,,Każdego z nas czeka śmierć, bez wyjątku, ale Boże... czasem Zielona Mila wydaje się taka długa.”
Wydawać by się mogło, że to moje pierwsze spotkanie z Zieloną Milą, jednak tak nie jest.. Kilka miesięcy temu oglądałam film, o którym myślałam przez kilka dni, o tym jak pod koniec seansu po policzkach płynęły łzy, nad którymi nie dało się zapanować. Film wstrząsnął mną do głębi, czy tak samo było z książką? Dowiecie się tego trochę dalej..
Stephen King jest uważany za mistrza grozy, a dla mnie jest jednym z ulubionych pisarzy. Mimo, że przeczytałam jego dwie słabe książki, nadal lubię sięgać po te wysoko oceniane i sama porównywać książkę do poprzednich przeczytanych. Nie myślałam, że sięgnę po tę pozycję tak szybko, odkładałam ją na później i w końcu za sprawą projektu ROZMAWIAJMY, przeczytałam..
Jest rok 1932, gdzie w USA panuje głód i bezrobocie. W tym samym czasie Paul Edgecombe pracuje w więzieniu jako strażnik na bloku E. Bloku, z którego więźniowie nie wychodzą. Oni umierają na krześle elektrycznym, zwanym inaczej Starą Iskrówą. Ostatnią drogą jaką pokonają jest przejście do sali śmierci po zielonym linoleum.
Paul na co dzień spotyka się z ludźmi, którzy kogoś zamordowali, zgwałcili itd. Pewnego dnia na blogu E pojawia się John Coffrey, olbrzymi murzyn, który został skazany za zbrodnię dwóch bliźniaczek. Gdy go złapali powtarzał non stop: ,,Nie mogłem nic pomóc''. Nikogo to nie obchodziło co mówił, powtarzał. Dla nich najważniejszą rzeczą było to, że zabił dwie małe dziewczynki. Myślicie teraz, że sprawiedliwie by było posadzić go na krześle elektrycznym? To takie proste niestety nie jest, bo jak się okazuje sprawy wyglądają nieco inaczej..
Po przeczytaniu nie wiedziałam co powiedzieć. Oglądałam film, więc wiedziałam co się wydarzy jednak zakończenie było dla mnie takim samym zaskoczeniem jak dla tych, którzy pierwszy raz mieli styczność z Zieloną Milą Stephena Kinga. Przeczytanie książki rozłożyłam sobie na cały tydzień, dlatego, że nie mogłam przeczytać tego ''na jeden raz'' i tak właściwie nie miałam kiedy i jak. Lekturę wbrew pozorom czyta się szybko, za co należy dziękować autorowi że nas nie zanudzał niepotrzebnymi opisami.
Bohaterowie.. Czytając na pewno każdy zauważy, że postacie wykreowane przez Kinga są wyraziste. O każdym można się dowiedzieć co nieco, a najciekawszym stanowczo był Paul Edgecombe i John Coffrey. Problemy, rozmowy, myśli, cud, zdziwienie i wyraz twarzy skazanego. Fragmenty z tymi elementami mogłam czytać kilka razy, bo sama nie mogłam uwierzyć, ze King potrafi wprowadzić czytelnika w taki straszny i zarazem piękny świat.
Nie oceniam tej książki na maksimum punktów, bo film jednak (o dziwo!) podobał mi się bardziej. Nie wiem dlaczego, może w nim było ,,to coś'', czego nie zauważyłam podczas czytania?
,,Zielona Mila'' jest którąś z kolei przeczytaną książką Stephena K. która mnie zachwyciła i pozostawiła jakiś ślad w moim mózgu. O takiej lekturze nie da się zapomnieć od razu, po prostu. Nie chce was na siłę zachęcać do przeczytania tej książki, ale naprawdę warto. :)
Moja ocena 5,5/6
Mam w planach od bardzo bardzo dawna, jednak nie mam szczęścia w znalezieniu jej. Może mi się kiedyś uda ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTeż zaczęłam od filmu, ale to nie zmniejszyło mojego zachwytu książką - jest nieziemska ;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie widziałam filmu, ale zamierzam to zrobić w najbliższym czasie. :)
OdpowiedzUsuńGabrielle_: To trzymam za to kciuki. :)
OdpowiedzUsuńgiffin: Popieram! :-)
Gosława Ka.: To fajnie. A książkę czytałaś, tak? :)
Szkoda, że najpierw obejrzałaś film... Ale i tak myślę, że jest on w pewnym sensie lepszy od książki. W każdym razie "Zielona mila" warta jest każdej poświęconej jej chwili i pozostawia po sobie niezaprzeczalne wrażenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A ja właśnie zostawiłam sobie film na deser i książka podobała mi się bardzo! Dlatego chętnie sięgnę po inne pozycje tego autora.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że nie da się zapomnieć o tej książce. Muszę przyznać, że na mnie również większe wrażenie wywarł film, kompletnie się wzruszyłam i po obejrzeniu czułam się wstrząśnięta. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJak mogłabym odpuścić sobie tak wysoko ocenianą książkę? Na pewno po nią sięgnę, film też obejrzę (w końcu^^")
OdpowiedzUsuńJa również przy filmie płakałam jak bóbr i mimo to, iż wiedziałam czego się spodziewać po książce nie udało mi się uniknąć mokrych oczu. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKsiążkę jak najbardziej przeczytam jak znajdę wreszcie czas na książki "nie do recenzji", ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klaudyna.
Czytałam książkę i widziałam film - robi niesamowite wrażenie. Dawno nic mnie tak nie poruszyło. Trzeba przeczytać, trzeba obejrzeć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Bardzo mi zależy na przeczytaniu i oglądnięciu. O filmie słyszałam same dobre rzeczy, więc sądzę, że książka też mnie nie zawiedzie;)
OdpowiedzUsuńna swoim koncie mam już kilka książek Kinga, ale Zielona mila jeszcze przede mną. może powodem tego jest znajomość filmu, który na pewno odbierze część przyjemności z czytania.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam w przyszłości tą książę, gdyż wydaje się być dobrą lekturą.
OdpowiedzUsuńPiękny film i piękna książka. Choć film widziałam już paręnaście razy to i tak zawsze na nim płaczę
OdpowiedzUsuńFilm widziałem i rzeczywiście jest mocny.
OdpowiedzUsuńNiestety, ja się jakoś do Kinga przekonać nie potrafię. Czytałem już "Lśnienie", "Sklepik z marzeniami" i na półce czeka "Szkieletowa załoga".
Zobaczymy jak pójdzie.
Pozdrawiam :)
Widzę, że akcja działa, bo co chwile natrafiam na recenzję tej książki. Ja znam film i chętnie się przyłaczę, jak ją znajdę, bo film znam i podobał mi się.
OdpowiedzUsuńWżarło mi komentarz, CUDOWNIE! Pisałam, że to pierwsza recenzja tej książki, którą przeczytałam (a książki nie miałam w rękach, zaś film nigdy mnie nie interesował). Dziękuję za wzbudzenie we mnie ciekawości i chęci do jej przeczytania, co rzadko się zdarza :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dobra książka!
OdpowiedzUsuńksiążki nie czytałam, ale oglądałam film i byłam pod wielkim jego wrażeniem.
OdpowiedzUsuńO, a u mnie akurat było na odwrót i książka podobała się bardziej od filmu, który oczywiście i tak był wspaniały :)
OdpowiedzUsuńObejrzałam kiedyś zaledwie fragment filmu, który niezwykle mnie zaciekawił. Po książkę sięgnę, ale to jak będę miała czas... ;)
OdpowiedzUsuńŻałuj kochana, że najpierw film potem książka. Ja odmówiłam filmu, sięgnęłam najpierw po lekturę, dlatego mnie tak zachwyciła. Gusta gustami, według mnie jednak książka zdecydowanie lepsza. Zielona Mila nie przedstawia aż tak wyraziście bohaterów... Przeczytaj "Sklepik z marzeniami" Kinga, a przekonasz się co to znaczy przedstawić każdego mieszkańca miasta od A do Z. Ja po krótkim czasie zapamiętałam już imiona ich wszystkich (co rzadko mi się zdarza przy tak dużej ilości bohaterów). No, Stephen jest również jednym z moich ulubionych pisarzy. Nawracając się do horrorów, grozy oraz fantastyki polecam książki autorstwa Grahama Mastrertona. Geniusz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i postaram się przejrzeć jeszcze kilka starszych recenzji na miarę moich możliwości i czasu.
Twoja Nadia : )
Uwielbiam książki Kinga . Nie zawiódł mnie i tym razem :)
OdpowiedzUsuńhttp://czytaniemoimhobby.blog.pl/