Tytuł oryginału: The Tenant of Wildfell HallWydawnictwo: MGData wydania: marzec 2012
Książka dostępna tutaj: .klik.
„Czasem spoglądając komuś głęboko w oczy można poznać jego duszę na
wskroś i dowiedzieć się o nim więcej w ciągu godziny niż o innych w
ciągu całego życia.”
Już od jakiegoś czasu chciałam zacząć czytać książki sióstr Brontë i w końcu mi się udało. Przygodę z tymi pisarkami zaczęłam od Lokatorki Wildfeel Hall i strasznie się z tego cieszę, ponieważ uważam, że dobrze spędziłam czas poświęcony tej lekturze. Dodatkowo nie sądziłam, że autorka może mnie tak oczarować swoim stylem pisania, czy językiem, a do tego jeszcze dochodzą przecież niezwykłe i szokujące zdarzenia, które rozegrały się na kartkach powieści. A o czym i o kim ona opowiada?
O Gilbercie, który poznaje panią Graham niedawno przybyłą wdowę do miasteczka, o której wszyscy zaczynają mówić, czy raczej - plotkować. Bohater na początku nie wydaje się być nią wcale zainteresowany, jednak to się zmienia z biegiem czasu, ponieważ kiedy wszyscy zaczynają stwarzać dziwne historyjki o niej samej, on w nie nie wierzy. Po jakimś czasie między ich dwójką rodzi się coś podobnego do przyjaźni, jednak to też szybko mija, kiedy Gilbert widzi na własne oczy kogoś u boku swej nowej sympatii.. Po tym wydarzeniu zarówno ona jak i on są wstrząśnięci. Mimo to panna Graham pozwala dżentelmenowi przeczytać swój dziennik o tym co ją spotkało i dlaczego jest taka zimna, poważna i stanowcza. To czego dowiaduje się bohater, jest przerażające. Teraz pozostaje zadać pytanie: Jak potoczą się dalsze losy ich dwójki? Mogę jedynie napisać, że zakończenie historii będzie naprawdę ciekawe!
O książce czytałam już wiele pozytywnych recenzji, więc byłam pewna, że mi również się spodoba i tak też się stało. Może na początku (w pierwszej połowie książki) historia się dłużyła, ale później całkowicie przepadłam i nie mogłam odłożyć pozycji nawet na chwilę, a kiedy już (z wielkim bólem) to zrobiłam to i tak myślami byłam razem z bohaterami. Nie mogłam się od niej uwolnić, a kiedy przewróciłam ostatnią stronę poczułam się źle, bo chciałam jeszcze. Chciałam dowiedzieć się jak będzie wyglądało ich dalsze życie, czy cokolwiek innego, tylko aby tam wrócić.
Lokatorka Wildfeel Hall wywarła na mnie pozytywne wrażenie i nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Jestem pewna, że przeczytam drugą książkę tej pisarki i już mogę domyśleć się, że tamta również może przypaść mi do gustu i wciągnąć w wir wydarzeń jak ta. Anne Brontë posługuje się plastycznym językiem, w którym bez wątpienia można się zakochać. Największym atutem powieści są jednak wyraziści, barwni i ciekawi bohaterowie. Najbardziej charakterystyczną postacią jest Helen Graham, którą szczerze polubiłam, ponieważ umiała przeciwstawić się innym i zacząć podążać dobrą drogą kiedy przyszła na to pora. Może niekiedy irytowała mnie swoim zachowaniem, w którym pouczała innych aby zaczęli wierzyć w Boga i starali się być strasznie dobrymi ludźmi (nie mam nic do tego by innych sprowadzać na dobrą drogę, ale gdyby w tej książce wszyscy zmienili się na takich, byłoby nudno), ale oprócz tego nie mam jej nic do zarzucenia. Polubiłam również Gilberta, który starał się robić wszystko tak, żeby spodobało się to Lokatorce, który nauczył się kontrolować swoje emocje i stał się kimś z kogo można brać przykład. Warto również wspomnieć o panu Huntingdonie, którego nie darzę sympatią, ale za to bardzo podziwiam autorkę za kreację tego bohatera, który jest bez wątpienia najbardziej szalonym i jednym z tych najciekawszych!
Napisałam wcześniej o jednym mankamencie lektury, a teraz wymienię drugi. A są nim błędy, przeważnie to literówki, albo przekręcanie niektórych słów, których teraz nie mogę wypisać, gdyż zapomniałam je sobie zaznaczyć i teraz trudno byłoby mi je wyszukać. Niemniej jednak takie były, ale nie aż tak rażące, aby utrudniało czytanie.
Uważam, że warto przeczytać Lokatorkę Wildfeel Hall, ponieważ jest to naprawdę interesująca i wciągająca historia, która może zainteresować każdego czytelnika. Powieść tę polecam wszystkim bez wyjątków, gdyż odnajdą się w niej zarówno nastolatkowie jak i dorośli. Anne Brontë stworzyła oryginalnych bohaterów i świat całkiem inny od tego, który teraz znamy. Świat, w którym kobiety nie mogą mieć własnego zdania i są uważane jedynie za własność swojego męża. Jeśli chcecie zobaczyć jak to wyglądało, zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję. Dodatkowo warto wspomnieć o pięknym wydaniu, którego podjęło się wydawnictwo MG - twarda i piękna oprawa - to kolejny element, który powinien Wam uświadomić, że książkę trzeba przeczytać!
Moja ocena 5/6, 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu MG! :)
Pocieszające jest to, ze Tobie również początkowo się ona dłużyła - ja zmagam się z pierwszymi 50 stronami od dobrych trzech dni i póki co zaprzestałam wysiłku. Chyba potrzeba mi odpowiedniej aury za oknem, by naprawdę wejść w tę historię:) Mam nadzieję, że w końcu mi się to uda;)
OdpowiedzUsuńPoczątek taki jest, ale później jest naprawdę ciekawie! :) Tj. od czasu w którym czytamy dziennik pani Graham ^^
UsuńPo Twojej recenzji moze siegne po nia :) Tym bardziej, ze wczesniej nie slyszalam o owych autorkach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Miałam dokładnie tak samo - początkowo byłam trochę rozczarowana, a potem dosłownie zakochałam się w tej książce :) To chyba moja ulubiona z wydanych dotąd w Polsce powieści sióstr Bronte! ...no i też lubię to wydanie (tak jak i "Shirley" oraz "Agnes Grey").
OdpowiedzUsuńShirley niedługo przeczytam, ale czytałam ze Lokatorka jest podobno lepsza :>
UsuńZ każdą kolejną recenzją "Lokatorki" mam na nią coraz większą ochotę :) Jak uzbieram więcej kasy, to na pewno kupię i przeczytam - lubię takie historię i siostry Bronte.
OdpowiedzUsuńnie czytałam i nawet zbytnio nie słyszałam, jednak wydaje się ciekawa, a po Twojej recenzji chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMam na tę książkę wielką ochotę!
OdpowiedzUsuńKsiążka jest na mojej liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńMam ją juz od jakiegoś czasu w planach !
OdpowiedzUsuńSpecjalnie szukać nie będę, ale jak trafi mi w ręce to przeczytam :).
OdpowiedzUsuńBardzo chcę ją przeczytac:)
OdpowiedzUsuńZaiste, zacna pozycja :3 Mnie się w żadnym momencie nie dłużyła! A tak dużo w niej religii, bo ojciec Brontë był pastorem. W ogóle brawa dla wydawnictwa MG, że zdecydowało się wydać pozostałe, dotąd nie opublikowane w Polsce powieści sióstr B.!
OdpowiedzUsuńchyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNa tą książkę mam chrapke już od jakiegoś czasu. Mam nadzieję, że niebawem będę miała się okazję z nią zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym z chęcią, bo słyszałam o niej dużo dobrego, a Twoja opinia dodatkowo mnie zachęca :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to nie moje klimaty, ale zachęciłaś mnie, a poza tym pierwsze spotkanie z siostrami mam już za sobą - "Wichrowe wzgórza". Uwielbiam, gdy mogę się zakochać w cudownym języku, jest to dla mnie wielkim atutem :) Świetnie wykreowani bohaterowie oraz ciekawa fabuła - chcę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńdam się namówić i to z przyjemnością
OdpowiedzUsuńzresztą już od jakiegoś czasu przyglądam się tej książce
Nie lubię książek z błędami. Teraz zresztą z reguły je sobie wypisuję, bo wydawnictwa w nie nie wierzą i oburzone proszą o przykłady :)
OdpowiedzUsuńZ Anne Bronte jeszcze się nie zetknęłam, ale zamierzam - w końcu znam już Charlotte i Emily, a sama 'Lokatorka' zwróciła moją uwagę już dawno temu. Dziękuję za zachęcającą recenzję :)
Ja byłam tak zajęta czytaniem, ze nie chciało mi się zaznaczać błędów, ale następnym razem już postaram się bo dziwnie pisać, ze są błędy ale nie mogę ich wymienić :D Ja właśnie nie znałam żadnej powieści sióstr Bronte, chociaż Wichrowe wzgórza mam już u siebie na półce i niedługo przeczytam ^^ :))
Usuńwstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze niczego sióstr Bronte :> zapamiętam sobie ten tytuł, bo mnie zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńpiękna okładka!
Ja też się tego wstydzę, a bardziej tego, ze nie znam Wichrowych wzgórz :D
Usuńja również nie spotkałam się jeszcze z literaturą sióstr Bronte i bardzo tego żałuję. Muszę w końcu nadrobić te zaległości ;-)
OdpowiedzUsuńNie lubię klasyki i nie potrafię się na nią nastawić. Z ledwością przeczytałam "Portret Doriana Greya", który był strasznie cienki. Ta książka jest o wiele grubsza i nie wiem... po prostu sądzę, że nie mam po co jej czytać.
OdpowiedzUsuńAle niektóre książki z klasyki są prawdziwymi perełkami. :) Chociaż mi np. Buszujący w zbożu sie w ogóle nie podobał, ale jakieś inne już tak. :)
UsuńNa mojej półce leży "Agnes Grey", więc wkrótce zabiorę się za nią. Mam nadzieję, że książka spodoba mi się i skłoni do zapoznania się z twórczością wszystkich sióstr. :)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się ta książka *_*
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo chcę poznać dzieła tych sióstr, ale jeszcze mi się to nie udało.
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu planuję zapoznać się z twórczością sióstr Bronte! ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście siostry Bronte są u mnie na szczycie listy: Koniecznie przeczytaj! :) Póki co miałam styczność jedynie z "Wichrowymi wzgórzami" i "Dziwnymi losami Jane Eyre" ale te wszystkie nowości które ostatnio pojawiają się na naszym rynku zdecydowanie kuszą :))
OdpowiedzUsuńŁadna recenzja :)
Dziękuję :]
UsuńYaaaay, ciekawi mnie twórczość sióstr Bronte i na pewno nie przepuszczę tej książki! Jak wiesz - chcę ją mieć :D
OdpowiedzUsuńNie byłam pewna czy to do końca książka dla mnie, ale już nie mam wątpliwości ;)
OdpowiedzUsuńmam na swojej liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuń