czwartek, 25 kwietnia 2013

Poradnik pozytywnego myślenia - Matthew Quick


Tytuł oryginału: The Silver Linings Playbook
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 6 marca 2013
„Pamiętaj, przyszłość zaczyna się dziś” 

Ostatnimi czasy wiele książek zostało zekranizowanych i wzrosła ich popularność, a do takich bez wątpienia należy Poradnik pozytywnego myślenia Matthew Quicka. Postanowiłam, że dopiero po przeczytaniu powieści obejrzę film, aby mieć lepsze porównanie i móc wyłapać co zostało w nim pominięte i w jakim stopniu zmienione. Wydaje mi się, że sam sukces obrazu jest zachętą do sięgnięcia po pierwowzór, a dla opornych dodatkiem mogą być liczne recenzje czytelników, w których zachwycają się prostotą i głębią historii. Muszę przyznać, że sama byłam ciekawa czy dołączę do zwolenników, czy do przeciwników pióra amerykańskiego pisarza. O tym jak to się skończyło, przeczytacie w dalszej części recenzji.

W dzisiejszych czasach jest niewielu ludzi, którzy wierzą w to co robią i dążą do doskonałości - a taki właśnie jest Pat. Odkąd rozstał się ze swoją żoną stara się być milszym, lepszym i pełnym podziwu facetem, ponieważ sądzi że dzięki temu Nikki postanowi do niego wrócić i będą ponownie szczęśliwym małżeństwem. Niestety mimo ogromnych chęci nic nie idzie zgodnie z planem. Pierwszą przeszkodą jest piękna, ale równie stuknięta jak Pat - Tiffany, która nieustannie za nim biega i nie do końca wiadomo czego chce. Prześladująca go piosenka Kenny'ego G jak i rady terapeuty zachęcające do zdrady z pewnością mu nie pomagają. Mimo to, on nadal stara się myśleć pozytywnie, ale czy z dobrym skutkiem?

Kiedy zaczęłam czytać tę powieść, nie wiedziałam dokładnie czego mogę się po niej spodziewać, a więc nie miałam żadnych wysokich wymagań. Zazwyczaj właściwie unikam tego typu historii, ale ta oczarowała mnie już po pierwszym rozdziale, który sprawił, że w błyskawicznym tempie pochłonęłam całą książkę. Wszelkie wydarzenia z życia głównego bohatera jak i jego przemyślenia tak mnie zaabsorbowały, że nawet nie zdawałam sobie sprawy z upływu czasu. Ściślej rzecz biorąc ocknęłam się dopiero wtedy, gdy przeczytałam podziękowania autora. Z opisu możemy wywnioskować, że to dość zwyczajna opowieść o osobie, która ma pewne problemy ze sobą, i owszem tak też jest, ale nie zapominajmy o jej głębszym przesłaniu. To właśnie ono wywarło na mnie tak ogromne wrażenie i cieszę się, gdy czytam że innym również się to podobało.

Pisząc o Poradniku pozytywnego myślenia nie można nie wspomnieć o niesamowitej i niezwykle interesującej kreacji bohaterów - największym aspekcie tej książki. Pozwólcie, że zacznę tym razem od tych mniej istotnych postaci, a jedną z nich jest  Danny, którego można polubić po tym w jaki sposób mówi o nim Pat i jakie ma z jego osobą wspomnienia. W następnej kolejności wysuwa się Jake (brat), którego osobiście nie mogłam polubić, ponieważ nie rozumiem jak mógł nie odwiedzać i tym samym nie interesować się życiem swojego bliskiego członka rodziny. Mimo to został bardzo realistycznie ukazany i widać było, że nie brakuje mu żadnych narządów do sprawnego funkcjonowania. Mama męża Nikki to postać przede wszystkim nietuzinkowa, silna, odważna ale jednocześnie też słaba i nie dająca sobie rady ze swoim małżeństwem. Chwilami miałam ochotę podbiec do niej, przytulić ją i podać jakieś wskazówki, co powinna dalej robić. Odnośnie taty - autor wykreował go na gorzkiego, próżnego i nieczułego starszego faceta, do którego nawet nie próbowałam zapałać sympatią. Nie lubię tego typu ludzi i nie mam do nich szacunku, ale plus dla Quicka, że potrafił samym jego zachowaniem wzbudzić we mnie tyle wrogich emocji.

W końcu przechodzimy do gwiazd całej książki, a jedną z nich jest Tiffany, którą podziwiam przede wszystkim za ogromną cierpliwość i dążenie do wyznaczonych przez siebie celów. Mimo złej przeszłości z powodzeniem przyjęła wszelkie zadania, jakie narzucił jej los. Pisarz idealnie pokazał nam jej osobowość i stopniowo odkrywał przed nami jej sekrety, ale do końca została tajemniczą postacią, do której bardzo się przywiązałam. Ostatnim ale za to najważniejszym jest Pat, wokół którego kręci się dosłownie wszystko i wszyscy. Pomimo tego, że to on wierzył we wszystko najbardziej i myślał pozytywnie, odebrałam go jako smutną osobę i z całego serca mu współczułam. Obserwowanie jego życia, prób i relacji z tatą, mamą było świetnym, aczkolwiek też przygnębiającym doświadczeniem. Uważam, że stworzenie tak różnych od siebie bohaterów i powiązanie ich ze sobą nie było łatwym zadaniem, ale Matthew Quick idealnie sobie z tym poradził.

Jak w praktycznie każdej powieści, tak i tej występują pewne mankamenty, które przeszkadzały w lekturze i gdyby ich nie było, byłabym bardziej zadowolona. Po pierwsze bardzo nie spodobał mi się rozdział, w którym po kilkanaście razy były powtarzane te same kwestie (że robił brzuszki, że biegał, że jest świetnym facetem itd.), które mnie ogromnie irytowały. Nie można było napisać o tym raz? Kolejną wadą jest przesadne nawiązanie do futbolu, ponieważ w pewnym momencie miałam wrażenie że książka nie jest o tym o czym myślałam, że jest, a o tym kto wygrał, kto obronił i skandowaniu słowa O-R-Ł-Y! O ile ktoś kto się tym sportem interesuje, uzna to za ciekawy dodatek, o tyle inni będą ze znużeniem czytać (obserwować) zachowania facetów podczas meczu.

Poradnik pozytywnego myślenia to książka, która idealnie uzupełnia się z filmem i warto poznać obie wersje tej samej historii. Oczywiście zachęcam po sięgnięcie na początku po pierwowzór, który jest bardziej gorzki i mniej przyjazny, ale równie dobry jak obraz. Jestem przekonana, że nie będziecie zawiedzeni - fabuła czaruje swą niepowtarzalnością i prostotą połączoną z głębszym przesłaniem.
Moja ocena 4+/6, 7/10
Za książkę dziękuję portalowi Juventum.pl.

22 komentarze:

  1. Nie czytałam książki i nie oglądałam filmu, ale mam ochotę na jedno i na drugie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obejrzałam już film, ale książkę nadal chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawi mnie ta książka bardzo. Czekam z obejrzeniem filmu właśnie na książkę, która mam nadzieję, że zachęci mnie do jego zobaczenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mowiac ksiazki nie czytalem, ale film widzialem w kinie i przypadl mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. film jest świetny po prostu :) książka na mojej liście do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. film już widziałam, a książkę też bardzo chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Film trochę mnie zawiódł, spodziewałam się czegoś więcej. Mimo że uwielbiam Jennifer, to film jest moim zdaniem taki sobie. Jednak książkę i tak chciałabym przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja najpierw widziałam film i choć mi się podobał, to nie zachęcił mnie do przeczytania książki. Tam nie ma mojej Jennifer <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę mam, pozostaje więc ją tylko przeczytać ;) Filmu jeszcze nie widziałam, czekam aż wyjdzie na DVD, będę miała czytelniczo-filmowy komplet ;)
    Tylko te mocne nawiązania do futbolu... A tam, jakoś przeboleję ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tę książkę mam w planach i niedługo zamierzam ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam w planach przeczytać tę książkę, jak i obejrzeć film.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniała recenzja <3 Ja ogólnie nie oglądam filmów, dlatego ekranizację sobie odpuszczę, ale książka jak najbardziej tak :33

    OdpowiedzUsuń
  13. No nie wiem. Film chyba jeszcze bym jakoś zniosła, jednak książki raczej nie. Za dużo naczytałam się negatywnych opinii, które mocno mnie do niej zniechęciły.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mialam okazji, przeczytac, ani obejrzec, ale zapowiada sie świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Oglądałam film i bardzo mi się spodobał. Chciałabym przeczytać książkę, żeby lepiej zrozumieć bohaterów i w ogóle :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Książka i film genialnie się uzupełniają. I tu moje pytanie: co TY wolisz? ;) Ja miałam z tym problem i nie dałam jednoznacznej odpowiedzi, bo część wzięłabym z książki, a część z filmu i stworzyła taką hybrydę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmu nie skończyłam jeszcze oglądać, ale to chyba jednak on podoba mi się bardziej. :P

      Usuń
    2. Ja się chyba skłaniam właśnie w kierunku filmu, ale no... NIE DO KOŃCA! :D Masakra, nie umiem się zdecydować ;D

      Usuń
  17. Właśnie dziś skończyłam czytać "Poradnik..." i mam mieszane uczucia, nie wiem czy to nie film podobał mi się troszkę bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  18. Film właśnie się buforuje, nie mogę się doczekać aż obejrzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Sporo o tej książce, za sprawą filmu i muszę przyznać, że bardzo chcę przeczytać książkę, zwłaszcza po lekturze Twojego posta.

    Jeśli lubisz Harr’ego Pottera – zapraszam do mnie – autograf samej J.K. Rowling ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dużo słyszałam o tej książce i jestem ciekawa czy mi się spodoba:) Choć znając życie w bibliotece jej nie będzie...

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz pozostawić po sobie jakiś ślad - proszę przeczytaj post wyżej, żebyś wiedział/a przynajmniej, co komentujesz. =)