Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kevin Hearne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kevin Hearne. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 4 maja 2014

Kronika wykrakanej śmierci - Kevin Hearne


Tytuł oryginału: Hunted
Seria/cykl wydawniczy: Kroniki Żelaznego Druida 6
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 18 marca 2014
„Dobra wiadomość jest taka, że po tych wszystkich latach nadal żyjesz. Zła wiadomość jest taka, że po tych wszystkich latach nadal żyjesz.”

Wiele osób chciałoby żyć ponad dwa tysiące lat i móc obserwować zmiany zachodzące na całym świecie. Wiecie, nie starzeć się i cały czas wyglądać na dwudziestolatka - tak jak Atticus O'Sullivan. Z tą tylko różnicą, że jest druidem. Kilka dni temu skończyło się nasze szóste już spotkanie, a teraz Wam o nim trochę opowiem. Jeśli nie macie nic przeciwko, ale zapewniam Was, że było super!

Oczywiście, jak na niego przystało - wpakował się w niezłe kłopoty (które chyba nigdy go nie opuszczają). Tym razem musiał uciekać przed dwiema boginiami łowów, Artemidą i Dianą, które nie ustąpiłyby dopóki nie zobaczyłyby go martwego. Trzeba dodać, że miały ogromne wsparcie Olimpijczyków i nie dało się ich łatwo usunąć. Atticus wraz z Granuaile i wilczarzem Oberonem przemierzyli Rumunię, Polskę i Francję, by w końcu móc poprosić o pomoc przyjaciela Tuatha De Danann. Żeby nie było jednak tak prosto, ucieczkę nieustannie przerywał im nordycki bóg Loki, dla którego spalenie kolejnej krainy było nieziemsko śmieszne. A wystarczyłaby śmierć druida, aby rozpętać początek apokalipsy.

Kronika wykrakanej śmierci to taki powrót do tych pierwszych, najlepszych (według mnie) tomów, w których autor nie przedłużał specjalnie fabuły, było ciekawiej, zabawniej i ogólnie lepiej. Tak właśnie jest tutaj. Główny bohater pomimo swojego stażu wiekowego nadal rzuca błyskotliwe teksty i potrafi bawić czytelnika. Bardzo spodobały mi się również jego bliższe relacje z psem, uczennicą i niektórymi bogami. No właśnie. Dzięki tym bliższym relacjom mogłam lepiej poznać bohaterów, którzy pojawiali się na łamach tej serii już wcześniej, albo poznać zupełnie nowych, których autor przedstawił w naprawdę fajny sposób. Pokaz nowych zdolności, trzymane w ukryciu sztuczki, które nagle zaskakiwały wszystkich w walce i mnóstwo niebezpiecznych i śmiesznych przygód - to tylko ułamek tego co dzieje się w tej części.

Kevin Hearne stworzył świat, który ma jakieś swoje wady, ale i tak mogę polecać zapoznanie się z nim każdemu niezależnie od płci, czy wieku. Bo Kroniki Żelaznego Druida mogą spodobać się każdemu - może być tylko różnica zdań odnośnie poszczególnych tomów, bo są gorsze i lepsze. Ale nie można powiedzieć, że seria jest nudna i nie da się przy niej bawić. Bo da się, a dowodem tego są miłośnicy twórczości tego pisarza, którzy udzielają się regularnie na jego Facebooku.

Warto jeszcze wspomnieć o opowiadaniu dorzuconym na samym końcu książki, które jest tak jakby księgą 4.5 pomiędzy Zbrodnią i kojotem, a Kijem i mieczem. Często wydawnictwa rezygnują z wydawania takich dodatków do powieści, o czym też wspomina sam autor, ale dołączenie tego do Kroniki wykrakanej śmierci było świetnym pomysłem. Krótki tekst nawiązuje do wydarzeń, które miały miejsce w wymienionych przeze mnie tomach i dzięki temu wiele rzeczy nam się rozjaśnia.

Tak czy siak - polecam Wam bardzo, bardzo mocno (naprawdę bardzo) ten cykl, jeśli go jeszcze nie znacie. Atticus to jeden z najśmieszniejszych i najbardziej zwariowanych bohaterów, jakiego udało mi się spotkać w mojej karierze czytelniczej i dzięki któremu mogłam się świetnie bawić. Więc, nie mówcie nie, powiedzcie tak i biegiem do księgarni! :)
Moja ocena 5/6, 8/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Rebis.

Kroniki Żelaznego Druida:

środa, 25 września 2013

Kijem i mieczem - Kevin Hearne


Tytuł oryginału: Trapped
Seria/cykl wydawniczy: Kroniki Żelaznego Druida V
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: 23 lipca 2013
„[...] Jeśli chcesz, żeby mroczne elfy złożyły ci wizytę w starym dobrym Midgardzie, to zrzucaj na nie wszystkie winy przez dobre piętnaście wieków - w końcu cię usłyszą.”

No i po kilku miesiącach spotkałam się po raz kolejny z jednym z moich książkowych przyjaciół, z Atticusem - ostatnim druidem. Przeżyłam z nim parę dość ciekawych przygód i po zakończeniu każdej z nich, mam ochotę na ich dalszą część. Tomy różnią się od siebie nie tylko poziomem, ale również licznymi zmianami w fabule - inne miejsca, postaci, wydarzenia, humor. Autor stara się za każdym razem przedstawić coś nowego, co wzbudzi w nas zaskoczenie i utkwi w pamięci. Po przeczytaniu Zbrodni i kojota zaczęłam mieć obawy, że kolejne części będą coraz gorsze, ale na szczęście się myliłam, ponieważ piątka zdecydowanie została lepiej przemyślana, a pisarz zaczął powracać do tematów, od których wcześniej się oddalił.

Granuaile to dziewczyna, którą powinien znać każdy, kto zapoznał się z wcześniejszymi tomami. Jak pewnie pamiętacie, zaczęła uczyć się po to, by zostać drugim druidem (co znacznie ułatwiłoby życie Atticusowi, który od wielu lat ze wszystkim musiał radzić sobie sam). Minęło dwanaście lat i w końcu przyszedł moment na to, by O'Sullivan splótł ją z ziemią. Niestety nie będzie tak łatwo to wykonać, ponieważ pomimo tego, że jedni bogowie będą starali się im pomóc i obdarują ich licznymi podarunkami, to drudzy zrobią wszystko, aby nie doszło do tego rytuału. Kiedy Atticus wraz z Granuaile i Oberonem lądują u stóp Olimpu, odkrywają że ich wrogowie nie mają wcale złych zamiarów oprócz pomocy w uratowaniu ich świata. Bohaterowie zanim ukończą swoje najważniejsze zadanie, zobaczą wiele dziwnych sytuacji i istot, zabiją paru nadprogramowych elfów i zobaczą, że klauny nie są wcale takie miłe. Będą walczyć tym razem... kijem i mieczem.

Od dawna zastanawiam się, po co sięgam po cykle książek, które czasami dłużą się w nieskończoność, czy po prostu mają kilka tomów. Z jednej strony uwielbiam to czekanie, nutkę ekscytacji kiedy wypatruje się na horyzoncie nowej części i możliwości bycia dłużej z naszymi ukochanymi postaciami. Jednak z drugiej czasami robi się to wręcz irytujące - wydawnictwo przestaje nagle wydawać kontynuacje, tom za tomem robi się coraz bardziej monotonnie i widać, że pisarz nie ma już pomysłów, albo ja sama nie mam w danym momencie możliwości kupienia świeżego egzemplarza. Plusy i minusy się zazwyczaj równoważą, jednak zdecydowanie wygrywa tutaj przywiązanie się do osób, które istnieją tylko na kartkach powieści. Czasami trudno jest pożegnać się z nimi już po kilkuset stronach, a jeszcze gorzej po dwóch tysiącach - jednak to nie jest aż tak wielką przeszkodą. Kiedy myślę sobie, że Kroniki Żelaznego Druida w Polsce miały wydane być jako trylogia, krzywię się z wyraźnym zniesmaczeniem. Bo jak tu przerwać tą niezwykle ciekawą opowieść tak szybko? Bez kolejnych i może bardziej intrygujących przeżyć, wydarzeń. Z pewnością byłby to zły pomysł nawet pomimo lekkiego zaniżania się poziomu serii, która zaczyna odżywać właśnie w tym, piątym tomie, z którym spędziłam niezwykle przyjemnie kilka jesiennych popołudni.

Jestem wdzięczna Kevinowi za to, że postanowił powrócić do krain bogów i opowiedzieć nam o innych nieznanych miejscach czy istotach. Nawet sam rytuał, który mnie niezmiernie intrygował, wypadł jeszcze korzystniej, niż mogłam to przypuszczać. Właściwie miałam wrażenie, że to ja jestem splatana z ziemią i że to przeze mnie przepływa moc Gai. Opowieści o mrocznych elfach powodowały u mnie ogromne zainteresowanie i chęć poznania ich sekretów już na samym początku. Zostałam również oczarowana tym, w jaki sposób autor opisywał uczucia łączące przeróżnych bohaterów - tutaj było to w końcu wyraźnie widać. Co jeszcze utkwiło mi w pamięci? Kolejna ewolucja bohaterów, jednak tym razem zupełnie inna, bardziej żywsza i można by rzec, że doroślejsza (jeśli można tak mówić o ponad 2000-letnim druidzie).

Kijem i mieczem to udana kontynuacja, w której zostało zawartych wiele tematów, na które czekałam już od bardzo dawna. Cieszę się, że nie porzuciłam Kronik już po trzeciej części, która trochę różniła się od dwóch poprzednich, czy też po czwartej - tej najsłabszej. Mogłabym się przyczepić do humoru, z którym najbardziej kojarzy mi się druid i cała ta historia, a tutaj naprawdę nie było wielu fragmentów, z których mogłabym się pośmiać. Słabą stroną też jest powtarzanie wydarzeń, które miały miejsce wcześniej i chwilami głupkowate zachowanie Atticusa. Oprócz tych mankamentów powieść jest jak najbardziej udana i tradycyjnie - gorąco zachęcam do zapoznania się z nią - myślę że warto.
Moja ocena 4+/6, 7/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Rebis.

Kroniki Żelaznego Druida:

środa, 9 stycznia 2013

Zbrodnia i kojot - Kevin Hearne


Tytuł oryginału: Tricked
Seria/cykl wydawniczy: Kroniki Żelaznego Druida tom IV
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: październik 2012
Książka dostępna tutaj: .klik.
,,- Taki ze mnie geolog, jak z pana Benally'ego dobroczynny przedsiębiorca - mruknąłem''

Kroniki Żelaznego Druida słyną z tego, że większość osób po przeczytaniu pisze o tym, że są ta książki, które przede wszystkim bawią i są dobrze napisane. Kevin Hearne stworzył świat całkiem odmienny od tych, które możemy spotykać w tego typu literaturze i co najważniejsze - nie ma tu zakazanej miłości, cukrowych i głupich nastolatek. Należę do grona osób, które uwielbiają pióro tego autora i zawsze z niecierpliwością czekają na nowe tomy, aby ponownie spotkać się z najstarszym i ostatnim druidem, jego cudownym psem i masą niezwykłych problemów. Jednak, patrząc z perspektywy czasu, muszę stwierdzić, że nowe części są coraz gorsze.. Na początek jednak przyjrzyjmy się z bliska samej fabule.

Atticus O'Sullivan po wyprawie do Asgardu nie może powrócić do swojego spokojnego życia, bo jest to już niemożliwe, przez to co zrobił w krainie bogów. Zniszczył kilku z najważniejszych, a Odyna doprowadził do tego, że stał się warzywem. W wyniku tego za druidem wyruszają w pościg bogowie piorunów, a jedyną osobą która może mu pomóc jest Kojot - indiański bóg oszustów. Wszystko zaczyna się od śmierci bohatera - tej upozorowanej - i to właśnie przez to Atticus musi srogo zapłacić, z czego na początku (oczywiście) nie zdaje sobie sprawy. Dlatego przychodzi mu walczyć ze skórokształtnymi, których nawet on nie jest w stanie zabić, czy robić rzeczy, których normalny człowiek nawet nie byłby sobie w stanie wyobrazić. Kiedy druid nie spodziewał się już niczego gorszego, nagle nadchodzi zdrada z nieoczekiwanej strony. Kto taki byłby w stanie zrobić coś tak potwornego Atticusowi? Przekonajcie się sami!

Zbrodnia i kojot już od samego początku napawała mnie obawami, ponieważ przypuszczałam, że może nie wypaść tak dobrze, jak chociażby część pierwsza czy druga. Po opisie możemy spodziewać się kolejnej niebezpiecznej przygody ze świetnymi bohaterami i licznymi powiązaniami z mitologią. Otóż tych powiązań niestety było mało, a był to jeden z lepszych atutów tej serii. Naprawdę oczekiwałam, że boginie będą pojawiać się częściej w najmniej oczekiwanych momentach i dzięki temu dowiem się o nich czegoś nowego, bądź też poznam nowych bogów. Ich frekwencję można wyliczyć na palcach jednej ręki, jest ich tyle co nic. Autor odszedł od wierzeń europejskich i skupił się na indiańskich, aczkolwiek według mnie, nie wypadło to dość korzystnie, bo pomimo chęci wprowadzenia czegoś nowego, wyszło to dość sztucznie. Dodatkowo miałam wrażenie, że autor nie napisał wszystkiego o nowym rodzaju magii i indiańskich wierzeniach, co trochę utrudniało lekturę.

Humor to coś na co czekałam po przeczytaniu wcześniejszych części, przy których śmiałam się praktycznie co chwilę. Już w III tomie nie bawiły mnie one tak jakbym chciała, a tutaj co prawda wypisałam kilkanaście stron, na których można przeczytać coś śmiesznego, ale nie jest to to samo. Atticus sprawia wrażenie zmęczonego nieustannym docinaniem wszystkim, a Oberon stał się mniej głupkowaty. To sprawiło, że sarkastyczne żarty nie ruszały mnie, a  jeśli nawet to powodowały zwykłe uśmiechnięcie się i nic poza tym. Język i styl autora nadal są na dość wysokim poziomie, chociaż miałabym pewne zastrzeżenia co do niektórych wypowiedzi, które miały bawić, a powodowały niesmak. Pomimo tego Hearne nadrabia wpleceniem w historię różnych historii głównego bohatera sprzed kilkuset laty, dzięki czemu mamy możliwość przyjrzeć się jego postaci, jak się zmieniał (czy w ogóle się zmieniał). Według mnie jest to dobre rozwiązanie i mam nadzieję, że w kontynuacji też coś takiego się pojawi. Kolejnym plusem jest szybko mknąca akcja powieści, a to sprawia że nie sposób się nudzić. Praktycznie co chwilę pojawia się ktoś nowy,  z niczego niespodziewanie robią się olbrzymie problemy, samochód ląduje na dachu, a ryś zamienia się ni z tego ni z owego w wielkich rozmiarów ptaka.

Postaci dorośleją i nieustannie się zmieniają - jak chociażby Oberon (pies, który potrafi rozmawiać w myślach), który zadaje dość mądre pytania i tym samym bardzo często wprawia Atticusa w niemałe zaskoczenie. Nasz kochany druid ze względu na wiele wydarzeń, które rozegrały się wcześniej, został zmuszony po raz kolejny do walki z kimś i pokazał że potrafi walczyć naprawdę róznymi sposobami i nie jest mu do tego potrzebny Fragarach. Granuaile (dziewczyna ucząca się na druida) staje się coraz bardziej wyrazista, dowiadujemy się o niej coraz więcej i dzięki temu można ją bez problemu polubić i mieć do niej pełne zaufanie. Można nawet stwierdzić, że idealnie pasuje do swojego nauczyciela, bo nie tylko on potrafi rzucić kąśliwe uwagi Jezusowi. Kojot - bóg oszustów - ukazuje nam się w pełnej krasie, przez całą powieść możemy go obserwować i na zakończenie stwierdzić, że nie nazywa się tak przez pomyłkę... W czwartym tomie pojawia się dużo nowych postaci, co jest w jakimś stopniu plusem, ale zabrakło mi tych starych, którzy wpłynęli w jakiś sposób na losy Atticusa.

Zbrodnia i kojot to kontynuacja dość dobra, ale spodziewałam się naprawdę czegoś więcej i chciałam, aby autor powrócił do tego jak tworzył historię w pierwszym tomie, który był bezapelacyjnie najlepszy. Według mnie, warto zapoznać się z tą serią, ponieważ bawi jak mało która, a poza tym naprawdę można spędzić miło i przyjemnie czas z ponad 2000 - letnim Atticusem! Czwarty tom może Was trochę zawieźć, jednak ja nie tracę nadziei i mam nadzieję, że Kevin Hearne w kolejnej części udowodni, że cykl nie musi stawać się gorszy i mniej ciekawy. Na koniec wystawiam ocenę dobrą i serdecznie polecam.
Moja ocena 4/6, 6/10
Za książkę dziękuję serdecznie wydawnictwu REBIS.!

Kroniki Żelaznego Druida:

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Między młotem a piorunem - Kevin Hearne

 


,,-No nie mogę. Ta paranoja to ci się, stary, normalnie pogłębia. Jak się ostatnio widzieliśmy, nie było aż tak źle.''

Kevin Hearne uczy angielskiego, a kiedy ma wolny czas hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Lubi również piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w przytulnym domku. Autor Kronik Żelaznego Druida.

Kroniki Żelaznego Druida, opowiadają o ostatnim druidzie Atticusie O'Sullivanie, który przeżywa nieco dziwne przygody i non stop rozbawia nas do łez. W każdej części poznajemy nowe postacie, w każdej części druid walczy przeciw jakiejś stronie i jest coraz niebezpieczniej. Więc co przygotował nam tym razem autor Kevin Hearne w książce ,,Między młotem a piorunem''? Czy nadal potrafi nas rozbawić swoimi dowcipami i czy najważniejsze, trzecia część trzyma poziom poprzednich?

Atticus musi dotrzymać obietnic złożonych w poprzednim tomie. Ma zdobyć magiczne jabłko, a aby je zerwać musi wyruszyć do Asgardu, co nie jest takie proste kiedy musi zabić na samym początku Norny.. Drugim zadaniem jest zabranie wampira, wilkołaka i kilka innych stworzeń do Asgardu, w celu zabicia Thora. Bohater podjął się trudnego zadania, ale czy je wykona? Chociaz lepiej zadać sobie pytanie, czy przeżyje? Wiadome jest, że łatwo nie będzie. Jezus i Morrigan ostrzegają druida, żeby zrezygnował z wyprawy, bo może się to zakończyć jego śmiercią..

Kevin Hearne już od początku Kronik Żelaznego Druida mnie non stop zaskakiwał: swoim humorem, niespodziewanymi zwrotami akcji, gadającym psem, mitologią - wszystkim. To wszystko złożone w jedno, daje naprawdę dobrze napisaną, pod praktycznie każdym względem serię książek. Zawsze z chęcią zabierałam się za czytanie Kronik, bo wiedziałam, że mam zapewnioną dobrą zabawę. ,,Między młotem a piorunem'', jest również ciekawą częścią, która wciąga, ale brakowało mi śmiesznych tekstów, które pojawiały się w drugiej części bardzo często. Czytałam i non stop śmiałam się, a tutaj tego niestety nie było. Owszem, kilka zdań dowcipnych się znajdzie, ale to nie to samo co wcześniej. 

Jednak mimo tego wielkiego, u mnie, minusa, autor zasłużył na pochwałę, dzięki fabule. Pierwszy raz zabiera nas do krainy bogów, co było niesamowite, bo inaczej sobie wyobrażałam ten świat, a okazał się jeszcze piękniejszy i bardziej tajemniczy. Nowością jest też kilka rozdziałów poświęconych na opowieści postaci, które wybierały się z Atticusem do Asgardu. Przedstawiają one wydarzenia, które zadecydowały o tym, że chcą zabić Thora, boga piorunów. To właśnie tutaj bohaterowie się do siebie zbliżają i poznajemy wiele tajemnic wampira i wilkołaka, które wcześniej były dla nas wielką niewiadomą.

Książkę ,,Między młotem a piorunem'', oceniam o pół punktu mniej, niż wcześniejszą część, ale nadal uważam że jest to dobry i ciekawy cykl, po który naprawdę warto sięgnąć. Warto poznać takich dowcipnych i oryginalnych bohaterów, z którymi można spędzić miło czas. Fajnie jest też czytać fragmenty, która bawią do łez, nawet jeśli je czytasz po raz dziesiąty. Polecam!
Moja ocena 5/6, 8/10
Za książkę dziękuję serdecznie wydawnictwu REBIS.!
******************
Tak w ogóle nie do tematu, ale posłuchajcie: 

środa, 24 sierpnia 2011

Raz wiedźmie śmierć - Kevin Hearne


''-Atticusie, chłopcze złoty, czy ja tu patrzę na twój goły tyłek, czy mam już jakieś zwidy? - zawołała wdowa z werandy.''

''Raz wiedźmie śmierć'' to druga część Kronik Żelaznego Druida, opowiadająca o 2100-letnim Atticusie O'Sullivanie, ostatnim z druidów. Po przeczytaniu części pierwszej, czyli ''Na psa urok'' nie mogłam się doczekać co będzie dalej, jak będzie wyglądało życie przystojnego bohatera. I się doczekałam.. :)

Kevin Hearne uczy angielskiego, a kiedy ma wolny czas hoduje bazylię i maluje pejzaże z córką. Lubi również piesze wycieczki, czytać komiksy i mieszkać sobie z żoną i córką w przytulnym domku. Autor Kronik Żelaznego Druida.

''-Dobrze. Ale chociaż wejdź tam ze mną się rozejrzeć. Obiecuję, że wyprowadzę cię natychmiast, jak się zaczniesz dotykać.''

Atticus O'Sullivan po zabiciu celtyckiego boga (część pierwsza) stał się popularny, przez co wiele istot chce, aby zabił jakiegoś boga, który zagraża danej istocie.  Najwięcej osób pragnie aby pozbawił życia boga piorunów Thora. Jednak nie myślcie, że to koniec kłopotów druida, bo to dopiero początek.. Kojot, indiański bóg-oszust wymaga żeby unicestwił upadłego demona polującego na terenie szkoły. Na dodatek bachanatki z Las Vegas chcą zająć miasteczko, w którym mieszka nasz bohater, i uczynić z niego miasteczko rozpusty.  Ponadto diaboliczne nazistowskie wiedźmy polują na polski sabat pod wodzą Maliny, przyjaciół Atticusa i jego samego. Następnym problemem jest uparty rosyjski rabin, który staje po nie tej stronie co trzeba.. Bohaterowi pomagają wilkołak, wampiry i polskie wiedźmy. Czy to wystarczy aby przeżyć? Przeczytajcie i dowiedzcie się sami. :)

Kevin Hearne w tej części rozbawił mnie do łez, autor ma takie poczucie humoru, że książka staje się o wiele barwniejsza i ciekawsza. :) No bo jak tu się nie śmiać z czegoś takiego: ''Kiedy żył jeszcze mój Sean, facet musiał mieć białe majtki i tyle. Serce mi się kraje, kiedy widzę, jak latasz na komandosa.'' (wypowiedź starszej wdowy). Według mnie pierwsza część była ciekawsza, jednak nie tak zabawna jak ta.

W ''Raz wiedźmie śmierć'' spotkamy kilka nowych postaci, jednak tutaj boginie nie pojawiają się tak często jak w poprzednim tomie. Język jest bogaty, spotkamy tutaj niemieckie nazwy i rosyjskie, ale od czasu do czasu nasz bohater będzie posługiwał się sloganem młodzieżowym, przez co będziecie mogli się pośmiać. 2100-letni druid i slogan młodzieżowy? Tylko u Kevina Hearne. :)

''(...) i wychyliła się, żeby spojrzeć, na co się tak gapię i... ja cię kręcę...
-Co za cy... cyzelowana tapeta.''

Książkę ''Raz wiedźmie śmierć'' polecam przede wszystkim osobom, które zapoznały się z częścią pierwszą. Osoby, które nie miały okazji przeczytać ''Na psa urok'' niech się śpieszą i czytają, na prawdę warto. Polecam!!
Moja ocena 5,5/6
Książkę dostałam od Domu Wydawniczego Rebis, za co serdecznie dziękuję!

czwartek, 30 czerwca 2011

Na psa urok - Kevin Hearne

 Fragarach

Ostatnio szukałam książki, dzięki której będę mogła się trochę pośmiać a jednocześnie będzie to wartościowa powieść. Nie wybrałam tych starszych pozycji, ale szukałam czegoś nowego a zarazem oryginalnego. Z pewnością taką książką jest ''Na psa urok'' Kevina Hearne. Gdy tylko książka do mnie przyszła, zabrałam się za czytanie i już na pierwszej stronie dostrzegłam, że ta książka jest dość nietypowa.

O czym jest?
Głównym bohaterem jest Atticus O'Sullivan, ostatni z druidów. Przez dwa tysiące lat ucieka przed bogiem miłości, polegając na swych nadprzyrodzonych mocach, wrodzonym sprycie i uroku osobistym. Wszystko układa mu się dobrze, do czasu kiedy w miasteczku Tempe w Arizonie, pojawia się piękna bogini śmierci Morrigan. Przynosi mu złe wieści - jego wróg jest już w drodze.. Atticus wie że zanosi się na poważne kłopoty, na dodatek w jego domu czeka na niego gość..

Hearne wykonał kawał dobrej roboty. Nie ma tutaj wątku miłosnego, tak jak teraz w prawie wszystkich książkach, ktoś kogoś zdradza itd. Wszystko jest przedstawione z perspektywy Atticusa, który jest arogancki i uroczy. Mówi to co myśli, choć czasami tego żałuje. W tej powieści spotkamy gadającego wilka irlandzkiego, watahę wilkołaków, barmankę opętaną przez boginię, wampira i polskie wiedźmy. Świat jest opisany dość szczegółowo, pomysły głównego bohatera, który obdarzony jest ciętym dowcipem, sprawiają że tę powieść czyta się jednym tchem.

Nie da się nie napisać nic o okładce, który przyciąga nas jak magnes. Miękka okładka, gdzie pewne elementy są wypukłe i ten przystojniak na okładce, który trzyma najpotężniejszy miecz. :)

Książka ''Na psa urok'' to pierwszy tom cyklu urban fantasy. Zauroczona aroganckim Atticusem i jego psem, z pewnością sięgnę po kolejną część. Kończąc czytać ostatnią stronę, nie mogłam uwierzyć że zaraz odłożę tę książkę. Polecam tę pozycję wszystkim, którzy są znudzeni zwykłymi powieściami o wiedźmach, wilkołakach i wampirach, a przede wszystkim tym którzy chcą przeczytać coś zupełnie innego. ''Na psa urok'' czyta się bardzo szybko i z pewnością się przy niej nie znudzisz czytelniku. Polecam!

Moja ocena 5,5/6
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję serdecznie wydawnictwu Rebis!