Tytuł oryginału: The Iron DaughterSeria/cykl wydawniczy: Żelazny Dwór tom IIWydawnictwo: AmberData wydania: luty 2012
,,Cóż za kłamstwo. Nawet jak skończę dziewięćdziesiątkę, zapadnę na starczą demencję i zapomnę wszystko, to wspomnienie zimowego księcia będzie jak świecąca latarnia morska, która nigdy nie gaśnie.''
Są serie, które od samego początku przyciągają mnie jak magnes i zawsze z niecierpliwością wyczekuję premier kolejnych części. Do takich należy z pewnością Żelazny Dwór, który mnie oczarował swoją magią, romantyzmem i niebezpieczeństwem. Druga część została wydana rok temu, a ja dopiero teraz po nią sięgam, można by rzec że to już tradycja - wolę sięgać po coś trochę później kiedy minie na to szał . Chyba minął, nie?
Meghan Chase przebywa aktualnie w pałacu u królowej zimowych elfów - Mab. Jest tam, ponieważ dotrzymała obietnicy, którą złożyła Ashowi. Bohaterka nie wie dokładnie, jak długo znajduje się tam i czy królowa kiedykolwiek wypuści ją jako wolną osobę. A nawet jeśli będzie miała możliwość powrotu do domu, co zrobi gdy dowie się, że tak naprawdę w świecie śmiertelników minęło sto lat i nikt już kogo kochała, nie żyje? Mroczny Dwór skrywa w sobie tajemnice o jakich nawet nie myśleliście, a Mag i jej synowie zaczynają knuć nowe intrygi, poniżając przy tym Meghan. Dziewczynę, która zdała sobie sprawę, że w świecie magicznych elfów jak i stworów żelaza zakochała się w kimś, w kim nigdy nie powinna.
„- One wszystkie widzą tylko zewnętrzną skorupę, a nie to, kim naprawdę
jestem, w głębi. A ty tak. Przejrzałaś moje uroki i iluzje, nawet te,
które okazuję swojej rodzinie, tę farsę, którą gram, by przetrwać. Ty
dostrzegłaś, kim naprawdę jestem, a mimo to wciąż tu jesteś. - Przesunął
kciukiem po mojej skórze, pozostawiając pasmo lodowatego żaru. - Jesteś
tu, a jedyny taniec, jakiego pragnę, to ten.”
Sięgając po Żelazną córkę nie miałam żadnych obaw przed tym, że może mi się nie spodobać, ponieważ po przeczytaniu waszych recenzji, zdałam sobie sprawę z tego, że właściwie nie ma czego się bać. Pisarce można bez wątpienia zaufać, a wiedzą to wszyscy, którzy czytali tom pierwszy, Żelaznego króla. Pamiętam, że kiedy rok temu przewracałam ostatnią kartkę czułam ogromny niedosyt, chciałam stanowczo więcej. W końcu się tego doczekałam, moja ciekawość została w miarę zaspokojona i mogę napisać, że autorka zrobiła kawał dobrej roboty.
Na kartkach powieści odżywa świat, który wyobrażaliśmy sobie jako małe dzieci, świat nieziemsko pięknych i przerażających elfów, czerwonych kapturków, śmiertelników. Połączenie ze sobą pięknej, dobrej i ciepłej magii z równie piękną, ale złą i zimną wywołuje niecodzienne emocje nie tylko na twarzy ale również gdzieś w środku duszy czytelnika. Dodajmy do tego świetną kreację bohaterów, którzy posiadali swoje charakterystyczne cechy, byli barwni, wyraziści i bez wątpienia można uznać ich za oryginalnych. Takich, którzy zostają w pamięci na naprawdę długi czas. Język jakim posługuje się Julie Kagawa jest prosty w odbiorze, poetycko działa na wyobraźnię i oczarowuje na każdym kroku.
„Myślałem, że los spłatał mi okrutnego figla. Że dziewczyna, która
mogłaby być lustrzanym odbiciem Arielli, dotrzymywała towarzystwa mojemu
zaprzysięgłemu wrogowi... Tego było za wiele. Chciałem zabić was
oboje.”
Żelazna córka jest jednak niestety odrobinę gorsza od tomu pierwszego, ponieważ kiedy tam było całkiem sporo Asha, mojego ukochanego bohatera, tutaj pojawiał się na chwilę i znikał. A główna bohaterka nie mogła bez niego żyć, nie zadręczając się myślami, że za nim tęskni itd. To zimowy książę wzbudzał we mnie tak silne emocje, że nie mogłam odłożyć książki na chwilę. Czytałam mimo bólu oczu i dość późnej pory, ponieważ chciałam zobaczyć jak się to wszystko zakończy. Poza tym nie mogłabym spać, gdybym się tego nie dowiedziała. Nie podobało mi się również to, że bohaterowie mało przebywali w krainie Nigdynigdy i przez to nie spotykali na swojej drodze tak wielu ciekawych istot, jak wcześniej, tak ciekawych i naturalnych miejsc. Ponadto w moim egzemplarzu jest powtórzony pewien fragment, mam stronę 80, a obok 65 i jest kilka literówek.
Żelazna córka to powieść z pięknie opowiedzianą historią, która chwyta za serce i sprawia, że staje się nam bardzo bliska. Spotkamy tutaj elementy, za które pokochałam ten cykl - nutkę romantyzmu, magię, szybko mknącą akcję, nietuzinkowych bohaterów i piękny język, który oczaruje każdego z Was. Mimo pewnych wad, książka staje się jedną z ulubionych, ponieważ sprawiła, że zapomniałam o całym otaczającym mnie świecie, a dzięki temu mogłam wejść do krainy Nigdynigdy, której nigdy nie chciałabym opuścić. Ponadto zakończenie, zakończenie które wprawiło mnie w totalny stan osłupienia i nie mogłam uwierzyć w to co czytam. Że to stało się możliwe. Żelazna córka to pozycja bez dwóch zdań - świetna! Polecam!!
Moja ocena 5/6, 8/10
***
Czy muszę też pisać, że jestem TEAM ASH? :D Chłopak mnie w sobie rozkochał i strasznie go było tutaj mało, więc będę marudzić. Ale następna część zapowiada się bardzo obiecująco, bo po takim zakończeniu w końcu spełni się moje marzenie co do Żelaznego Dworu. <3 Wam oczywiście polecam z całego serca tę serię. :)
„- Ależ jestem pokręcona – wyszeptałam, padając na łóżko. Pęknięcia w
suficie uśmiechnęły się do mnie szyderczo. – Co ja mam zrobić? –
jęknęłam.
- Najlepiej rozpaczać w ciszy, żebym mógł zasnąć.”
Kocham kota! :D
Żelazny Dwór:
Żelazny król | Żelazna córka | Żelazna królowa | Żelazny rycerz
Pierwszą część tej serii zaczęłam czytać, ale przerwałam, sama nie wiem czemu. Już zbytnio nie pamiętam, co się w niej działo, więc sięgnęłabym po nią jeszcze raz. Postaram się od razu przeczytać drugi tom, gdy tylko skończę pierwszy :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy to typ "młodzieżówka" jak ja to nazywam, czy też nieco starszy czytelnik także znajdzie tu coś dla siebie?
OdpowiedzUsuńZależy czy lubisz tego typu historie, bo jeśli sięgasz tylko po tę ''klasyczną'' fantastykę, to ta może Cię zawieźć. Jest tutaj fragment tego ''romansu paranormalnego'', są jakieś niby-walki pomiędzy Dworami (ale mało o tym było), bardziej śledzimy losy Meghan i to z czym się po drodze zmaga, jak stara się pomóc krainie Nigdynigdy. Więc w sumie nie umiem odpowiedzieć bardzo na to pytanie, widziałam osoby w moim wieku którym podoba się ta seria, ale też trochę starsze, które ubóstwiają książki Kagawy. Zależy kto co lubi, może przeczytaj sobie fragment, który można znaleźć na internecie, wystarczy wpisać w google i zobacz? ;) Tylko od razu mówię, że początek Żelaznego króla jest nie fajny. :)
UsuńOjej <3 Teraz to będę musiała przeczytać ^^ Casulinku, jak mogłaś, ja już nie mam czasu, a jeszcze tak zachwalasz :P
OdpowiedzUsuń~TEAM ASH~
OdpowiedzUsuńNiestety musimy jeszcze trochę poczekać na polską premierę części 3 i 4. Ale do czego jest wydanie amerykańskie? (Bo brytyjskie jest spieprzone) :D
Ja tam jestem Team Puk ;D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Córkę w styczniu i również czekam na następne tomy ;)
Od dość długiego czasu czeka u mnie na półce.
OdpowiedzUsuńTEAM ASH! Jak najbardziej. :D Czytałam "Żelaznego króla" oraz "Żelazną córkę" i muszę przyznać, że różnica jest ogromna. I tom mnie wprost zachwycił, a II ledwo doczytałam do końca. :) Teraz bardzo żałuję, że czytałam te książki akurat wtedy, gdy nie byłam w stanie pisać recenzji (brak chęci, weny, czasu) i miałam przerwę od bloga, bo moje opinie byłyby bardzo różne. Ale nie zniechęcam się, przeczytam resztę, jak tylko wyjdą kolejne tomy. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ledwo doczytałaś? o.O Nie wierzę! :D Przecież to tak wciąga no i Ash, obłędny Ash <3 :D Ja jestem straasznie ciekawa co będzie dalej po tej końcówce i chcę żeby już wydali.
UsuńMoże to kwestia tego, że czytałam tę książkę akurat w nieodpowiednim momencie? Bo nie zaraz po odłożeniu "Żelaznego króla" zabrałam się za 2 tom, a nieco później. I czułam wtedy sporą niechęć do czytania, więc to pewnie związane jest z moim nastawieniem. ;) Albo po prostu ta część jest strasznie słaba. :D W każdym razie na pewno sięgnę po kolejne tomy.
UsuńMam serię dopiero w planach, ale strasznie chcialabym już ją przeczytać... Kiedy ja to zrobię, nie wiem, ale ten tytuł zalicza się do tych "pilniejszych pragnień" :>
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o serii. Skutecznie mnie zachęciłaś z chęcią sięgnę po nią. :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog, na pewno będę zaglądać częściej!
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale mam zamiar. Jednak chyba poczytam, aż ta książka znajdzie się u mnie w bibliotece :D
OdpowiedzUsuńInteresująca seria. Z chęcią bym po nią sięgnęła ale boje się ze się wciągnę:D A na kupowanie dalszych czesci nie mam kasy:D Ani czasu:(
OdpowiedzUsuńSkąd to znam. Ale serię tę naprawdę warto poznać, jest całkowicie inna od tego co teraz znamy, co jest tak znane i utarte. Warto.
UsuńTylko kiedy wyjdzie ta następna część. ;(
OdpowiedzUsuńTeam Grimalkin! XD
OdpowiedzUsuńJak na razie, nie miałam przyjemności zapoznać się z drugą częścią, ale pierwszą byłam zachwycona. Mam nadzieję (po Twojej recenzji), że szybko to nadrobię.
Pozdrawiam :)
Uwielbiam tę serię i czekam na następną część. I również jestem Team Ash:)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego naczytałam się o tej serii, dlatego też sama chętnie bym się za nią zabrała :)
OdpowiedzUsuńTwój entuzjazm tak mnie zaraził, że choć nie planowałam przeczytać tej książki teraz wprost muszę. I co zrobiłaś?! Powinnam się uczyć xD
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ustosunkować się do tej pozycji. Z jednej strony ciekawa i pozytywna recenzja, z drugiej całkowicie nie moje klimaty. Jednak wszystkim trzeba dać szansę. Zobaczymy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Chyba warto zapoznać się z tą serią tak ją wychwalasz:)
OdpowiedzUsuńCzytałam na razie tom pierwszy, który mnie raczej rozczarował. :( A Ash to już zupełnie. :P Mam na półce tom drugi, więc pewnie przeczytam, ale nie czekam na tą lekturę z zapartym tchem. ;)
OdpowiedzUsuńJak na razie czytałam tylko pierwszą część... Muszę to nadrobić bo historia jest niesamowita:)
OdpowiedzUsuńDam szanse tej ksiazkce, pomimo tego, ze to nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to dużo bardziej podobał mi się pierwszy tom :) Chociaż nie powiem, zakończenie było nad wyraz obiecujące :P
OdpowiedzUsuńseria przemknęła gdzieś obok mnie i nigdy o niej nie słyszałam, albo zwyczajnie nie zarejestrowałam jej istnienia. a tu proszę - mimo małego zaufania do historii tego typu, tej chętnie dam się skusić.
OdpowiedzUsuń