Tytuł oryginału: ShirleyWydawnictwo: MGData wydania: czerwiec 2011
Książka dostępna tutaj: .klik.
„Ludzkie serce potrafi wiele ścierpieć. Potrafi pomieścić w sobie więcej
łez, niż ocean mieści w sobie wody. Nigdy nie wiemy, jak głębokie-jak
szerokie jest nasze serce, póki nieszczęście nie napędzi nad nie chmur i
nie zacznie na nie spływać czarny deszcz.”
Kilka miesięcy temu pisałam o książce jednej z sióstr Brontë - Lokatorce z Wildfeel Hall, którą odebrałam bardzo dobrze i wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Właśnie wtedy sięgnęłam po pozycję drugiej siostry - Charlotte Brontë z wysokimi oczekiwaniami i na początku się niestety zawiodłam. Nie umiałam, nie mogłam wczuć się w tę historię - początek czytałam, ale nie wiedziałam o czym i powtarzałam to kilka razy. Tak było przez dłuższy czas i właśnie dlatego tak długo ,,męczyłam'' Shirley. Od czasu do czasu miałam ochotę wgłębić się w świat stworzony przez autorkę, ale trwało to dość krótko, bo po kilku kartkach odpuszczałam to sobie. I któregoś dnia postanowiłam, że w ten weekend muszę ją przeczytać. I przeczytałam. I podobało mi się. Dziwne, prawda? Ale tak właśnie było, o czym napiszę trochę niżej.
Teraz krótko o postaciach jakie można spotkać na kartkach tej powieści i jak się ze sobą wiążą. Przede wszystkim należy zacząć od samego Roberta Moore'a, bo wszystko dzieje się właściwie wokół jego osoby. Jest młodym przedsiębiorcą, który przez sprowadzenie do swojej fabryki maszyn naraża się ludności, a przez to doczekuje się zamachu na swoje życie. Kolejną ważną postacią jest nieśmiała Caroline Helstone, która mieszka ze swoim stryjem i której serce należy do Roberta. On mimo tego, że czuje coś do Caroline, wie że nie może z nią
być, ze względu na kłopoty finansowe i najlepszą osobą, z którą powinien
się ożenić jest Shirley. Shirley to tytułowa bohaterka, która jest jedną z najbardziej zamożnych i dumnych dam w miasteczku, a serce jej należy do ubogiego Louisa, który zajmuje posadę guwernera w rodzinie jej wuja. Natomiast on przez świadomość przepaści majątkowej jaka ich dzieli nie jest w stanie wyznać jej tego co naprawdę do niej czuje. Czy mimo przeciwności połączą się ze sobą?
Charlotte Brontë większość z Was kojarzy, pewnie większość też czytała jej inną bardzo popularną książkę Dziwne losy Jane Eyre. Sięgając po Shirley miałam wysokie oczekiwania ze względu na to, że jej siostra poczęstowała mnie całkiem wybornym daniem głównym, a na deser chciałam równie coś dobrego. Dostałam to (jak się później okazało), tylko jednak odrobinę gorszego. Nie czytałam tej sławnej i klasycznej powieści Charlotte, więc nie wiedziałam jaki ma styl, ale po przeczytaniu licznych recenzji wiem, że jej kultowa powieść jest nazywana tak nie bez powodu. Moje pierwsze spotkanie zaliczam do udanych, niemniej jednak myślałam, że będzie ono bardziej owocne i ciekawsze. Sądziłam, iż zostanę wciągnięta w wir wydarzeń już na samym początku, a początek jak już wiecie bardziej mnie męczył niż sprawiał przyjemność. Po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do obszernych opisów i pod koniec doszłam do wniosku, że czytanie ich ma w sobie jakiś urok i dzięki temu nie nudziło mnie to, a bardziej ciekawiło i uspokajało. Bo Shirley jest napisana w taki sposób, że czytelnik czytając ją zatrzymuje się na chwilę, czas zwalnia i wszystko jest inne, bardziej wyraziste.
Kreację bohaterów uważam za całkiem interesującą, ponieważ mogłam zmierzyć się z naprawdę wieloma osobowościami i sama zdecydować, czy odpowiada mi dana postać czy wręcz przeciwnie. Zmieniałam też zdanie kilka razy w ciągu całej lektury, bo każdy się zmieniał, stawał się bardziej wyrazisty albo bardziej płytki swym zachowaniem. Ogólnie rzecz biorąc Charlotte Brontë stworzyła barwne i ciekawe postaci - nie było bohatera o którym nie wiedziałabym kompletnie nic. Pisarka potrafiła rozpisać się na kilka stron o życiu danego z nich, dzięki czemu powieść stawała się bogatsza, a ja jako czytelnik mogłam później porównywać opisane życie i to jakim w nim był człowiekiem z teraźniejszością, z tym jaki jest teraz, w tej chwili. Całkiem ciekawy zabieg. Z niecierpliwością wyczekiwałam fragmentów, które poświęcone były samej Caroline, albo jej i Robertowi, tak jak i Shirley, a później jej i Louisowi. Każdą z tych postaci bardzo polubiłam i naprawdę trudno było pod koniec się z nimi rozstać..
Shirley to powieść, dzięki której zwolniłam tempo i zaczęłam dostrzegać ciekawe elementy życia, które wcześniej uciekały mi w zgiełku dnia codziennego, mijającego w błyskawicznym tempie. Mimo niezbyt udanych początków, sądzę że warto sięgnąć po tę pozycję. Poleciłabym ją przede wszystkim fanom Charlotte Brontë - recenzowana przeze mnie książka będzie idealnym dopełnieniem jej twórczości w Waszych biblioteczkach. Osobom, które wcześniej nie miały styczności z autorką również polecam Shirley, jednak zachęcałabym na początek przeczytać Dziwne losy Jane Eyre, która jest na pewno bardziej wartościową książką, która nie bez powodu zyskała taką popularność i uznanie wśród czytelników. Myślę, że wielbiciele XIX wieku również c chęcią przeczytają o losach czwórki głównych bohaterów. Jeśli jesteście niedowiarkami i wmawiacie sobie, że klasyka jest nudna, puknijcie się w swoje czółka i zapoznajcie się z piórem Charlotte.
Moja ocena 4+/6, 7/10
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu MG! :)
Skojarzyło mi się z Shirley:)
Uwielbiam siostry Bronte, więc koniecznie muszę przeczytać tę książkę:)
OdpowiedzUsuńMimo że "Dziwne losy Jane Eyre" uważane są dzisiaj za przepiękną klasykę, to czytając tę powieść po raz pierwszy, miałam spory problem z przebrnięciem przez początek. Później dopiero dostrzegłam niesamowity urok tej historii i polubiłam autorkę. Chętnie sięgnę po "Shirley" bo jestem ciekawa jak Charlotte Brontë poradziła sobie w tym przypadku :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej autorki jak i jej sióstr.
OdpowiedzUsuńCzytałam i pamiętam tę lekturę jako ucztę dla zmysłów:)
OdpowiedzUsuńBo ta książka to nie wir wydarzeń, a stadium społeczeństwa mieszczańskiego.
OdpowiedzUsuńWspaniała klasyka :)
OdpowiedzUsuńPo "Profesorze" kupuję wszystkie książki tej autorki w ciemno. ;)
OdpowiedzUsuńPo tę książkę raczej nie sięgnę, ale z chęcią przeczytam "Dziwne losy Jane Eyre".
OdpowiedzUsuń"Jane Eyre" owszem, mam zamiar przeczytać, ale tej książki już raczej nie, zwłaszcza że z początku nie mogłaś się do niej przekonać :3
OdpowiedzUsuńPierwsza połowa rzeczywiście nudna. Akcja, o ile się pojawia, ciągnię się niemiłosiernie, a opisy przyrody tak naprawdę mogą wykończyć. Druga połowa zdecydowanie lepsza, a i był moment, w którym szczerze się wzruszyłam.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam. Muszę w końcu zapoznać się z twórczością autorki :)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio czytałam "Shirley" i miałam podobne odczucia. Na początku mi się nie podobała. W ogóle uważam, że pierwsze dwieście stron można by skrócić do jakiś dwudziestu, ale potem było dużo lepiej i koniec końców książkę oceniam pozytywnie.
OdpowiedzUsuńJestem fanką sióstr Bronte, ale nie taką zupełnie ślepą, dlatego dostrzegam różnice w ich talencie i różnice w tym, jak poszczególne dzieła działają na mnie. Przygodę z siostrami zaczęłam od Wichrowych wzgórz, w których się zakochałam. Jaka szkoda, że Emily napisała tylko jedną powieść! Potem była Jane Eyre i tu trochę się zawiodłam - po prostu Emily wysoko postawiła poprzeczkę, a ja miałam niemałe oczekiwania. Następnie Lokatorka - znów pięknie! Jedna z moich ulubionych książek w ogóle. Potem Agnes Grey tej samej siostry i lekki zawód. Teraz czytam Profesora Charlotte i naprawdę mi się podoba (choć do Lokatorki czy Wichrowych mu trochę brakuje). Zgadzam się z Tobą, że przy książkach sióstr Bronte świat zwalnia. Dokładnie tak to odczuwam. :)
OdpowiedzUsuńShirley planuję nabyć w najbliższym czasie. Potem Vilette. I...co tam jeszcze zostało? Muszę sprawdzić. Postanowiłam nabyć i przeczytać wszystkie dzieła sióstr i wszystkie dzieła Jane Austen :)
Wichrowych wzgórz jeszcze nie czytałam mimo tego że stoi książka już u mnie na półce, ale jakoś nie mam kiedy się za nią zabrać. :]
UsuńJa jak na razie czytam Profesora tej autorki, ale i po Shirley sięgnę ;))
OdpowiedzUsuńHmmm sama nie wiem. Może kiedyś jak znajdę czas to sięgnę. Jesteś już którąś z kolei osobą, która męczyła tę książkę... Widocznie coś musi być na rzeczy :P
OdpowiedzUsuńTo to tak męczyłaś ostatnio! ^^ Dobrze, że w końcu ją skończyłaś xd
OdpowiedzUsuńJa chyba nie przeczytam, bo nienawidzę się męczyć z książką.. Ale inne powieści sióstr Bronte jak najbardziej! ^^ :3
A ja tę książkę uwielbiam, tak samo jak i wszystkie książki sióstr Bronte~!
OdpowiedzUsuńMam w planach wszystkie książki sióstr Bronte, więc mnie zachęcać nie trzeba :) Podobnie jak Gosława nie jestem wobec nich bezkrytyczna, np. "Lokatorka Wildfell Hall" trochę mnie wymęczyła, chociaż po przeczytaniu biografii sióstr lepiej ją zrozumiałam.
OdpowiedzUsuńOd dawna mam w planach poznanie twórczości sióstr Bronte, ale jakoś inne książki mnie wciągnęły i trudno mi po nie sięgnąć.
OdpowiedzUsuńObiecuję sobie od jakichś 5 (!) lat, że przeczytam coś sióstr Brontë. I jak na razie na obietnicach się kończy. Postanowienie na Nowy Rok: bardziej się ukulturalniać :D
OdpowiedzUsuńHah :D To powodzenia w takim razie - ja za to muszę Wichrowe wzgórza przeczytać.
Usuń