Tytuł oryginału: Tales of female nomad: living at large in the worldWydawnictwo: PascalData wydania: październik 2012
,,Jej opowieść przypomniała mi, że kiedyś marzyłam o pływaniu dookoła świata, spływie Amazonką, spotkaniach z pierwotnymi plemionami i poznawaniu ich życia. Kochałam tę ukrytą we mnie dziewczynę, która potrafiła marzyć.''
Są książki po które sięgam rzadko, ale to właśnie one wywierają na mnie największe wrażenie, inspirują, zmuszają do działania i sprawiają, że wiara w swoje marzenia nie zanika, a powiększa się. Mam na myśli pozycje podróżnicze, w których ludzie opisują jakie przeżyli niesamowite przygody, co musieli zrobić, co wpłynęło na to, że podjęli takie kroki. Historie takich osób są niezwykle motywujące i podbudowują naszą osobowość. Jak w takim razie wypadła opowieść spisana przez Ritę Golden Gelman?
Główną bohaterka jest sama autorka, bo to ona opisuje nam jak wyglądało jej życie po rozwodzie z mężem. Wiele osób po takim zdarzeniu rezygnuje ze wszystkiego, a ona postanowiła poszukać innego sposobu na życie, bez faceta u boku. I odnalazła. Przez ponad dwadzieścia lat podróżuje, prowadzi koczowniczy styl życia i nie ma stałego adresu. Jej pasją jest poznawanie ludzi, co można zaobserwować na pierwszy rzut oka czytając Zawsze o tym marzyłam. Nieustannie zawiera z kimś przyjaźnie, ktoś zaprasza ją jako nieznajomą do swojego domu, a po wymianie zdań stają się dla siebie bliższymi osobami. Jej sposobem na ich lepsze poznanie, jest zamieszkanie wśród danej społeczności - nieważne czy to będą dzikie plemiona czy rodzina książąt. Miała możliwość brać udział w religijnych ceremoniach, widzieć skutki czarnej magii. Rita sama nie wie gdzie będzie za pół roku, zawsze idzie za instynktem, który prowadzi ją w najbardziej fascynujące miejsca świata.
Książka przeleżała u mnie kilka miesięcy i mimo że codziennie mój wzrok padał na jej piękną okładkę, mówiłam sobie, że przeczytam ją za jakiś czas. Ten ''jakiś czas'' stanowczo za bardzo się przedłużył i postanowiłam spróbować wgłębić się w świat podróży w ferie, dni wolne od szkoły. Myślałam, że pochłonę ją w mgnieniu oka, a tak się nie stało. Historia wciąga, jest opowiedziana bardzo ciekawie i realistycznie, ale w między czasie wiele razy budziłam się na tym, że zamiast czytać rozmyślam nad tym, co ja zrobiłabym w danej sytuacji, czy odważyłabym się. Pytań miałam tysiące i do siebie i do autorki i to właśnie spowodowało, że czas czytania się wydłużał. Niemniej jednak cieszyłam się z tego, ponieważ nie chciałam szybko zakończyć zwiedzania oczami wyobraźni tych pięknych miejsc, chciałam jak najdłużej cieszyć się z tego, czego doświadczyła autorka.
Sięgając po Zawsze o tym marzyłam, wiedziałam że nie zobaczę zdjęć, które z pewnością podwyższyłyby jakość tej książki, ale czytając tę historię wiele razy zastanawiałam się, dlaczego ich tu nie ma. Fotografie urozmaiciłyby lekturę, pomogłyby w budowaniu pewnej atmosfery. Zabrakło mi też pewnych szczegółów, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego że byłoby to niemożliwe, bo książka miałaby wtedy trzy razy tyle stron. Rita Golden Gelman często przedstawiała pewne fazy gotowania i samo jedzenie, tak o jedzeniu można było przeczytać co kilka stron. Było to interesujące i sprawiało, że czytelnik sam miał ochotę pójść i to ugotować, ale oczekiwałam bardziej przedstawienia szczegółowo miejsc, w których była, niż tego co jadła.
Zawsze o tym marzyłam to książka po której spodziewałam się trochę więcej, ale nie jest z pewnością tak źle, jak mogłoby być. Opowieści były bardzo intrygujące i sprawiały, że nie mogłam usiedzieć na miejscu, bo automatycznie chciałam być tam i przeżywać to co Rita. Poznawać tak niezwykłych ludzi, ich obyczaje i tradycje, starając się przy tym do niczego nie wtrącać. Autorka odnalazła nowy sposób na życie, przy tym motywując wielu ludzi, do których teraz należę i ja. Poznawanie świata jest czymś niezwykłych, więc dlaczego by nie próbować? Mimo kilku wad, uważam że po pozycję warto sięgnąć i poczytać o doświadczeniach tej fascynującej kobiety, która odważyła się pojechać do miejsc nieznanych i tajemniczych. Polecam!
Moja ocena 4+/6, 7/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Pascal!
Strona autorki: tu
Teraz mam dylemat, ogólnie mnie zainteresowałaś, niemniej zazwyczaj też nie sięgam po takie lektury. Dlatego na razie się wstrzymam, najwyżej przeczytam w wakacje :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem przekonana xd Nie wiem czemu, ale raczej nie sięgnę ;3
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu odświeżenie i wzmocnienie wiary w spełnienie marzeń bardzo pomaga;) Powodzenia w realizaji Twoich :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy sięgnę po książkę, ale gdyby kiedyś mi się nawinęła przypadkiem, to się zastanowię ;)
Może kiedyś sięgnę, trochę nie moje klimaty, ale jestem ciekawa.
OdpowiedzUsuńLiteratura podróżnicza coraz bardziej mnie ciekawi, dzisiaj kupiłem "Bezsenność w Tokio" Marcina Bruczkowskiego. Zapowiada się świetnie, zobaczymy jaka będzie. :)
OdpowiedzUsuńRozważam też lekturę książek Wojciecha Cejrowskiego/Martyny Wojciechowskiej, mimo, że za bardzo nie mam czasu i pieniędzy na dalekie podróże, to chętnie oglądam o nich programy telewizyjne, teraz, jeśli mi się spodoba, to zacznę również o nich czytać.
Pozdrawiam. :3
Książki Martyny to właściwie to samo co jest w programie telewizyjnym. Tylko tutaj możesz o tym przeczytać. Cejrowskiego jeszcze nic nie czytałam. :)
UsuńCejrowski jest sto razy lepszy w książce (w telewizji nie mogę na niego patrzeć) i do tego jest sto razy lepszy niż Wojciechowska (ale też tylko jeżeli patrzeć na książkę;p)
UsuńTak mi się przypomniała jakaś recenzja "Jedz, módl się i kochaj" w której autorka mówiła, że jak się czyta te ostatnie powieści, to aż chce się rozwodzić, bo po rozwodach te kobiety zaczynają pasjonujące życie:D
Sama książka baaaaardzo mnie zainteresowała, bo całkiem lubię literaturę podróżniczą. Ale chyba najbardziej zaczarował mnie ten pierwszy cytat. I tak sobie tworzę listę książek, które muszę kupić natentychmiast i ta też się tam chyba znajdzie. Tylko potem będzie wielkie wykreślanie, muszę wybrać jedną książkę. Blee, nie lubię takich wyborów.
Ja Martynę uwielbiam, ale właśnie dzięki programowi, a nie książkom. Bez sensu jest dla mnie pisanie ich, jeśli to samo przedstawia w swoim programie. A za pozycje Cejrowskiego muszę się wziąć :D
UsuńHahaha :D Ale faktycznie coś w tym jest, sama obejrzałam już sporo filmów, w których główne bohaterki zaczynały podróżować po rozwodach. A to chyba pierwsza taka książka :>
Książkę polecam, chociaż bardzo żałuję że nie ma zdjęć :x Ale nawet jakby autorka chciała to i tak by ich nie dodała, bo wtedy aparatu nie miała. I takich wyborów chyba nikt w sumie nie lubi :P
Nieczęsto czytam tego typu książki, ale bardzo mnie zainteresowałaś. Faktycznie szkoda, że w tak pięknej książce brak zdjęć- może kiedyś zostanie wydane wydanie ze zdjęciami?...
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie. Autorka nie ma wielu zdjęć, bo (jak się dowiedziałam) chciała być taka jak Ci ludzie, jeśli oni nie mieli aparatów, ona też nie. I kilkadziesiąt lat temu nawet ona sama tego aparatu z pewnością nie miała. Ale mogła dorzucić jakieś swoje nowe :D
UsuńCiekawie i podróżniczo :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być interesująca. Ma kilka mankamentów, ale jak to każda. Ja chętnie przeczytam, gdy trafi w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńeM ma słabość do wszystkich podróżniczych/kluturowo/ciekawostkowych ksiażek i programów. Strasznie mnie to wciąga w pewnym momencie. I na dokładkę nie chce puścić. Eh.
OdpowiedzUsuńKsiążka ciekawie się zapowiada, już w księgarni rzuciła mi się w oczy ;)
Ostatnio z powodu studiów zacząłem sięgać po tego rodzaju pozycje, szczególnie autorstwa Ruth Benedict. Akurat o tej autorce jeszcze nie słyszalem, ale wszystko jest do nadrobienia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O, czekałam na tę recenzję! ;)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce, i na razie tylko ją przejrzałam. Również jestem trochę zawiedziona, że nie ma tam zdjęć... Ale koniecznie muszę ją przeczytać, uwielbiam literaturę podróżniczą :D
O zdjęciach pisałam trochę wyżej w odpowiedzi do komentarza Perry ;) W takim razie polecam!
UsuńWady ma każdy, jakby mi wpadla do reki to bym nie poardziła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Czytałam i u mnie było dokładnie tak jak u Ciebie - lektura trwała dłużej prze masę pytań, minuty wyobrażeń itp. Książka zachwyciła mnie, jednak po Twojej recenzji stwierdzam, że faktycznie przydałyby się zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuń