Tytuł oryginału: Hunted
Seria/cykl wydawniczy: Kroniki Żelaznego Druida 6
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 18 marca 2014
„Dobra wiadomość jest taka, że po tych wszystkich latach nadal żyjesz.
Zła wiadomość jest taka, że po tych wszystkich latach nadal żyjesz.”
Wiele osób chciałoby żyć ponad dwa tysiące lat i móc obserwować zmiany zachodzące na całym świecie. Wiecie, nie starzeć się i cały czas wyglądać na dwudziestolatka - tak jak Atticus O'Sullivan. Z tą tylko różnicą, że jest druidem. Kilka dni temu skończyło się nasze szóste już spotkanie, a teraz Wam o nim trochę opowiem. Jeśli nie macie nic przeciwko, ale zapewniam Was, że było super!
Oczywiście, jak na niego przystało - wpakował się w niezłe kłopoty (które chyba nigdy go nie opuszczają). Tym razem musiał uciekać przed dwiema boginiami łowów, Artemidą i Dianą, które nie ustąpiłyby dopóki nie zobaczyłyby go martwego. Trzeba dodać, że miały ogromne wsparcie Olimpijczyków i nie dało się ich łatwo usunąć. Atticus wraz z Granuaile i wilczarzem Oberonem przemierzyli Rumunię, Polskę i Francję, by w końcu móc poprosić o pomoc przyjaciela Tuatha De Danann. Żeby nie było jednak tak prosto, ucieczkę nieustannie przerywał im nordycki bóg Loki, dla którego spalenie kolejnej krainy było nieziemsko śmieszne. A wystarczyłaby śmierć druida, aby rozpętać początek apokalipsy.
Kronika wykrakanej śmierci to taki powrót do tych pierwszych, najlepszych (według mnie) tomów, w których autor nie przedłużał specjalnie fabuły, było ciekawiej, zabawniej i ogólnie lepiej. Tak właśnie jest tutaj. Główny bohater pomimo swojego stażu wiekowego nadal rzuca błyskotliwe teksty i potrafi bawić czytelnika. Bardzo spodobały mi się również jego bliższe relacje z psem, uczennicą i niektórymi bogami. No właśnie. Dzięki tym bliższym relacjom mogłam lepiej poznać bohaterów, którzy pojawiali się na łamach tej serii już wcześniej, albo poznać zupełnie nowych, których autor przedstawił w naprawdę fajny sposób. Pokaz nowych zdolności, trzymane w ukryciu sztuczki, które nagle zaskakiwały wszystkich w walce i mnóstwo niebezpiecznych i śmiesznych przygód - to tylko ułamek tego co dzieje się w tej części.
Kevin Hearne stworzył świat, który ma jakieś swoje wady, ale i tak mogę polecać zapoznanie się z nim każdemu niezależnie od płci, czy wieku. Bo Kroniki Żelaznego Druida mogą spodobać się każdemu - może być tylko różnica zdań odnośnie poszczególnych tomów, bo są gorsze i lepsze. Ale nie można powiedzieć, że seria jest nudna i nie da się przy niej bawić. Bo da się, a dowodem tego są miłośnicy twórczości tego pisarza, którzy udzielają się regularnie na jego Facebooku.
Warto jeszcze wspomnieć o opowiadaniu dorzuconym na samym końcu książki, które jest tak jakby księgą 4.5 pomiędzy Zbrodnią i kojotem, a Kijem i mieczem. Często wydawnictwa rezygnują z wydawania takich dodatków do powieści, o czym też wspomina sam autor, ale dołączenie tego do Kroniki wykrakanej śmierci było świetnym pomysłem. Krótki tekst nawiązuje do wydarzeń, które miały miejsce w wymienionych przeze mnie tomach i dzięki temu wiele rzeczy nam się rozjaśnia.
Tak czy siak - polecam Wam bardzo, bardzo mocno (naprawdę bardzo) ten cykl, jeśli go jeszcze nie znacie. Atticus to jeden z najśmieszniejszych i najbardziej zwariowanych bohaterów, jakiego udało mi się spotkać w mojej karierze czytelniczej i dzięki któremu mogłam się świetnie bawić. Więc, nie mówcie nie, powiedzcie tak i biegiem do księgarni! :)
Moja ocena 5/6, 8/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Rebis.
Kroniki Żelaznego Druida:
Na psa urok | Raz wiedźmie śmierć | Między młotem a piorunem | Zbrodnia i kojot | Kijem i mieczem | Kronika wykrakanej śmierci