niedziela, 16 czerwca 2013

Filmowo {14}

_____________________________________________________________

Ostatnia piosenka (2010)
Życie siedemnastoletniej 'Ronnie' (Miley Cyrus) zostaje wywrócone do góry nogami po wstrząsającej informacji o rozwodzie rodziców i przeprowadzce ojca (Greg Kinnear) z Nowego Jorku na Tybee Island w Georgii. Trzy lata później bohaterka nadal czuje złość i alienuje się od rodziców. Matka (Kelly Preston) uważa, że najlepszym pomysłem dla córki, będzie wyjazd do ojca i spędzenie z nim lata. Ojciec Ronnie, były pianista i nauczyciel, wiedzie spokojne życie pochłonięty tworzeniem dzieła sztuki, które stanie w centrum lokalnego kościoła.
Są filmy, które mogę oglądać w nieskończoność i nigdy mi się nie znudzą, nadal będę przeżywała wszystko tak, jakbym obraz widziała po raz pierwszy w życiu. Tak mam z Ostatnią piosenką, obejrzaną już trzy razy, przy której śmieję się i płaczę - a wtedy wszystkie emocje eksplodują i nie mogę z nimi nic już zrobić. Niektórzy krytykują grę aktorką Miley czy Liama, ale dla mnie zagrali niesamowicie i naprawdę prawdziwie - gdyby było na odwrót, nie uroniłabym ani jednej łzy. Żałuję trochę, że nie zaczęłam od książki, ale ona jeszcze przede mną... Wam polecam z całego serca ten film.
Ocena 10/10
_____________________________________________________________

 Samsara (2011)
Po 20 latach od nakręcenia kultowej "Baraki" Ron Fricke powraca na srebrny ekran fenomenalnym obrazem "Samsara". To poetycki film bez słów, zapierająca dech podróż przez 25 krajów i kultur z porywającą muzyką Lisy Gerrard i Dead Can Dance w tle. Film kręcono przez 5 lat, wyłącznie na taśmie 70 mm, co wpłynęło na jego wyjątkową wartość estetyczną. Sam tytuł zaś wywodzi się z sanskryckiego określenia nieustannego przepływu i powtarzającego się cyklu narodzin , życia, śmierci i odrodzenia. "Samsara" to wizualna i dźwiękowa uczta, której nie można przegapić.
Kultowej Baraki nie oglądałam, ale nic nie stało mi na przeszkodzie, żebym miała nie obejrzeć Samsary, która zauroczyła mnie już po zobaczeniu zapowiedzi. Zaciekawiła mnie również forma - tylko obraz i dźwięk - bez słów. Wydawać by się mogło, że będzie nudno, ale nie było. Zamiast tego siedziałam z otwartymi szeroko oczami i nie mogłam napatrzeć się na to co widzę, na to jaki świat jest piękny, ale też niesprawiedliwy i brudny. Dla osób kochających sztukę - film będzie rewelacyjną ucztą dla oka.
Ocena 10/10
_____________________________________________________________

 Piękne Istoty (2013)
Piękne istoty to film oparty na pierwszej części powieści autorstwa Kami Garcii oraz Margaret Stohl. Opowiada historię szesnastoletniego Ethana Wate'a, który mieszka na południu Stanów Zjednoczonych. W małym miasteczku Gatlin w Karolinie Południowej czas stanął w miejscu, a ludzie ciągle postrzegają wojnę secesyjną poprzez pryzmat "północnej agresji". Jednakże pierwszego dnia kolejnego roku szkolnego Wate (Alden Ehrenreich) spotyka tajemniczą Lenę Duchannes (Alice Englert), siostrzenicę lokalnego odludka (Jeremy Irons), a także... dziewczynę swoich marzeń. Ethan szybko odkrywa, że Lena nie jest typową nastolatką, a ich rodzący się związek nie opiera się tylko i wyłącznie na fizycznym przyciąganiu, lecz również na tajemniczej więzi, która już niedługo zmieni ich życie.
Pamiętacie jak oceniłam książkę, na podstawie której nakręcono film? Spodobała mi się średnio, minusy i plusy się zrównoważyły i jakoś to wypadło, a jak jest w tym przypadku? Bardzo podobnie do pierwowzoru. Nadal wkurzający główny bohater, który wpycha się w życie Leny, ale za to piękne kreacje, charakteryzacja, widoki i gra aktorska stoją na wysokim poziomie. Film wypada lepiej niż powieść - dlatego polecam. :)
Ocena 6/10
_____________________________________________________________

Spotkania na krańcach świata (2007)
Antarktyda w filmie Herzoga znajduje nowy wymiar i znaczenie. Południowe krańce naszego świata są magnesem dla plejady gwiazd nauki, którym znudziła się postindustrialna cywilizacja codzienności. Naukowcy pracują tu dla ludzkości, która wkrótce ma opuścić Ziemię. Reżyser stawia pytania o to, kim są, jakie są ich marzenia. Jego bohaterowie są dość ekscentryczni. Elektryczne gitary na dachu stacji naukowej oddalonej o dziesiątki kilometrów od głównego miasteczka, to tylko jeden z wielu przykładów ich indywidualizmu. Hydraulik, wywodzący się z królewskiej rodziny Azteków czy filozof pracujący jako operator koparki, to inny przykład elitarności tego miejsca. Swoboda, z jaką o swojej pracy i jej wyjątkowym charakterze opowiadają, fascynuje i odzwierciedla ich wewnętrzną wolność. W Mc Murdo, głównej bazie naukowej, która przypomina miasteczko górnicze, nadal stoi dom zbudowany w 1901 roku przez pierwszych zdobywców Antarktydy, Scotta i Shackletona. Herzog pokazuje materiały archiwalne, nadając drugi wymiar oglądanej teraźniejszości.
Jest wiele osób, których fascynuje świat, ale słyszałam o niewielu, którzy o Antarktydzie myśleliby pozytywnie. Jasne, że jest tam zimno, ale też pięknie i fascynująco, bo mało ludzi tam dotarło. Herzog przybliża nam ten kontynent i pokazuje jego indywidualizm oraz liczne ciekawostki. Warto zobaczyć chociażby po to, żeby więcej wiedzieć o tym niedostępnym dla nas zakątku świata. Niezwykły obraz.
Ocena 10/10
_____________________________________________________________

Opisy filmów pochodzą ze strony: http://www.filmweb.pl/
Filmy oglądam na stronie http://zalukaj.tv -
_______________________________________________________

22 komentarze:

  1. "Ostatnia piosenka" też mnie wzruszyła i mogłabym ten film oglądać w nieskończoność! "Pięknych istot" nie miałam jeszcze okazji obejrzeć, więc wszystko przede mną. O reszcie nie słyszałam, ale w wolnej chwili postaram się obejrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Ostanią piosenkę", ale filmu nie oglądałam i nie wiem czy go obejrzę, natomiast co do "Pięknych istot" również mam bardzo mieszane uczucia. :) Czytałam książkę, ale nad filmem poważnie się zastanawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam zobaczyć film, może się nie zawiedziesz. :) Piękne Istoty są właśnie takim dziwnym tworem, niedopracowanym i z zepsutym pomysłem przez tego irytującego Ethana i kilka innych elementów.

      Usuń
  3. Co to "Samsary" to zgadzam się w pełni z każdym Twoim słowem. Obejrzałam ją w dniu premiery na Warszawskim Festiwalu Filmowym, podobnie jak Ty, nie mając wcześniej styczności z "Baraką". A przyznać muszę, że powodem mojego zainteresowania tym obrazem była uwielbiana przeze mnie Lisa Gerrard, która współtworzyła do niego ścieżkę dźwiękową. I nie wiem w sumie czym byłam bardziej zachwycona - samą produkcją, czy może tym, że zaledwie kilka rzędów za mną siedzi jedna z najlepszych żeńskich wokalistek...Chętnie obejrzałabym natomiast "Spotkania na krańcach świata", jako że uwielbiam podróże :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Ja oglądałam film w domu, ale dałabym wiele, żeby zobaczyć go na wielkim ekranie:) I drugie WOW, ja bym nie mogła normalnie go obejrzeć, wiedząc że za mną ktoś taki siedzi. *__* Mega Ci zazdroszczę. Spotkania polecam, bardzo ciekawy i dobry dokument. ;)

      Usuń
  4. Widziałam tylko Ostatnią piosenkę i ryczałam tak strasznie, że dwa dni mi opuchlizna schodziła. Eh, eh.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Ostatnią piosenke" czytalam i była całkiem całkiem, choć dość przewidywalna. Muszę film obejrzec, mam nadzieje ze bardziej mi sie spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po dobnie jak Ty bardzo lubię "ostatnią piosenkę" najpierw przeczytałam książkę potem sięgnęłam po film, co do "Pięknych istot" dla mnie film to totalna porażka

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam jedynie "Ostatnią Piosenkę". Film bardzo dobry, chociaż i tak dużo bardziej wolę książkę, to przy niej bardziej się wzruszyłam. Jeśli chodzi natomiast o "Piękne Istoty" to słyszałam o książce same dobre rzeczy, a filmu nie oglądałam, bo czekam najpierw na książkę.

    Pozdrawiam,
    Gosiek
    http://blask-ksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, a dla mnie film "Piękne Istoty" wypadł gorzej niż książka - nie było tej więzi umożliwiające rozmowę bez słów. Byłam w kinie i czasu nie uważam za zmarnowany - początek był bardzo dobrym wprowadzeniem.
    "Ostatnia piosenka" to film, który widziałam jeden raz i chyba tyle mi wystarczy :) Chciałabym zobaczyć jaka jest ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widziałam Samsarę i również niezwykle mi się podobała. Co do "Ostatniej piosenki" odstrasza mnie obsada aktorska ale może przełamię się i obejrzę zapraszam http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystkie te filmy są na mojej liście. Jednak "ostatnia Piosenka" jakoś mnie do siebie nie przekonuje, próbowałam multum razy oglądać, jednak wyłączałam po 20 minutach.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oglądałam Ostatnią piosenkę i także kilkakrotnie. Planuję obejrzeć Piękne istoty.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oglądałam Piękne Istoty i w sumie w miarę mi się podobały.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ostatnia piosenka to jeden z moich ukochanych filmów, oglądałam go przedwczoraj, po raz kolejny, i za każdym razem podoba mi się coraz bardziej. A piękne istoty... średnie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Z tych wszystkich filmów oglądałam tylko "Ostatnia piosenka". I także tak jak ty, jeszcze nie przeczytałam książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniałe recenzje, chyba muszę obejrzeć filmy :) naprawdę świetny blog:)

    http://faaantasyworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. "Samsara" już kiedyś mnie zaintrygowała, głównie egzotycznie brzmiącym tytułem. Jako że do teraz nie miałam możliwości jej zobaczyć (a Twoja recenzja z pewnością nie odstręcza od filmu), pewnie w najbliższym czasie zawiśnie na moim ekranie ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oglądałam jedynie Ostatnią piosenkę i Piękne istoty. Oba mi się bardzo podobały. Ten pierwszy to ekranizacja książki Sparksa - próbowałam czytać, ale nie lubię stylu tego pisarza. Za to o dziwo uwielbiam ekranizacje jego książek. :)
    Z dwóch pozostałych chętnie oglądnęłabym Samsarę.

    OdpowiedzUsuń
  18. dostałam te książkę kiedy kupiłam impregnat. W prezencie! trochę to słabe, ale pozycja godna przeczytania!

    OdpowiedzUsuń
  19. Z powyższych tytułów oglądałam tylko "Ostatnią piosenkę" (rewelacyjna rola aktora grającego brata Ronnie!), podobał mi się, ale notę 10/10 otrzymała ode mnie książka, która, o dziwo, powstała po nakręceniu filmu, a nie na odwrót ;).

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz pozostawić po sobie jakiś ślad - proszę przeczytaj post wyżej, żebyś wiedział/a przynajmniej, co komentujesz. =)