelle Mead miała naprawdę bardzo dobry pomysł na stworzenie świata, w którym dhampiry chronią morojów przed strzygami i wyszło jej to rewelacyjnie. Połączyła ze sobą mnóstwo wątków, które razem tworzyły coś co miało sens i co bawiło mnie podczas czytania. Akademia Wampirów to gigantyczny pochłaniacz czasu, a przynajmniej w moim przypadku taki jest - bo nie potrafię oderwać się od przygód Rose, Dymitra, Lissy, Christiana i wielu innych postaci. Cały czas dzieje się u nich coś ciekawego i chwilami chciałoby się, aby autorka przestała wpakowywać ich w kłopoty - odpoczynek od czytania raz na jakiś czas byłby fajną sprawą. Tylko tak jakby się nie da.
Przekroczyłam próg Akademii Świętego Władimira, odwiedziłam kurort zimowy podczas ferii, widziałam walkę z całym zastępem strzyg, wraz z Rose przebyłam całą Syberię w poszukiwaniu kogoś, kto powinien umrzeć i próbowałam ocalić z nią pewną duszę... A to tylko przedsmak tego, co udało mi się zobaczyć i zrobić w podróży dzięki Richelle Mead. Pewnie pokroiłabym się na kawałki, gdyby pisarka nie wpadła na taki wspaniały pomysł, jakim było stworzenie kolejnej serii opartej w jakimś stopniu na AW. Mowa tu o Kronikach krwi, cyklu, w którym spotkać można dobrze znane nam postaci. Wracając jednak do Akademii Wampirów. Dla mnie jest to jedna z ważniejszych serii, a książki zajmują specjalne miejsce nie tylko na półce, ale również w moim sercu. Rzadko kiedy udaje mi się aż tak bardzo zżyć z głównymi bohaterami jak tutaj i tak często wracać do nich myślami.
„Moja córeczka – mruknął. – Zaledwie osiemnastolatka, a już została
oskarżona o popełnienie morderstwa, pomagała kryminalistom i ma na
koncie więcej ofiar niż większość strażników przez całe życie. – Urwał. –
Nie mógłbym być bardziej dumny.''
Właśnie dlatego zachęcam Was do zapoznania się z tą serią. Może Wam spodoba się tak bardzo jak mi? Bo z pewnością nie jest ona nudna, a zabawna, szczera, z niespodziewanymi zwrotami akcji i najlepszymi bohaterami, jakich widział świat. Serio!
Akademia Wampirów | W szponach mrozu | Pocałunek cienia | Przysięga krwi | W mocy ducha | Ostatnie poświęcenie
Zdjęcia pochodzą z: http://weheartit.com/
Od dłuższego czasu mam tę serię na oku, ale nigdy nie mogę dorwać pierwszego tomu w bibliotece. Może następnym razem się uda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Trzymam kciuki! :D
UsuńJa przyznaję otwarcie - słyszałam wiele pozytywów o tej serii, ale temat wampirów mi się przejadł, więc muszę podziękować :/
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że miałam tak jak Ty - twierdziłam, że nie chcę przeczytać tej serii i żadna siła mnie do tego nie zmusi. Ale jakoś nabieram coraz większej ochoty i już nie wykluczam AW z listy ;)
OdpowiedzUsuńTo super, bo warto przeczytać AW. Przynajmniej według mnie i wielu innych ludzi. :))
UsuńMam za sobą tom pierwszy, który przeczytałam dobre parę lat temu i tak naprawdę jedynym co z niego zapamiętałam jest Dymitr (taa, bo grunt to pamiętać najistotniejsze aspekty książki) :P Nie pamiętam nawet czy byłam pozytywnie, czy też negatywnie nastawiona do pozycji po zakończeniu lektury. Niemniej jednak od pewnego czasu planuję do niej powrócić. Tym razem obiecując sobie, że przeczytam ją w całości ;)
OdpowiedzUsuńPierwsza część jest trochę gorsza niż inne - może dlatego, że tutaj zostaje wszystko wyjaśnione itd. Ale później robi się naprawdę wow - dochodzą nowi bohaterowie (np. Adrian) i dzieje się duuużo więcej. A Dymitra dobrze, że zapamiętałaś :D.
UsuńJa stanęłam na tomie pierwszym. Znaczy przeczytałam go, ale tak dawno temu, że już nie pamiętam co i jak. Dlatego też muszę sobie wygospodarować czas i ponownie zaznajomić się z całą serią. Zwłaszcza, że całą posiadam i tak pięknie się prezentuje na regale *_*
OdpowiedzUsuńMusisz, bo AW jest genialne ^_^. Jestem pewna, ze spodoba Ci się cała seria, no i Dymitr & Adrian :D.
UsuńMuszę zdobyć egzemplarze tej serii i je przeczytać ;]
OdpowiedzUsuńCałą serię czytałam lata, lata temu jeszcze za czasów Zmierzhomanii. :D
OdpowiedzUsuńTeraz mało co z tego pamiętam, to i premierę filmu sobie odpuściłam. Ale właśnie ze względu na niego muszę Akademię Wampirów sobie odświeżyć i zobaczyć co to tam nakręcili. :)
Film jest całkiem okej, chociaż trochę rzeczy mi się nie podobało. Ale nawet przekonałam się do aktora grającego Dymitra, gdzie na początku strasznie mi się nie podobał w tej roli. :))
UsuńŚwietna seria, na szczęście zapoznałam się z nią co najmniej 4 lata temu, zanim wybuchła ta cała filmowa gorączka :) Chociaż teraz z przyjemnością wróciłabym do tej historii :) Po prostu Uwielbiam :) Koniecznie przeczytaj "Kroniki krwi" - troszkę inna seria, chociaż bohaterowie ci sami i również miło się czyta :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie w tym roku serię powtórzyłam bo mało pamiętałam i chciałam też przed filmem tak. Kroniki już u siebie mam tlyko się za nie zabrać jakoś nie mogę. :P
UsuńKolejna książka o wampirach, robi się troszkę tego za dużo na rynku.
OdpowiedzUsuńAW zostało wydane dobrych parę lat temu. Teraz książek o wampirach powstaje dużo mniej niż kiedyś. A ta seria według mnie jest jedną z tych ciekawszych i warto dać jej szansę.
UsuńUwielbiam tą serię, jest jedną z lepszych jakie czytałam. Naprawdę jest warta przeczytania :) Jeszcze przede mną film do obejrzenia :)
OdpowiedzUsuń:) Książki są super, film trochę gorszy i kiedyś o nim napiszę :P
UsuńWampirów miałam ostatnio aż za dużo, ale skoro to aż taka rewelacja... sama nie wiem :/ Równie uparcie trzymam się tego, że im bardziej książka jest wychwalana tym bardziej mnie rozczarowuje. Może jednak dam tej serii szansę...? Kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Też tak czasami mam,że wszyscy wychwalają, a ja nie widzę w książce nic fajnego. No ale spróbować zawsze możesz i może akurat Ci się spodoba. :)
UsuńWiesz... stronię od takiej literatury, ale zrobiłem wyjątek i wypożyczyłem ją, więc czeka tylko na przeczytanie. Trochę się obawiam, bo po pierwsze - jestem chłopakiem, po drugie - pryzmat Zmierzchu i podobnych książek (oczywiście z trójkątami i irytujacymi głównymi bohaterkami). Ale spróbuję :)
OdpowiedzUsuńMoże akurat Ci się spodoba:).
UsuńMam podobnie jak Ty kiedyś, nie ciągnie mnie do tej serii. Mam wrażenie (pewnie niesłusznie), że jest bardzo dziecinna. Ale pewnie się mylę i w końcu sięgnę, żeby się przekonać czy się mylę, czy nie ;)
OdpowiedzUsuńWspominałaś o pudełku czekoladek i przez Cb teraz mam ochotę na czekoladę, no weeź xd
OdpowiedzUsuńi jeżu, ten cytat na końcu <3 kocham Abe, on był wspaniały, idealny ojciec :D jedna z moich ulubionych postaci, chyba plasował sie na drugim miejscu zaraz po Adrianie :D
i Adrian! rozumiem czemu można by o nim pisać na dwie strony w wordzie, to zrozumiałe... choć mnie zajęłoby pewnie więcej, ta moja niespełniona miłość do niego *^* Kroniki Krwi kocham z całego serca, bo on tam jest!
A co do AW to też mam taki sentyment i czytałam kilka razy! Jednak mnie nie trzeba było tak namawiać, akurat w tamtym okresie lubiłam wampirki xd
No i zgadzam się, ten świat Richelle Mead mimo wszystko jest jakiś inny, poza tym wciąga. Bohaterowie są genialni i trudno nie zapałać do nich sympatią, wiec serię się po prostu pochłania :D
a co do tego powtarzania na początku każdego tomu... jak mnie to irytowało, jak czytałam po raz wtóry AW o.O Ale za pierwszym razem było pomocne, hahaha, komuś trzeba dogodzić :D
Nom, ale ciekawy post, fajnie to wszystko opisałaś ^^ Aż ma się ochotę znowu przeczytać... mimo że niedawno odświeżałam sobie te serię :D
Bardzo lubię tę serię, całkiem inne spojrzenie na wampiry.
OdpowiedzUsuń